Dziś nie kupuję
DAGMARA ŁACNY • dawno temuCzy potrafisz wyobrazić sobie dzień, w którym nic nie kupujesz? Dzień, w którym nie zaglądasz do żadnego sklepu, nie odwiedzasz aukcji internetowych. Nie? Spokojnie, nie jesteś jedyna. Samonapędzająca się karuzela zakupów kręci się nieprzerwanie, a my – konsumenci – jesteśmy małymi trybikami, wprawiającymi ją w ruch. A gdyby tak zastanowić się chwilę nad tym, co i jak kupujemy. 29 listopada będzie odpowiednią datą, w końcu to Buy Nothing Day – czyli Dzień bez Kupowania.
Idea Dnia bez Kupowania narodziła się w Kanadzie. To tam, na początku lat dziewięćdziesiątych, kilka osób zrzeszonych w anarchistycznej organizacji Adbusters postanowiła sprzeciwić się idei konsumpcjonizmu i wydać wojnę wszechogarniającej gorączce zakupów. Datę (ostatni weekend listopada) wybrano nieprzypadkowo, wszak to początek masowego przedświątecznego szaleństwa, istnego pandemonium ogarniającego większość ludzi. Buy Nothing Day obchodzony jest na różne sposoby, każdy kraj, każde miasto ma swój sposób, by jak najlepiej dotrzeć do konsumentów. Najczęściej organizowane są pochody, demonstracje i happeningi, ale zdarzają się także bardziej zwariowane pomysły. Organizatorzy otwierali już kliniki dla zakupoholików w centrach handlowych, rozkładali kanapy na ulicy, by stworzyć miejsca wolne od kupowania, rozdawali bezpłatne próbki niczego i rozstawiali stoliki, przy których można było zniszczyć swoją kartę kredytową. W Londynie zorganizowano wymianę mebli i ubrań, a w Brighton uczono, jak samodzielnie wykonać świąteczne podarunki. Sposobów spędzania Buy Nothing Day są tysiące, chodzi tylko o to, aby nie być tego dnia w centrach handlowych i zastanowić się nad tym, jak kupujemy.
Dla wielu osób Dzień bez Kupowania to utopia, w końcu, co może zmienić jeden dzień w roku. Łatwo można nadrobić zakupowe braki następnego dnia. Najważniejszą ideą tego święta jest trwała zmiana nawyków zakupowych, refleksja nad swoimi przyzwyczajeniami, która może stać się pierwszym krokiem do bycia bardziej świadomym konsumentem.
Kupujemy za dużo, często bezmyślnie, ulegamy marketingowym trikom. Ile razy zdarzyło się wam wrzucić do koszyka coś, czego zupełnie nie potrzebowałyście, tylko dlatego, że było to przecenione lub dodawano do tego prezent. Wystarczy spojrzeć na zakupy przedświąteczne. Kupujemy tyle, jak gdyby sklepy miały być zamknięte przez następny miesiąc, a nam groziła w tym czasie śmierć głodowa. Często ¼ tego jedzenia ląduje później na śmietniku, gdyż nikt nie jest w stanie zjeść takich ilości. Promocje, obniżki cenowe, rabaty, wyprzedaże, „wszystko za pół ceny”, „już od 5 złotych” – sklepy kuszą nas na wszelkie możliwe sposoby, a my często ulegamy tym chwytom, choć nie potrzebujemy kolejnej koszulki czy deski do krojenia. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się podczas wielkich wyprzedaży w centrach handlowych, by zastanowić się nad tym, czy tym wszystkim ludziom potrzebny jest najnowszy telewizor czy wielka lodówka. Bardzo często nie, ale grzechem byłoby nie skorzystać z tak fantastycznej oferty i nie pochwalić się później przez znajomymi.
Jak stać się świadomą konsumentką?
Sposobów jest kilka. Oczywiście nikt nie każe nikomu całkowicie rezygnować z zakupów, nie o to w tym chodzi. Można jednak zastanowić się nad tym, co i w jakiej ilości wrzucamy do naszych koszyków. Jeśli chcemy, aby nasze zakupy były bardziej etyczne, dowiedzmy się więcej o firmach, które są producentami tego, co wybieramy. Z pomocą przyjdzie nam Polska Zielona Sieć, która wydała poradnik Dobre Zakupy. Znaleźć można tam informacje o produktach czy firmach, których próżno szukać na etykietach. Dzięki tej wiedzy, my konsumenci, możemy aktywnie wpływać na działalność wielu producentów. Zielona Sieć radzi także by szukać produktów z etykietą Fair Trade (sprawiedliwego handlu), dzięki czemu będziemy wspierać producentów z Trzeciego Świata i nie przyczynimy się do wyzysku pracowników. Rezygnując z kupowania ubrań czy sprzętów, które nie zostały wyprodukowane w sposób zgodny z tym hasłem lub których firmy stosują nielegalne procedury, możemy sprawić, że firmy te będą kiedyś musiały zmienić swoją politykę. W 2004 roku koncern Mitsubishi pod wpływem nacisków opinii publicznej wycofał się z budowy instalacji w jednym z rezerwatów przyrodniczych w Meksyku. Jak widać, wydawanie pieniędzy na określone produkty jest dziś najlepszą formą wywierania wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, dostępną dla każdego z nas.
Kolejnym krokiem świadomego konsumenta jest korzystanie z usług lokalnych, osiedlowych sklepów. Po pierwsze oszczędzamy paliwo, po drugie wspieramy krajową gospodarkę, a po trzecie mamy więcej czasu. Paradoksalnie, wielkie supermarkety miały sprawić, że zakupy będą szybsze, gdyż w wielkim sklepie znajdziemy wszystko, czego potrzebujemy. Rzeczywistość wygląda inaczej. Mozolne szukanie produktów, pośród tysięcy innych, częsta zmiana sklepowych ekspozycji, która sprawia, że krążymy pośród alejek, wrzucając do koszyka niepotrzebne rzeczy i wydając za dużo pieniędzy, a przede wszystkim długie kolejki do kas marnują nasz czas wolny.
Kupujemy, bo nas na to stać, a jeśli nie mamy pieniędzy, płacimy kartą kredytową. Wydaje się, że w obliczu ostatnich wydarzeń w Stanach Zjednoczonych, Amerykanie, którzy wpadli w pułapkę łatwych i bezgotówkowych zakupów, zaprzestaną nadmiernej konsumpcji.
Pamiętajmy o tym, kiedy następnym razem sięgniemy po cztery opakowania płynu do zmywania, bo jeden mamy gratis i kiedy kupimy następną parę butów, tylko dlatego, że były przecenione o 40%. Kupujmy, ale z głową, a w ostatni weekend listopada wybierzmy się na spacer, a nie do centrum handlowego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze