Po raz pierwszy (i raczej ostatni) zetknęłam się z tym błyszczykiem kilka dni temu u kuzynki. Zachwyciło mnie opakowanie. Bardzo proste, geometryczne, czyli graniastosłup z kwadratem w podstawie. Trochę udaje opakowania błyszczyków Chanel...
Następną zaletą był aplikator. Bardzo precyzyjny pędzelek. Ten element błyszczyka kojarzy mi się z kolei z Bourjois.
Kolor (nr 104) również bardzo mi się spodobał. To transparentny ciemny róż z różowymi lśniącymi drobinkami. I w tym momencie kończą się zalety.
Błyszczące drobinki są prawie niewidoczne na ustach. Początkowo miły zapach, szybko zmienia się w chemiczny smrodek. Błyszczyk się klei. Nie ma smaku. Lekko podrażnia usta.
Na zakończenie dodam, że szukałam tych błyszczyków w drogeriach i znalazłam. Gama kolorów jest dość bogata, ale przyznam szczerze, że nr 104 jest jedynym ładnym odcieniem. Poza tym inne kolory, zwłaszcza kryjące i perłowe były już na półce zwarzone, więc jeśli się zdecydujecie to jedynie na odcień transparentny.
Cena nie jest wygórowana, ale jak na taki produkt to i tak za wysoka. Podoba mi się jedynie opakowanie, ale to chyba za mało, żeby go kupić.
Producent | Golden Rose |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |