Wybierając lakiery do paznokci z reguły omijam te z widocznymi brokatem. Nie przepadam za taką stylistyką, akceptuję ją jedynie od czasu do czasu latem. Mam jednak kilka top coatów z drobinkami, ale używam ich sporadycznie.
Diamond Shatter nakłada się na kolorowy lakier lub po prostu na niepomalowaną płytkę. Baza jest przezroczysta, a w środku pływają nieforemne, duże i małe kawałki brokatu, Są różnego koloru, ale dominuje srebrny (najlepiej nakładać je na ciemne lakiery, bo na są słabo widoczne. Moim zdaniem wyglądają niezbyt estetycznie, bo przypominają potłuszczone szkło.
Trzeba dobrze manewrować pędzelkiem, aby nabrać produkt tak, by wszędzie była równa ilość brokatu, co wcale nie jest łatwe. Dalej jest już dobrze. Czas schnięcia jest optymalny i co ważne w dotyku nie czuję się tej charakterystycznej szorstkości. Największą jednak zaletą jest bardzo łatwe zmywanie, a tego bym się nie spodziewała! Nie trzeba trzeć i zużywać kilkunastu wacików. Drobinki schodzą po lekkim potarciu niemal całkowicie. Tak powinno być!
Generalnie jednak ten produkt mnie nie przekonuje i nie będę go używać. Wszystko jest oczywiście kwestią gustu i jeśli lubujecie się w świecidełkach w manicure to może to być kolejny produkt w waszej kolekcji. Technicznie jest dobry.