W autobusie z turystami
ZUZA • dawno temuZuza daje znak życia. O tym, jak Zuza, przekonwertowany Kiwus, najęła się do ankietowania turystów.
Circuit City bus
Sky Tower
Viaduct
Dzisiaj od 8 rano przez prawie 6 godzin bez przerwy jeździłam autobusem.Autobus ten jedzie wyłącznie w jednym kierunku, co wbrew pozorom ma sens,jako że jego trasa przebiega po okręgu. Przejeżdża przez najpopularniejszewśród turystów punkty i główne ulice handlowe Auckland: Sky Tower -tutejszy Pałac Kultury (oprócz tego, że jest najwyższym budynkiem w Aucklandnie ma nic wspólnego z Pałacem Kultury ), port, znany też jako "Viaduct", będącyodpowiednikiem warszawskiego starego miasta i upchanego butikami Nowego Światu,z tą różnicą, że stoją tam ekskluzywne jachty, łódki i motorówki. Jako rodowitejWarszawiance Queen Street przywodzi mi na myśl ze względu na jej handlowy charakterMarszałkowską, Vulcan Lane to Chmielna, a Wellsley Street mogłaby byćodpowiednikiem Alei Jerozolimskich, chociaż nie przeprowadzono przez nią liniitramwajowej.
Celem mojej przejażdżki było przeprowadzenie ankiety dla Urzędu Miejskiego Auckland.Ten autobus to nowy serwis komunikacji miejskiej mający na celu pokazanie turystommiasta z jego największymi atrakcjami i przy okazji zawiezienie ich w te miejsca, gdzienie poskąpią pieniędzy na zakupy. W ankiecie znalazły się miedzy innymi pytania o miejsce,w którym pasażerowie wsiedli do autobusu i w którym planują wysiąść,dlaczego wybrali ten środek transportu, a nie inny, skąd uzyskali informacje na tematnowego serwisu, itp. Na marginesie warto dodać, że autobusy tej linii, prócz tego, że są bezpłatne,są również przyjazne dla środowiska, tzn. są mniej hałaśliwe oraz jeżdżą na czystszym paliwie.
Żeby zarobić obiecane $16.00 za godzinę (nawet w Juice TV plącą mi mniej!!!) miałamwypełnić ledwie 5 kwestionariuszy w ciągu godziny, a więc po 6-ciu godzinach pracy oddaćokoło 30 wypełnionych ankiet. De facto wypełnienie jednego zajmuje około 5–6 minut,czyli — jak to mówią Kiwusy — powinno być sweet ass! Przez pierwsze 3 godzinydzielnie prowadziłam ankietę zgodnie z zaleceniami Urzędu Miejskiego: "Nie dawaj kwestionariuszapasażerom, żeby samodzielnie wypełniali; czytaj pytania i wpisuj dostarczone odpowiedzi własnoręcznie."
Jednak po pewnym czasie jeżdżenia w kółko, czytania pytań na głos — czasem po kilka razy- i wpisywania danych w kwadraciki, tudzież rameczki, zrobiło mi się koszmarnie niedobrze.Czułam, że jeśli zaraz nie przerwę, najpewniej zwymiotuję! W pełni świadoma konsekwencjitakiego obrotu wydarzeń, postanowiłam zignorować służbowe zalecenia. Wyjęłam wszystkieołówki i długopisy, jakie miałam w plecaku, jeden pożyczyłam od kierowcy, następnie rozdałamprzybory wraz z czystymi kwestionariuszami pasażerom, a sama rozwaliłam się natylnym siedzeniu. Jeździłam sobie w kółko, przyglądając się ludziom i ulicom, licząc, że złesamopoczucie minie. Jako że poprawa nie nadchodziła, prawie godzinę przed czasemwytoczyłam się na miękkich nogach z autobusu.
W związku z tym, że około 90% osobiście przeze mnie przepytanych pasażerów udzieliłatakich samych odpowiedzi, mogę wam wyjawić wstępne i nieoficjalne wyniki mojej ankiety:
Większość pasażerów dowiedziała się o istnieniu autobusu dzięki temu,że jego kolor zwrócił ich uwagę (nowozelandzkie autobusy są białe, natomiast ten jest czerwony).
Z ankiety wynika, że korzystający z serwisu to przeważnie turyści albo studencichcący obejrzeć sobie miasto.
Wśród różnych grup etnicznych korzystających z serwisu największy procent stanowią Azjaci.Od siebie dodam, że ich liczba — ku przerażeniu wielu Nowozelandczyków — przeważanie tylko w autobusach. Myślę jednak, że fakt popularności komunikacji miejskiej wśródskośnookich mieszkańców Nowej Zelandii ucieszy większość Kiwusów, gdyż oznaczamniejsze ryzyko napotkania Azjatów (mających tutaj opinię najgorszych kierowców) na drodze…Ot taka dygresja, silnie osadzona w nowozelandzkich realiach.
Większość zadowolona była z przebiegu trasy i częstotliwości — autobusy te kursują co 10 minut.
O wyborze serwisu zadecydowała cena, czy raczej jej brak i to ten czynnik wysunął sięna prowadzenie przed wszystkimi innymi atutami czerwonego autobusu.
Z pobieżnego przejrzenia sterty papierzysk wynika, że spora cześć ankietowanychwypełniających samodzielnie kwestionariusz wykazała się niebywałym brakiem zrozumieniazadawanych pytań; zastanawiam się, czy to kwestia bezmyślności pasażerów, czy raczej winależy po stronie Urzędu Miejskiego Auckland, który tak "zawile" sformułował swoje pytania…W związku z tym zaraz będę musiała zająć się uporządkowaniem tego bałaganu!
W następnym odcinku korespondencji z NZ napiszę więcej na temat tutejszej komunikacjimiejskiej, ponieważ jest ona zjawiskiem całkiem unikalnym, zasługującym na odrębne omówienie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze