Święto trzeciego księżyca
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuPodczas podróży bywamy niekiedy świadkami zdarzeń, których nie rozumiemy. Obserwujemy je jak barwne obrazy przyprawione lokalnymi zapachami i dopiero po czasie dowiadujemy się, w czym dane nam było uczestniczyć. Takie przygody pozwalają chłonąć świat bez interpretacji. Cieszyć się przygodą i innością.
Pewnego wiosennego dnia, w poszukiwaniu łodzi trafiłam wraz z mężem i synkiem na brzeg jeziora Er Hai, w pobliżu miasta Dali w chińskiej prowincji Yunnan. Potężny akwen położony miedzy górami, z brzegami pełnymi ciekawych wiosek i świątyń tego dnia nie przyciągnął turystów. Byliśmy sami z niezmąconą taflą jeziora i brzęczeniem komarów. Przez chwilę. Bo w miarę naszej wędrówki wzdłuż brzegu jezior coraz intensywniejszy stawał się zapach jedzenia i coraz głośniejsze dochodziły do naszych uszu dźwięki. Coś jakby wystrzały i dźwięk dzwonków. Zadziwiająca kombinacja wywołała w pierwszej chwili lęk. Szybko jednak przerodziła się w ciekawość. Po jakimś czasie zaczęliśmy dostrzegać pojedyncze ludzkie sylwetki. Wszystkie z daleka wydawały się niebieskie. To kobiety z ludu Bai mieszkające w tym rejonie Chin obsiadły nadbrzeżne kamienie. Początkowo dostrzegliśmy tylko dwie, myjące świeżo oskubanego kurczaka w jeziornej wodzie. A potem spotkaliśmy ich dziesiątki. Wszystkie zajęte były gotowaniem. Kamienisty brzeg jeziora zbłękitniał od kobiecych spódnic i kubraków.
Coś się tu święci – pomyśleliśmy, bo aromat jedzenia i dźwięk dzwonków wygrywających monotonną melodię nie wydawał się stałym elementem życia nad jeziorem Er Hai.
Kobiety Bai w wiklinowych koszach na plecach przyniosły tu drewno, drób, ryby i inne wiktuały. Rozpalały ogień miedzy kamieniami i na paleniskach ustawiały woki. Jezioro stało się wielką umywalką, w której płukały się warzywa i drób. Trwało wspólne siekanie słoniny i ziół, przyprawiane plotkami i śmiechem kobiet. Wokół panował nastrój świątecznej radości.Starsze kobiety siedziały w grupach trzymając w dłoniach dzwonki. Śpiewały pieśń. Wszystkie grupy tę samą. Melodia przerywana była od czasu do czasu gongiem. Na ten znak kobiety wstawały, składały pokłon i znów zaczynały śpiewać. Towarzyszyło temu również palenie jaskraworóżowych kadzideł.
Patrzyliśmy ciekawie na harmider wokół nas, chłonąc nastrój świątecznej radości. Przepychając się przez barwny tłum, doszliśmy do niewielkiej świątyni. Stała tam największa grupa kobiet, zgromadzonych wokół sporego ogniska.
Panie trzymały tace, usiłując dostać się z nimi do środka świątyni. Na tacach ułożone były kolorowe prażynki, ugotowane kury, jajka. Kapłan błogosławił pokarmy.
Po poświęceniu kobiety wynosiły tace na plac z płonącym ogniem i kłaniały się płomieniom, szeptały modlitwę i wrzucały część pokarmów w ognisko.
Wraz z jedzeniem w ogniu znikały kartki, kadzidła i żółte pudełka z tekstami. Ich pisaniem zajmują się starzy mężczyźni, wyglądający na mędrców. Co to za teksty? Nie wiemy, bo jak o to zapytać na migi? Może to modlitwy, może prośby, a może dobre życzenia?
Świętowaniu towarzyszył mały kiermasz. Na stoiskach można było kupić słodycze, kandyzowane owoce i jakieś przekąski. Wyciągały się do nas ręce ze świątecznym poczęstunkiem. A to placek ryżowy, a to gotowane jajko, a to kandyzowany owoc. Nikt się nie złościł, widząc przybyszów z innej części świata, którzy patrzyli na otoczenie z dużymi oczami. Syci wrażeń wróciliśmy do Dali w towarzystwie kobiet, które w koszach na plecach wiozły do domu osmolone woki.
Co świętowaliśmy wspólnie? Dopiero po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że to Sanyue Jie (święto trzeciego księżyca) obchodzone w Dali od tysiąca lat ku czci Guanyin, Bogini Miłosierdzia. Święto zaczyna się piętnastego dnia trzeciego miesiąca księżycowego i trwa zwykle 5–7 dni, podczas których spotykają się mieszkańcy okolicznych gór. My trafiliśmy na nieoficjalne obchody.
Dzień, który miał być kolejnym dniem podróży, za sprawą krótkiego spaceru nad jeziorem zamienił się w świąteczny. A pamięć o tym święcie stała się jedną z milszych wspomnień z całego wyjazdu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze