„Akt zdrady”, Vince Flynn
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuPowieść dla inteligentnych czytelników, preferujących „główkowanie”, a nie masową papkę, epatującą przemocą i okrucieństwem. Książka spodoba się tym, którzy poszukują dynamicznej akcji, skomplikowanej intrygi i bezbłędnie napisanych dialogów. Czyta się ją wyśmienicie. Vince Flynn w bardzo przemyślany sposób zarysował sieć globalnych powiązań między politykami, gangsterami, biznesmenami i handlarzami bronią, tworząc międzynarodowy odpowiednik tzw. „układu”.
Zamach na prezydenta USA to częsty temat dzisiejszych powieści i filmów kryminalnych. Najważniejsza osoba w państwie, uznawanym przez nas za niekwestionowane imperium, to uosobienie tego, co podziwiamy i nienawidzimy w Stanach Zjednoczonych. Po zamachach z 11 września sprawa bezpieczeństwa Ameryki pojawiała się regularnie na pierwszych stronach gazet i nadal jest w centrum uwagi, na skutek działań w Iraku i Afganistanie. Próba zabójstwa prezydenta USA to także główny temat powieści Vince'a Flynna, autora bestsellerowych thrillerów politycznych, m.in. Dnia Pamięci, Zgody na zabijanie i Trzeciej opcji. Akt zdrady spodoba się tym, którzy poszukują dynamicznej akcji, skomplikowanej intrygi i bezbłędnie napisanych dialogów. Bez wątpienia czyta się ją wyśmienicie.
Akcja książki rozpoczyna się w trakcie trwania ostatniej fazy wyborów prezydenckich w USA. Liderem jest Josh Alexander, gubernator stanu Georgia, wschodząca gwiazda Partii Demokratycznej. Poznajemy go, kiedy zmierza na spotkanie poświęcone bezpieczeństwu narodowemu. Agenci Secret Service dokładnie nadzorują trasę przejazdu gubernatora, bo wcześniej służby wywiadowcze otrzymały sygnał, że islamscy terroryści będą chcieli zakłócić przebieg wyborów w Stanach Zjednoczonych. Nagle potężny wybuch rozrywa zaparkowany niedaleko samochód. Ginie kilkanaście osób: żona Alexandra oraz agenci z jego ochrony. Alexandrowi udaje się wyjść cało z zamachu. Przypadek? Zrządzenie losu? A może zamachowiec nie wiedział, w którym samochodzie jechać będzie przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych?
Stopniowo przed czytelnikiem odsłaniają się kolejne elementy misternej układanki, w której zamieszany będzie były najemnik z wojny bałkańskiej, KGB, rosyjska mafia, Centralna Agencja Wywiadowcza oraz najbliższy doradca prezydenta Josha Alexandra. Za śledztwo odpowiadać będzie Mitch Rapp, jeden z najlepszych agentów CIA, doskonale wyszkolony komandos, obdarzony zwierzęcym instynktem tropiciela. To on wpadnie na ślad płatnego zabójcy i podąży za nim aż na Cypr, by dowiedzieć się, kto naprawdę stoi za przygotowaniem zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ta informacja okaże się bardzo niebezpieczna.
Akt zdrady Vince'a Flynna to powieść dla inteligentnych czytelników, preferujących „główkowanie”, a nie masową papkę, epatującą przemocą i okrucieństwem. Bo Mitch Rapp nie jest typowym zabijaką, przypominającym chociażby Johna Rambo. To detektyw z prawdziwego zdarzenia, który tylko wtedy, kiedy trzeba, sięga do metod ostatecznych (i skutecznych!). Na co dzień kieruje się przysłowiowym „nosem”: Gdyby atak przeprowadził ktoś z dżihadu, pozostałoby tu jego ciało albo przynajmniej jego szczątki. Brak ciała oznaczał zdalną detonację. I gdyby to Mitch miał być tym, kto tego dnia nacisnął spust, stałby dokładnie tam, gdzie [detektyw] Rivera widziała mężczyznę w czerwonej czapce. Niech sobie FBI i reszta rządu przeszukują całą planetę, polując na odpowiedzialnych za to terrorystów, Rapp zaś zacznie działać gdzie indziej. W mrocznym świecie płatnych zabójców.
Vince Flynn w bardzo przemyślany sposób zarysował sieć globalnych powiązań między politykami, gangsterami, biznesmenami i handlarzami bronią, tworząc międzynarodowy odpowiednik tzw. „układu”. Mimo że w książce pojawia się mnóstwo postaci zamieszanych w zamach na Josha Alexandra, z przyjemnością śledzimy zawirowania akcji.
Ile w powieści Vince'a Flynna jest prawdy o świecie, a ile literackiej fikcji? Czy rzeczywiście rządzą nami politycy, którym nie daleko do gangsterów? Jeśli to prawda, nie musimy się niczym przejmować. Przecież zawsze trafi się ktoś taki, jak Mitch Rapp.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze