Po dwóch poprzednich nieudanych zakupach mogę wreszcie powiedzieć, że trafiłam na coś, co zadowala mnie w dużym stopniu. Ostatnie używane przeze mnie dezodoranty były nie tylko drogie, ale i nieskuteczne. Ten, choć mieści się w podobnym przedziale cenowym, wyraźnie działa.
Zdążyłam już zorientować się, że Urtekram lubuje się w dziwnych połączeniach składnikowych. W tym przypadku połączono ze sobą dwa olejki eteryczne, które moim zdaniem do siebie nie pasują. Sami przyznacie, że lawenda plus eukaliptus jest nietypową mieszanką, która w rezultacie ma woń ziołową, i to intensywną. Na szczęście dla mnie, znika tuż po wchłonięciu w skórę, co samo w sobie trwa dość szybko jak na naturalny dezodorant.
Rzadki, nie lepki, nie podrażnia skóry świeżo ogolonej oraz nie odbarwia ubrań. To ważne, bo większość bluzek w mojej garderobie jest czarna a białe plamy pod pachami to coś, czego nie znoszę.
Potassium alum to składnik, który ma głównie neutralizować zapach potu, nie przeciwdziałać samemu poceniu się. Powiem, że produkt wywiązał się ze swego pierwszego zadania a i perspirację potrafi przyhamować. Oczywiście do pewnego stopnia.
Opakowanie to 50 ml szklana butelka z kulką. Całość sprawia ekologiczne wrażenie, lecz radzę uważać, bo jest ciężkie i masywne, więc nie trudno o rozbicie.
Prócz opisywanej przeze mnie wersji Green są także: Neutral (bezwonny), Flower oraz w formie kryształu.
Jeśli komuś zamarzy się wersja kwiatowa, radzę przemyśleć głęboko czy zapach pelargonii to będzie właśnie to...
Ten polecam.
Producent | Urtekram |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antyperspiranty i dezodoranty |
Przybliżona cena | 26.00 PLN |