Zaginięcie małej Layli było dla Nicole i Marka życiową tragedią. Nagle z ich świata zniknęło coś, co uważali za swoje największe osiągnięcie. Piękna, utalentowana skrzypaczka poradziła sobie z rozpaczą, ale Mark – znany w Nowym Jorku psycholog – stoczył się na samo dno: stracił dom i popadł w alkoholizm. Minęło kilka lat zanim ich drogi niespodziewanie się złączyły: Mark uratował Nicole życie, kiedy ta została napadnięta na ulicy przez złodzieja. Kilka dni później mężczyzna i kobieta otrzymują informację, że ich córka prawdopodobnie żyje.
Myślą o samobójstwie żyje wciąż Alyson – nowojorska celebrytka, która po stracie ojca stopniowo traci kontakt z rzeczywistością (rozbiera się do naga na Time Square, zażywa narkotyki, pije alkohol). Dręczy ją przy tym tragiczny wypadek, który spowodowała, jadąc samochodem. W zupełnie innej, a jednocześnie podobnej sytuacji jest Evie – uboga dziewczyna z Manhattanu, parająca się jakimkolwiek zajęciem po to, by utrzymać siebie i swoją matkę – narkomankę, czekającą na przeszczep wątroby. Niestety Teresa Harper umiera, a odpowiedzialność za jej śmierć spada na lekarza i inną kobietę, czekającą na przeszczep. Evie postanawia się zemścić.
Losów innych bohaterów zdradzać nie będziemy, pozostawiając czytelnikowi przyjemność odkrywania zadziwiających życiowych perypetii. Francuskiemu pisarzowi udało się bowiem uchwycić ten przedziwny żywioł naszej egzystencji, który w jednej chwili potrafi wydźwignąć nas na szczyt lub zrzucić w przepaść i pogrążyć w rozpaczy. Może trochę zbyt szkicowo potraktowane zostały opowieści o niektórych bohaterach, ale Guillaume Musso nadrabia to interesującymi, wpadającymi w pamięć dialogami.
Ponieważ cię kocham to powieść na ocenę dobrą z plusem. Docenić ją trzeba przede wszystkim za niebanalne pomysły fabularne. Niestety szwankuje w niej nieco tempo akcji, niepotrzebne są także fragmenty artykułów prasowych o Alyson i nazbyt szczegółowe opisy psychologicznych doświadczeń bohaterów. Ale mimo wszystko książkę Guillaume’a Musso czyta się naprawdę dobrze. Idealnie pasuje do niej wypowiedź Mario Vargasa Llosy: Nie ma nic lepszego od powieści, aby uzmysłowić ludziom, iż rzeczywistość jest źle urządzona, gdyż to, co się zdarza na co dzień, nie zaspokaja pragnień, nie nasyca głodu i nie ziszcza ludzkich marzeń.