Jesteśmy hipokrytami
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuW sprawie zwierząt jesteśmy hipokrytami. To my uczymy kolejne pokolenia, tak samo jak nas uczono hipokryzji - kochać zwierzęta i jeść zwierzęta. Dlaczego? Oburzamy się na łańcuchy przy budzie, ale kochamy kotlety schabowe. Karzemy człowieka, który znęca się nad zwierzętami, ale sami swoim milczeniem pozwalamy, by nieludzki przemysł mięsny dalej się rozwijał. Wolimy jeść nafaszerowane antybiotykami mięso zwierzęcia, które umierało w cierpieniach i stresie, niż zjeść sałatkę i czuć się lepiej? Może pierwszym krokiem do lepszego życia bez hipokryzji, byłoby ograniczanie mięsnych pokarmów. Może wyeliminowanie mięsa z diety nie jest takim wyrzeczeniem. Co o tym sądzicie?
W sprawie zwierząt jesteśmy hipokrytami.
Każde dziecko ma wrodzoną umiejętność kochania wszystkich zwierząt. Dzieci przytulają się do puchatych kotków, karmią źrebaki, bawią się ze szczeniakami, obserwują kury lub gołębie. Jasne, że trzeba je pilnować, bo z miłości i braku umiejętności mogą zrobić zwierzęciu krzywdę, tak samo jak mamie, którą na przykład ciągną za włosy lub drapią po policzku. A jednak jest to miłość. Trzeba wyeliminować skrajne przypadki dzieci dręczących zwierzęta – ale odbywa się to w późniejszym wieku i ma różne uwarunkowania. Generalnie dzieci kochają zwierzęta. Kultura jednak narzuca im jedzenie ich. Mięso dodawane jest już do przecieranych zupek dla niemowląt.
Pewnego dnia dziecko doznaje szoku, bo okazuje się, że udko, które tak mu smakuje, należy do kury, a zamrożony kurczak w supermarkecie to to samo. To my uczymy kolejne pokolenia, tak samo jak nas uczono hipokryzji — kochać zwierzęta i jeść zwierzęta. Dlaczego?
Powiecie, bo jesteśmy drapieżnikami, bo tak było od zarania dziejów, tak robili ludzie pierwotni. Ale przecież od tamtego czasu wiele się zmieniło, żyjemy w cywilizowanym świecie. Zabieramy dzieci do mini ZOO, by mogły nakarmić i pobawić się z prosiaczkiem, a potem na kanapkę kładziemy im plasterek szyneczki z tegoż. Tłumaczymy sobie i dziecku, że to nie ten sam prosiaczek, że ten w ZOO jest naszym przyjacielem, a tamten jest hodowany do jedzenia.
Nie lubimy słuchać opowieści o męczarniach, jakie przeżywają kury, pozamykane w klatkach, całe życie w niewoli, pozbawione piór, by zajmowały jak najmniej miejsca, znoszące jaja, które potem z takim apetytem gotujemy na miękko. Nie chcemy słyszeć opowieści z rzeźni, gęsiej fermy, itp.
Powiecie, że człowiek po prostu jest mięsożerny. Udowodniono jednak, że człowiek może obejść się bez mięsa i cieszyć się fantastycznym zdrowiem, żyć dłużej, mieć lepszą energię i mniej agresji, stresu. Są smaczne zamienniki, wiele ciekawych publikacji na ten temat i przepisów. Ale my wolimy jeść nafaszerowane antybiotykami mięso zwierzęcia, które umierało w cierpieniach i stresie, niż zjeść sałatkę i czuć się lepiej?
Dlaczego w kwestii zwierząt jesteśmy hipokrytami, oburzamy się na łańcuchy przy budzie, ale kochamy kotlety schabowe. Karzemy człowieka, który znęca się nad zwierzętami, ale sami swoim milczeniem pozwalamy, by nieludzki przemysł mięsny dalej się rozwijał. Bo jesteśmy konsumentami.
Może pierwszym krokiem do lepszego życia bez hipokryzji, byłoby ograniczanie mięsnych pokarmów. Może potem wyeliminowanie mięsa z naszej diety nie byłoby tak wielkim wyrzeczeniem… Co o tym sądzicie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze