Dziś prawdziwych dyskontów już nie ma. Ale kochamy te, które są!
PAULINA LIPKA • dawno temuJeszcze kilka lat temu mało kto przyznałby się do odwiedzania dyskontów. Słaba jakość i wybór towarów, kiepska obsługa i wystrój, afery ze związkami zawodowymi – z tym wtedy kojarzyły się te sklepy. Dziś to właśnie w dyskontach najczęściej robimy zakupy, ich twarzami zostają ulubieńcy Polaków, a do kupowania tam przyznają się gwiazdy. To już nie obciach, a nowa moda?
Z najnowszych badań PBS wynika, że wybierając się na zakupy, najczęściej udajemy się do dyskontów – kupuje tam już 81 procent Polaków. Na dodatek, właśnie wobec nich jesteśmy lojalni i po zakupach tam jesteśmy najbardziej zadowoleni. To twardy dowód na to, że nasze myślenie o dyskontach mocno zmieniło się przez kilka lat. Kiedyś kupowanie w Biedronce czy Lidlu oznaczało, że kogoś nie stać na kupowanie w „normalnych” sklepach. Gdy w 1995 roku otwarto w Poznaniu pierwszą Biedronkę, zdarzało się, że sprzedawano tam nieświeże lub przeterminowane produkty. Porozrzucany na półkach towar o niskiej jakości, brak możliwości płatności kartą, skargi pracowników na złe warunki pracy – to wszystko tworzyło nie najlepszy wizerunek tych sieci.
— Biedronka to jest jednak sklep dla najbiedniejszych — mówił w 2011 roku Jarosław Kaczyński podczas pokazowych zakupów w towarzystwie dziennikarzy w osiedlowym sklepie.
Wiele się od tego czasu zmieniło. Sklepy są nowoczesne, oferują produkty dopasowane do potrzeb klienta. Na robieniu tam zakupów „przyłapano” wiele gwiazd: Dodę, Grzegorza Hyżego z Agnieszką Popielewicz czy Katarzynę Cichopek. Uśmiech politowania mogą budzić tylko polowania na promocje w dyskontach, w których nie obowiązują żadne zasady: liczy się tylko to, kto pierwszy wygrzebie w koszu upatrzony przedmiot.
— Po 15 minutach było po wszystkim. Jak u Kononowicza — nie było niczego. Po bitwie. Tylko pył został i pewien niesmak. I szok. I refleksja — komuna ma się dobrze. Nigdzie nie odeszła. Jest tu w każdy poniedziałek, kiedy rzucą coś fajnego w Lidlu – opisała swoją wizytę w sklepie podczas promocji plecaków szkolnych modelka Karolina Malinowska, żona Oliviera Janiaka. — A teraz na serio. Jeśli komuś naprawdę brakuje emocji, to zapraszam na tego typu akcje. Ja na przyszłość już dziękuję.
Wiele osób jednak upatruje kolejnych promocji.
— Od kilku miesięcy regularnie, trzy-cztery razy w tygodniu biegam. Nie stać mnie na markowe buty i odzież biegową, których ceny potrafią czasem przyprawić o zawroty głowy. Całe wyposażenie kupiłam więc w dyskontach – mówi 30-letnia Monika. – Najpierw sprawdzałam w internecie, kiedy będzie kolejna akcja dla biegaczy, zaznaczałam sobie datę w kalendarzu i w dniu promocji jechałam do sklepu jeszcze przed otwarciem. Na początku jeszcze nie wiedziałam, jaki rozmiar mam brać, ale teraz tylko wpadam do sklepu jako jedna z pierwszych, łapię w mig to, co mnie interesuje i o 7:05 znów siedzę w samochodzie. Szczęśliwa, że udało mi się za małe pieniądze kupić naprawdę fajne rzeczy – opowiada.
Na udział w „polowaniach” ze względu na małe dziecko nie może pozwolić sobie Aleksandra, która jednak i tak odwiedza dyskont w sąsiedztwie niemal codziennie.
— Parówki dla starszego syna, bo mają lepszy skład niż te markowe, pieluszki dla córki, bo nie odparzają pupy jak te z wyższej półki, a dla mnie i dla męża od czasu do czasu jakiś rarytas kuchni włoskiej lub hiszpańskiej. Poza tym standardowo: pieczywo, mięso, nabiał – opisuje swoje typowe zakupy Aleksandra. – To już nie to, co kiedyś: jeden rodzaj mąki, jeden chleba i kilka jogurtów. Teraz jest w czym wybierać.
To fakt: w ciągu kilku ostatnich miesięcy asortyment dostępny w Lidlu zwiększył się o 16 procent, a w Biedronce aż o 55 procent.
— W Polsce prawdziwych dyskontów już nie ma – mówi Andrzej Maria Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w „Gazecie Wyborczej”, zauważając, że i Biedronka, i Lidl nie są już ani najtańsze, ani siermiężne, a to cechy, które kiedyś definiowały dyskont.
Najtańsze sklepy, czyli hipermarkety i supermarkety coraz dokładniej obserwują źródła niewątpliwego sukcesu sieci dyskontowych. Wzorem do naśladowania dla innych sieci mogą być na pewno marketingowe posunięcia konkurencji. Biedronka jest sponsorem reprezentacji Polski, a Lidl ma swoje kampanie reklamowe. Za „Pascal kontra Okrasa” firma otrzymała w 2013 roku prestiżową nagrodę Złote Effie za najbardziej efektywną komunikację marketingową i nagrodę magazynu „Brief” za projekt komunikacji marketingowej 2013 roku. Od września tego roku obok Karola Okrasy w reklamach Lidla, mających tym razem charakter kulinarnego talk show, możemy oglądać Dorotę Wellman, jedną z najbardziej lubianych przez Polaków gwiazd. Czy kampania powtórzy sukces tej z Pascalem Brodnickim jeszcze nie wiadomo, ale z pewnością fakt, że dziennikarka całość honorarium zdecydowała się przeznaczyć na cele charytatywne, pokaże w jeszcze lepszym świetle nie tylko ją.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze