Zakłócenia w odbiorze
CEGŁA • dawno temuPo cudownym wieczorze powiedziałam do swojego chłopaka - jak mnie kiedyś zdradzisz – zabiję! On zachichotał i odpowiedział - Wiem o tym. Dlatego się z tobą nie ożenię. Jeżeli chcę być kochana, jak wszyscy, a słyszę, że ludzie się mnie boją, to coś jest mocno niehalo. Jestem zaskoczona, że ktokolwiek, ale szczególnie chłopak, z którym znamy się tak długo i weszliśmy już chyba razem na wszystkie góry w Polsce, może tak kompletnie mnie nie znać.
Droga Cegło!
Spędziłam niedawno fajny dzień ze swoim narzeczonym. Zwariowany, beztroski dzień. Przed wieczorem jeszcze wdarliśmy się przez ogrodzenie (wysokie! Jestem z siebie dumna jak małpa!) na boisko szkoły prywatnej i zagraliśmy z chłopakami w nogę. Najpierw trochę się zdziwili, potem nas dopuścili do zaszczytu. Wbiliśmy im trochę. Potem wypiliśmy piwo na ławce, dopóki pan Woźniak wszystkich nie pogonił, i znów przeskoczyłam ogrodzenie, jakbym nic innego od urodzenia nie robiła. Pod domem przytuliłam się do mojej drugiej połówki pomarańczy, byłam rozbawiona, zgrzana, szepnęłam na ucho tak bez związku: jak mnie kiedyś zdradzisz – zabiję! Zachichotał, zabulgotał, spojrzał się na mnie. Wiem o tym. Dlatego się z tobą nie ożenię.
Kiedy już byłam w domu, jakoś przestało mi być wesoło. Dzień już przestał być taki fajny. Kto by myślał o ślubie! Ale – zawsze przykro. Zawsze muszę coś palnąć, zawsze jestem Ty moja wariatko!. Tak samo mam w pracy. Nie robię nic ważnego, nic nie znaczę, nie jestem szefem, nikomu nie zagrażam. Więc się wydurniam, świruję. Nie mam w tym żadnego celu, nie czepiam się żadnej konkretnej osoby. Naprawdę lubię ludzi. Tylko ciągle coś mnie korci, żeby włożyć kij w mrowisko, namieszać, podpuścić. Normalnie nosi mnie. Nie opowiadałam dowcipów podczas żałoby, ale nie masz pojęcia, jak mnie kusiło! Chciałam tylko zobaczyć reakcje ludzi. Przerwać te nudę, biurową rutynę panienek i paniczów z napędem na cztery koła.
Gdy wszyscy opowiadali o świętach, ja powiedziałam, że jestem Żydówką i nie obchodzę. Dziewczynom na wieczorze panieńskim skłamałam, że zaliczyłam wszystkie rasy mężczyzn. Czasem podszczypuję jakąś koleżankę i sugeruję, że jestem lesbijką i chcę się z nią umówić. Wszystko po to, żeby tylko zobaczyć ich miny. A czasem jest na co popatrzeć, oj jest.
W zasadzie nie mogę powiedzieć, że mnie nie lubią. Jestem wariatką, a wariaci są nieszkodliwi. Raz jeden kolega na integracji powiedział mi po pijanemu oczywiście, że jestem niebezpieczna, zarozumiała i na dystans do wszystkich. Taka fanga w nos? Mało nie spadłam pod stół! Psycholog powiedział mi kiedyś, jeszcze w szkole, że jestem nieśmiała, pełna kompleksów i w taki nieudolny sposób (chodziło o jakiś incydent w klasie) próbuję zwrócić na siebie uwagę całego świata. Wydaje mi się, że miał sporo racji, chyba czuję się lepiej, gdy ludzie śmieją się z moich dowcipów lub nie wiedzą, jak się zachować, gdy coś powiem. To taka malutka, ale zawsze życiowa satysfakcja, gdy wszystko inne jest takie przeciętne, nasza codzienność i w ogóle.
Jestem zaskoczona, że ktokolwiek, ale szczególnie chłopak, z którym znamy się tak długo i weszliśmy już chyba razem na wszystkie góry w Polsce, może tak kompletnie mnie nie znać. Nigdy mi nie zależało, by moje żarty traktowano serio. Jeżeli ja chcę być kochana, jak wszyscy, a słyszę, że ludzie się mnie boją, to coś jest mocno niehalo.
Meri-da
***
Droga Meri!
Czasem trzeba zaakceptować kilka prostych zasad naszej rozgrywki z rzeczywistością. Jeśli ją prowokujesz, licz się z tym, że się odgryzie. Jeśli ją ignorujesz – odpłaci tym samym.
Wierzę, że trudno Ci tak właśnie postrzegać swoje zachowania. Brak pewności siebie nadrabiasz w sposób, który sama uważasz za nieszkodliwą błazenadę. Tymczasem, odbierana jesteś inaczej i nie dziw się temu. Ludzie nie mają czasu ani ochoty rozkładać Cię na czynniki pierwsze, dociekać Twoich ukrytych motywacji czy problemów ze sobą. Czują się w Twojej obecności skrępowani, kropka. Mają wrażenie, że ich zaczepiasz – być może po to, by ich ośmieszyć, wykazać, jacy są prymitywni i schematyczni w myśleniu, w sposobie bycia i życia…
To jest właśnie ten strach, z którego, jako osoba inteligentna, chyba jednak zdajesz sobie sprawę. Władza nad ludźmi przybiera rozmaite postacie, często metaforyczne. Wcale nie musi być sformalizowana, np. układem zawodowym. Nie zasłaniaj się stwierdzeniami, że nic nie znaczysz, jesteś taka malutka i nieważna. Skoro nie przekonuje to mnie, czemu miałby przekonać innych? I przestań udawać – najpierw sama przed sobą – że nic nie rozumiesz.
Może jednak trochę się wywyższasz? Przeczytaj chociażby i przemyśl własne słowa o "panienkach z napędem na cztery koła" – nie czujesz w tym pogardy ze swojej strony? I naprawdę wierzysz, że nie wyczują jej inni? Twoje prowokacje onieśmielają ludzi, bo ludzie bywają podejrzliwi, gdy czegoś nie rozumieją. Czemu służą Twoje żarty, podpuchy? Robisz prywatną ankietę socjologiczną? A może badasz poglądy na kwestie polityczne, religijne i obyczajowe? W takim razie — w jakim celu?
Tylko rodzina, najbliżsi przyjaciele, którzy znają Cię na wylot, mogą Twoje akcje traktować tak, jakbyś podobno chciała: z przymrużeniem oka i szacunkiem oraz zrozumieniem dla Twojego "szalonego", "nieszkodliwego" poczucia humoru. Ale czy tak rzeczywiście jest? Nie sprawiają Ci ani odrobiny satysfakcji skonsternowane miny kolegów, którzy nie wiedzą, co z tym fantem zrobić? Przyznajesz sama, że działasz dla zabawy, dla przerwania monotonii egzystencji. Pytanie brzmi, czy wszyscy się dobrze bawią, czy jedynie Ty… Zadaj je sobie od czasu do czasu.
Twoje zagrywki są dość mocne, by urazić czyjeś uczucia, ale zbyt słabe, by zmienić czyjeś poglądy czy poszerzyć horyzonty – a taką misję sobie prawdopodobnie przypisujesz. I to JEST zadzieranie nosa, wybacz. Jeśli chcesz być kochana, powinnaś znaleźć sobie jakiś inny sposób na podbijanie własnego ego – bardziej przyjazny dla otoczenia. Owszem, Twoje potrzeby i pragnienia są ważne. Inni jednak też się liczą. Jeśli większość osób reaguje na Ciebie podobnie i trudno Ci się do nich naprawdę zbliżyć, nie jesteś postrzegana jako kandydatka na przyjaciółkę. I tylko Ty możesz to zmienić.
Rozmowę z chłopakiem potraktowałabym – wyjątkowo — z humorem. Zjedzona wspólnie beczka soli wskazuje na to, że On chyba jednak Cię zna i wie już, czego może się po Tobie spodziewać. Powinno to działać w obie strony, czemu więc nie działa? Podpowiadam jedną z możliwości: niektórzy mężczyźni mają alergię na zazdrość. Może masz to szczęście, że Twój chłopak potrafi żartować z siebie i z własnych fobii?
Pozdrawiam serdecznie,
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze