Mówca motywacyjny, czyli dobra energia w cenie!
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuOdniosłeś sukces w biznesie? Jesteś utytułowanym sportowcem, a może znalazłeś w życiu prawdziwe szczęście? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, zostań mówcą motywacyjnym. Dziś to bardzo popularny zawód. W świecie, gdzie wszyscy marzą (podobno) o zdobyciu pieniędzy, władzy i sławy, nauczyciele sukcesu są na wagę złota. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Amerykanin Nick Vujicic – człowiek, który urodził się bez rąk i nóg (choroba ta nosi nazwę „fokomelii”). Mimo to mężczyzna jest dziś znanym i cenionym mówcą motywacyjnym, na którego wykłady przechodzą tysiące ludzi. Nick prowadzi własną fundację, ma żonę, dziecko i miliony fanów na całym świecie.
Odniosłeś sukces w biznesie? Jesteś utytułowanym sportowcem, a może znalazłeś w życiu prawdziwe szczęście? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, zostań mówcą motywacyjnym. Dziś to bardzo popularny zawód. W świecie, gdzie wszyscy marzą (podobno) o zdobyciu pieniędzy, władzy i sławy, nauczyciele sukcesu są na wagę złota. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Amerykanin Nick Vujicic – człowiek, który urodził się bez rąk i nóg (choroba ta nosi nazwę „fokomelii”). Mimo to mężczyzna jest dziś znanym i cenionym mówcą motywacyjnym, na którego wykłady przechodzą tysiące ludzi. Nick prowadzi własną fundację, ma żonę, dziecko i miliony fanów na całym świecie.
Swoje refleksje o życiu Nick Vujicic opisał w książce o wymownym tytule „Bez nóg, bez rąk, bez ograniczeń!”. Napisał w niej między innymi, że przeszkody i ograniczenia pojawiają się często wyłącznie w naszym umyśle, i że wystarczy dobrze rozejrzeć się wokół siebie, by znaleźć ludzi, którzy pomogą nam i zasugerują, w jaki sposób moglibyśmy realizować się w życiu. Tak stało się w życiu Nicka, który przeczytał kiedyś artykuł o mężczyźnie cierpiącym na fokomelię. I zrozumiał wtedy, że jego przypadek nie jest odosobniony, a na świecie żyje mnóstwo ludzi, którzy do normalnego życia nie potrzebują rąk i nóg. Niestety nie wszystko okazało się proste. Oprócz ciągłych przeprowadzek z kontynentu na kontynent (Nick wychowywał się w Australii i Stanach Zjednoczonych), mężczyzna musiał zmagać się w dzieciństwie z niewybrednymi opiniami kolegów i koleżanek. Właśnie dlatego długo cierpiał na depresję i w wieku 10 lat próbował popełnić samobójstwo. Na szczęście pomogli mu jego rodzice – bardzo pobożni ludzie (ojciec Vujicica jest pastorem, a matka pielęgniarką). Dlatego dziś Nick nazywa siebie nie tylko mówcą motywacyjnym, ale i kaznodzieją. Co ważne, w „kazaniach” nie sięga wyłącznie do argumentów religijnych, tylko tak buduje swoje wypowiedzi, by trafiały one do osób niewierzących lub niepraktykujących. Efekt? Dziesiątki tysięcy ludzi spotykających się z nim na stadionach. Są wśród nich nie tylko osoby chore, niepełnosprawne, ale i ludzie, którzy w życiu zwyczajnie się pogubili i potrzebują zastrzyku pozytywnej energii.
Ale wśród mówców motywacyjnych są też tacy, którzy współpracują z wielkimi korporacjami, motywując pracowników do kreatywności i wiary w siebie. Albo przekonują ludzi, że są w stanie osiągnąć sukces zawodowy, założyć firmę i zarabiać grube miliony. Wśród nich najpopularniejsi są: amerykański biznesmen i inwestor Robert Kiyosaki, Anthony Robbins, Wayne Dyer i Zig Ziglar, którego motto życiowe brzmi:
Możesz mieć w swoim życiu wszystko, czego chcesz, jeśli tylko pomożesz wystarczającej liczbie ludzi uzyskać to, czego chcą.
Wszystkich mówców motywacyjnych łączy przekonanie, że nic w naszym życiu nie zdarza się przez przypadek, że każda okoliczność powinna być dla nas lekcją, zachętą do zmian. Tu przypomnieć można słynne stwierdzenie Buddy, który powiedział kiedyś, że nasze życie jest efektem naszego myślenia:
Jesteśmy tym, co o sobie myślimy. Wszystko, czym jesteśmy, wynika z naszych myśli. Naszymi myślami tworzymy świat.
Dziś w internecie znajdziemy mnóstwo stron o mówcach motywacyjnych, zachęcających nas do zapisów na szkolenie, warsztaty i indywidualne kursy. Często jest tak, że mówcą zostaje ktoś, kto odniósł sukces w biznesie i napisał kilka książek, ale wcale nie jest obdarzony niezbędną charyzmą, „bożą iskrą”. Może dlatego mówcy niepełnosprawni, którzy pokonali w życiu niewyobrażalne trudności, są w stanie zmierzyć się z problemami innych ludzi, bo po prostu są wiarygodni?
Ale mówcą motywacyjnym może być często ktoś, kto wcale nie chce mówić o sprawach fundamentalnych, uniwersalnych. Czasami pozytywna energia płynie od osób z pasjami; osób, które udowadniają, że dzięki zaangażowaniu jesteśmy nie tylko w stanie przełamywać stereotypy, ale i zdziałać cuda. Do takich osób należy niepełnosprawna Bogumiła Siedlecka, autorka video bloga „Anioł na resorach”, poświęconego urodzie.
Posypały się w internecie negatywne komentarze, że kobieta przyjmuje drogie prezenty, recenzuje ekskluzywne kosmetyki itp. Na szczęście Bogumiła Siedlecka ma zdrowy stosunek do internetowych hejterów.
Wśród pozytywnie zakręconych ludzi jest również Sylwia Gajewska, która mówi o sobie: „Niepełnosprawna fotomodelka z pasją”. Sylwia na swoim blogu pisze:
[…] nigdy, niezależnie od nikogo i niczego, nie wolno rezygnować ze swoich marzeń. Marzenia dają człowiekowi wolność, ludzie bez marzeń są ludźmi biednymi. Każdy powinien dać sobie szanse i dążyć do tego, aby rzeczy niemożliwe stały się możliwe.
Rozmowa z Sylwią Gajewską modelką i założycielką agencji modelek z niepełnosprawnością:
Warto również przyjrzeć się sylwetce Bartłomieja Skrzyńskiego – niepełnosprawnego dziennikarza i społecznika, angażującego się w „kampanie społeczne łamiące negatywne i stereotypowe postrzeganie osób niepełnosprawnych”. Bartłomiej od kilkunastu lat porusza się na wózku inwalidzkim z powodu postępującego zaniku mięśni. A przy tym świetnie sobie radzi, będąc wykładowcą, rzecznikiem prasowym i autorem programów telewizyjnych. A wydawałoby się, że korzystanie z wózka eliminuje człowieka z pracy w wymagającym i często niewdzięcznym zawodzie dziennikarza. Cóż, Pan Bartłomiej skutecznie przełamuje ten stereotyp, udowadniając, że bariery tkwią często wyłącznie w naszych głowach.
Z całą pewnością niektóre grupy zawodowe w Polsce powinny zainteresować się szkoleniami z zakresu motywacji. Wśród nich są niestety pielęgniarki i lekarze, którzy (nie wszyscy oczywiście!) mają trudności z „dotarciem” do pacjentów. Zamiast „programować” w nich pozytywne myślenie – nieodzowny warunek szybkiego powrotu do zdrowia – traktują chorych jak maszyny, które trzeba naoliwić, podkręcić i odesłać ze szpitala. A przecież człowiek to nie tylko ciało, ale i psychika. Warto więc szepnąć pacjentowi kilka dobrych słów, by ten – w oczekiwaniu np. na operację – miał pewność, że wszyscy są po jego stronie i że za kilka lub kilkanaście dni wróci do zdrowia.
Pamiętajmy przy tym, by motywacyjnej „posługi” w szpitalach nie ograniczać wyłącznie do osób duchownych. Czarny strój kogoś, kto mówi o Bogu i cierpieniu, nie zawsze kojarzy się pozytywnie, bo czasami widok księdza w szpitalu kojarzy się tylko z ostatnim namaszczeniem. Nie twierdzę, że osoby duchowne nie mają właściwego podejścia do pacjentów, bo znam kilku wyjątkowych księży, których pozytywna energia rozniosłaby szpitalny oddział. Trzeba jednak pamiętać, że ludzie nie zawsze chcą rozmawiać o Bogu, bo dla nich ważne są często inne kwestie: czy wstanę dziś z łóżka, czy uda mi się skorzystać z toalety, czy będę w stanie samodzielnie się ogolić? Starszym osobom głupio będzie rozmawiać o tym z księdzem. Poza tym, zamiast rozmowy o cierpieniu, wielu pacjentów wolałoby usłyszeć: A czemu Pan się dziś nie ogolił? Nie ma Pan siły? To ja pomogę podejść do lustra, ale resztę to już zrobi Pan sam!
Zachęcam więc do dzielenia się pozytywną energią. Jeśli jesteśmy przekonani, że nasze dobre słowo może pomóc komuś w trudnych chwilach, nie wahajmy się podejść i zaoferować pomoc. Może dzięki nam ktoś uwierzy w swoje możliwości?
Źródło informacji i zdjęć: facebook.com/NickVujicic, bartlomiejskrzynski.natemat.pl, sylwiagajewska.blogspot.com, osiagacz.info/slynni-mowcy-motywacyjni, lifewithoutlimbs.org, dailymail.co.uk
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze