"Nie drapie jak kredka, nie osypuje jak pyłek, nie cieknie jak liner w płynie. Wydajny jak co najmniej 10 linerów w kredce" - pisze producent. Wysycha w ciągu 60 sekund i w tym czasie albo nakładasz dodatkowo cień (można pod, można na), albo zajmujesz się kolejnym etapem makijażu.
Doskonały. Doskonały na wszystko. Jako cień, rozprowadzany niedbale palcem, rozprowadzi się idealnie, a ewentualne nieidealne obszary można skorygować czystym palcem, albo palcem z dodatkową ilością linera. Jako liner nadaje się zarówno pod cienie (intensyfikuje ich barwę), jak i na cienie - nałożony pędzelkiem da czystą linię, ale można go też rozetrzeć do smokey eye. Delikatnie kremowa konsystencja, jedwabista, cudownie rozprowadza się dokładnie tam gdzie chcemy. Nawet, jeśli niechcący rozprowadzi się również tam gdzie nie chcemy - nadal wygląda świetnie. Bezzapachowy.
Opakowanie to słoiczek z plastiku w matowym, czarnym kolorze, w dotyku antypoślizgowym, co znacznie ułatwia pracę z kosmetykiem i eliminuje walkę palców pokrytych resztkami kremu czy podkładu z zakrętką. Bez lusterka, za to z okienkiem, przez które widać kolor. Bez aplikatora. Ani lusterko, ani aplikator nie są tu potrzebne - kolor nałożony raz, rano, przy dobrym lusterku i oświetleniu nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Aplikator to nasz palec, który świetnie wyczuwa co powinnyśmy i w jakiej ilości nałożyć lub każdy pędzelek do linii, jaki uznamy za właściwy. Szczerze mówiąc nie znoszę, kiedy firmy dołączają jakiś gniot, za który najpierw płacimy, a potem zastanawiamy się co z nim zrobić.
Warto trafić na wizażystów firmy Smashbox, ponieważ są absolutnymi profesjonalistami. Żadnego "a jakich zawsze cieni Pani używa? fioletowych? No to fioletowe mamy tutaj" (jakbym sama nie widziała). Do brązowych oczu odcienie łamane zielenią lub zieleń, do niebieskich - łamane brązem lub złotawą zielenią (niebieskie zmienia w turkusowe i rozjarzone), zielone oczy zyskają z fioletem). Kawiorowa czerń podobno pasuje wszystkim, moim zdaniem - wszystkim z idealną cerą, do pierwszych zmarszczek.
Na dzień używam go jako linera, delikatnie roztartego, na wieczór nakładam go na całą ruchomą powiekę i rozcieram lekko w górę. Tworzy cudowny efekt wielkich, głębokich oczu i rzeczywiście świetnie współgra z ich kolorem. Zielonkawy daje efekt brązowych, aksamitnych tęczówek, fioletowy - zmienia ich barwę na intrygująco zielonkawą. Nie roluje się, nie ściera, niewielka ilość wystarczy na intensywny kolor - akurat uzyskanie koloru delikatnego może być problematyczne, ale w przydymionym makijażu nie o to chodzi. Nawet kiedy smoky eye w końcu wyjdzie z mody (bo pewnie wyjdzie), nie zostaniemy z 1,7 g bezużytecznego produktu, tylko z 1,7 g świetnego eyelinera w odcieniu znakomicie podkreślającym nasze spojrzenie. Świetnie sprawdza się przy podkreśleniu linii rzęs w duecie z czerwoną szminką, obecnie szalenie modną - ta moda potrwa jeszcze sezon czy dwa.
Występuje w 11 odcieniach: Midnight Purple, Picasso, Lava, Scout, Thunder, Image, Midnight Breen, Putty, Midnight Brown, Cameo, Caviar. W Polsce chyba nie ma całej gamy, może w wybranych sklepach. Można też kupić (znowu, chyba nie w Polsce) paletkę z 10 odcieniami, które pozwolą się nam bawić makijażem.
Bawić - czy to dobre słowo, jeśli jeden maleńki produkt kosztuje 115 zł? Warto poszukać w internecie lub kupować za granicą. Według producenta cena pojedynczego linera to 22 dolary (ok. 40 - 50 złotych), cena paletki 32 dolary (60 - 70 zł). W takim wypadku cena jest spektakularna, bo konkuruje z tańszymi kosmetykami, a jakościowo bije je na głowę.
Dostępny tylko w sieci Sephora.
Skład: isopropyl palmitate, phenyl trimethicone, caprylic/capric triglyceride, euphorbia cerifera wax, talc, nylon-12, silica, kaolin, microcrystalline wax, castor seed oil, tocopheryl acetate, dimethicone, bht, vegetable oil, propylparaben. may contain: mica, titanium dioxide, iron oxides, ultramarines, yellow 5 lake, manganese violet, blue 1 lake, carmine, ferric ferrocyanide