„Kolory kobiet”, Joanna Infeld
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuMądra, sprawnie napisana książka o kobietach. Ale i mężczyźni znajdą w niej coś dla siebie. To także publikacja dla osób zainteresowanych (delikatną) ezoteryką. Autorka łączy racjonalne, naukowe rozważania o człowieku z wiedzą ezoteryczną, ale czyni to subtelnie. Ciekawa propozycja, która pozwala zajrzeć do wnętrza swojej jaźni i zrozumieć relacje pomiędzy ludzką psychiką i ciałem a wszechświatem. Próba odpowiedzi na pytanie, jak powinniśmy kształtować swoje życie, by wykorzystać drzemiący w nas potencjał?
To mądra, sprawnie napisana książka o kobietach. Ale i mężczyźni znajdą w niej coś dla siebie. Kolory kobiet Joanny Infeld to podręcznik odkrywania człowieka jako kogoś, kto żyje dzięki energii i sam jest z energii zbudowany. Nasze zadanie polega „tylko” na tym, by umieć wykorzystać ten potencjał w odpowiednim czasie naszego życia: w dzieciństwie, dorosłości lub starości. Jeśli jesteśmy w stanie przyjąć powyższą tezę, ta książka jest zdecydowanie dla nas. Nie bójmy się jednak: filozofia Joanny Infeld daleka jest od głębokiego, fantastycznego okultyzmu, w którym roi się od duchów, emanacji i podróży astralnych. Kolory kobiet to raczej podróż w świat intuicyjnej psychologii, przypominającej jungowską psychologię głębi.
Autorka, jak pokazuje jej doświadczenie zawodowe, wie, o czym pisze. Joanna Infeld w latach 80. założyła w Wielkiej Brytanii ośrodek studiów samorealizacji kobiet. Prowadzi również międzynarodową organizację, zainteresowanych odmiennością płci i osiąganiem równowagi między mężczyznami i kobietami.
Gdyby ludzie byli jak gwiazdy, wszechświat odbierałby emanującą z nas energię w różnym czasie i w różnych miejscach. Każdy wybuch energii wydzielanej przez człowieka rezonowałby przez wieki, a kolejne pokolenia odczuwałyby jej istnienie. Energii nie można zniszczyć, bez względu na to, czy pochodzi od gwiazd, planet czy od ludzi. Dlatego promieniowanie wszystkich istot, które kiedykolwiek żyły na ziemi, nadal krąży wokół nas. Lektura tego fragmentu przywodzi na myśl zasadę zachowania energii, znaną wszystkim fizykom, lub podstawy buddyzmu tybetańskiego, analizującego naturę rzeczywistości m.in. na poziomie energetycznym. Z całą pewnością opinie Joanny Infeld nie są odosobnione, bo wpisują się w obszar poglądów (chociażby natury religijnej), w których występuje światło, energia jako symbol lub uosobienie absolutu, Boga, istoty wszechświata. Jeśli więc jesteśmy istotami zbudowanym z energii, jak powinniśmy kształtować swoje życie, by wykorzystać drzemiący w nas potencjał? Z pomocą przychodzą nam medytacje, ceremonie i modlitwy, opracowane przez Joannę Infeld. Jest to przede wszystkim ciekawa propozycja, która pozwala zajrzeć do wnętrza swojej jaźni i zrozumieć relacje pomiędzy ludzką psychiką i ciałem a wszechświatem; relacje nawiązujące do naukowej wiedzy o promieniowaniu świetlnym, energii drzemiącej w czakrach i aurze, widzianej tylko przez nielicznych. Jak widać, Joanna Infeld łączy racjonalne, naukowe rozważania o człowieku z wiedzą ezoteryczną, ale czyni to tak subtelnie, że z chęcią przysłuchujemy się jej wywodom. Co ciekawe, Kolory kobiet możemy czytać nie tylko po to, by propozycje autorki wprowadzać w życie. To także publikacja dla osób zainteresowanych (delikatną) ezoteryką, śledzących jej mniej lub bardziej klarowne wywody i poziom abstrakcji. Bo trzeba przyznać, że tajemnicze medytacje Joanny Infeld wciągną nawet tych czytelników, którzy od wiedzy tajemnej trzymają się z daleka, widząc w niej herezję, bluźnierstwo, dzieło szatana.
Tytułowe kolory kobiet odnoszą się do różnych kolorów promieniowania świetlnego, odzwierciedlających okresy naszego życia. I tak, kolor czerwony odnosi się do dzieciństwa, pomarańczowy do wieku dojrzewania, żółty do dorosłości, zielony do wieku średniego, niebieski do dojrzałości, indygo do starości i fiolet do wieku podeszłego. Dlatego – pisze Joanna Infeld – podróż przez tęczę jest nieustannym odzwierciedleniem doświadczeń życiowych i etapów czekających każdego człowieka, pod warunkiem, że podróży nie przerwą choroba, głód, wojna lub inna katastrofa, naturalna bądź spowodowana przez człowieka. Autorka proponuje więc zestaw medytacji, dzięki którym możemy doświadczyć właściwych nam kolorów albo odkryć pozytywne emocje z przeszłości. W ten sposób możemy także zaprojektować naszą przyszłość. Oto pomarańczowa modlitwa: Daj mi radość postrzegania siebie nowymi oczami po to, abym mogła poświęcić się wybranej misji ze świeżym oddaniem i zrozumieniem. Brzmi banalnie? Z pozoru tak, ale jeśli spróbujemy zestawić ją z filozofią kolorów Joanny Infeld, może wyniknąć z tego ciekawa historia. Na pewno warto spróbować.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze