Jako że prostuję i suszę włosy suszarką, kosmetyki termoochronne są u mnie niezbędne. To, miedzy innymi, dzięki nim moje włosy pozostają w świetnej kondycji. Używam kosmetyków fryzjerskich, bo po bardzo nieudanych, a wręcz destruktywnych eksperymentach z marketowymi "cudami" powiedziałam sobie - nigdy więcej. O serum Marion pomyślałam, że to kolejny tani bubel, który tylko przetłuści mi włosy. Co się okazało? To najlepszy termoochronny kosmetyk, jaki miałam - a miałam ich naprawdę dużo.
Mała, czerwona, niepozorna buteleczka (30 ml) z pompką kryje substancję o oleistej konsystencji, przypominającej jedwab w płynie. Pachnie bardzo ładnie, jednak zapach nie zostaje na włosach. Według zapewnień producenta nawilża i wygładza włosy, nadaje im miękkość i aksamitny połysk, zapobiega puszeniu i elektryzowaniu się włosów.
Przed prostowaniem produkt należy nałożyć na suche włosy. Wystarczy niewielką kropelkę rozprowadzić na całej ich długości. Prostownica dosłownie sunie po pasmach! Włosy rzeczywiście są miękkie, lśniące i wygładzone. Potwierdzam też obietnicę zredukowania elektryzowania - gdy zdejmuję czapkę, moje włosy nie puszą się i nie sterczą na wszystkie strony (a czasem mi się to zdąża). Co najważniejsze, w żadnym wypadku nie przetłuszcza włosów.
Przed suszeniem suszarką serum nakładam na wilgotne włosy i nie spłukuję - również w ten sposób sprawdza się znakomicie.
Dla mnie to najlepszy kosmetyk termoochronny.
Skład: Cyklopentasiloxane, Dimethicone, Cyclomethicone, Amodimethicone, Isohexadecane, Polysorbutane, Aqua, Sodium Laneth-40, Maleate\Styrene Sulfonate Copolymer, Parfum, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethylionone, Coumarin
Producent | Marion |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Sera, ampułki do włosów |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |