Jak zaznacza producent, jest to kosmetyk oparty na nowatorskiej technologii. Na czym to polega? Balsam znajduje się w niewielkiej stojącej tubce z rozpylaczem. Przypomina trochę pianki do włosów. Właśnie taką postać ma ten produkt - niech Was nie zmyli słowo "balsam", kojarzone głównie z esencjonalnymi kremami. Po naciśnięciu przycisku wydostaje się porcja rzadkiej i raczej nietrwałej pianki. Pierwsze wrażenie jest zaskakujące. Otóż pianka zachowuje się niczym jakaś podejrzana substancja z filmów science fiction rodem - musuje, syczy, rozpryskuje się. Cała składa się z malutkich pęcherzyków powietrza, bąbelków, które z trzaskiem strzelają i pękają. Przypomina to trochę pianę z niewłaściwie otwartej butelki z szampanem czy oranżadą.
Następną ciekawostką jest niezwykle silne uczucie chłodu, które pianka pozostawia na skórze. Nazwa nie kłamie - to naprawdę arktyczne zimno! Myślę, że wielu panów po goleniu marzy o takim przyjemnym "mroziku", który ukoiłby ich podrażnioną czy spierzchniętą skórę, zwłaszcza latem. Pianka w kontakcie ze skórą znika bardzo szybko, zamienia się jakby w wodę po goleniu. Tu można się rozczarować, bo w gruncie rzeczy na twarz dociera i pozostaje mało kosmetyku. Część jakby się ulatniała. Na twarzy pozostawia miły zapach, taki sam jak pozostałe produkty tej linii.
Producent obiecuje, że kosmetyk ten nawilża, koi, pomaga zapobiegać wypryskom i odświeża. Z tym ostatnim można się zgodzić w zupełności. Mojemu chłopakowi jednak trudno się przekonać do tego produktu. Nie jest konserwatystą, ale... każdy, kto miał z Arktycznym do czynienia, przyzna, że to dziwny kosmetyk. Może trochę zbyt nowoczesny? Na pewno jednak mało wydajny. Lepsze efekty pielęgnacyjne i większą wydajność mają, w jego opinii, tradycyjne, kremowe balsamy.
Producent | Clearasil |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy, balsamy po goleniu dla panów |
Przybliżona cena | 19.00 PLN |