Opalanie natryskowe
MARTYNA KAMIŃSKA • dawno temuSezon letni w pełni rozpoczęty i jak co roku pojawia się problem opalenizny. O ile nie musimy już wspominać o szkodliwym wpływie słońca na naszą skórę, możliwości wystąpienia poparzeń, zwiększonego prawdopodobieństwa wystąpienia raka i innych nieprzyjemnych skutkach długotrwałego przebywania na słońcu, to warto wspomnieć o alternatywie dla leżenia plackiem na plaży.
Pewnie większości z was przyszło na myśl solarium? Oczywiście, jest to jakaś opcja. Natomiast podobnie jak słońce, lampy w solarium wytwarzają szkodliwe promieniowanie, które w bezpośredni sposób oddziałuje na naszą skórę. Poza tym, nie dajcie się zwieść fałszywym teoriom, że solarium może mieć właściwości terapeutyczne. Owszem, seans w solarium może pomóc nam pozbyć się krostek z pleców czy dekoltu, jednak nie przynosi długotrwałych efektów. To, że krostki znikają, jest jedynie oznaką przesuszenia skóry, która nie produkuje odpowiedniej ilości sebum. Jednak rozwiązanie problemu jest jedynie czasowe. Poza tym, pozbywamy się krostek, ale w „gratisie” mamy przesuszoną skórę. Widoczne jest to zwłaszcza na szyi i dekolcie, gdzie skóra jest niezwykle cienka i delikatna. Coraz częściej na ulicach można zaobserwować dziewczyny w wieku 20+, których dekolt i szyja mówią jestem po 40. To właśnie efekt długotrwałego zażywania solarium.
Pewnym rozwiązaniem są też samoopalacze. Firmy kosmetyczne prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych, doskonalszych formuł kosmetyków, jak również sposobów ich aplikacji. Mamy już kremy, spreje, chusteczki. Jednak niezależnie od formy równomierne nałożenie wymaga nie lada wprawy, a nawet „zawodowcom” zdarzają się smugi, co skutecznie niweczy cały efekt.
Jakiś czas temu pojawił się złoty środek. Oczywiście na początku prym wiódł w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii, jednak z czasem przeniósł się też na stary kontynent. Jest to mianowicie opalanie natryskowe. Sposób dużo bezpieczniejszy i szybszy niż powszechnie stosowane metody. Możemy zdecydować się na „opalenie” całego ciała lub wybranych jego fragmentów.
Jak do każdego zabiegu kosmetycznego, również do opalania natryskowego należy się przygotować. Dzień wcześniej należy wykonać dokładny piling całego ciała ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie skóra łuszczy się najbardziej (łokcie, kolana). Musimy również pamiętać o tym, aby bezpośrednio przed zabiegiem nie stosować kremów, balsamów, antyperspirantów ani perfum. Nie wykonujemy też makijażu. Warto też przemyśleć założenie luźniejszego ubrania.
Sam zabieg trwa ok. 25 minut. W gabinecie dostajemy jednorazową bieliznę oraz czepek na włosy. Co prawda płyn opalający nie wnika we włosy ani nie zmienia ich koloru, jednak dla naszej wygody i równomiernego rozłożenia płynu, włosy powinny być w czepku. Po odpowiednim przygotowaniu, kosmetyczka przystępuje do dzieła i zaczyna równomiernie rozpylać cieniutką warstwę koloryzującej mgiełki na nasze ciało za pomocą urządzenia o nazwie Airbrush. Przy wprawnej ręce zabieg trwa ok. 15 minut, kolejne 10 to suszenie ciała ciepłym strumieniem powietrza. I to w zasadzie koniec.
Należy pamiętać, aby bezpośrednio po zabiegu przez jakieś 6–7 godzin, zanim opalenizna nie nabierze wodoodporności, nie korzystać z sauny, basenu, unikać wysiłku, aby się nie spocić, nie brać prysznica i nie wycierać się zbyt energicznie. Po tym czasie wszystkie te czynności są jak najbardziej dozwolone. Warto być jednak ostrożnym na basenie. Chlor zawarty w wodzie może powodować nieznaczne blaknięcie opalenizny.
Przy właściwym przygotowaniu skóry przed zabiegiem i odpowiedniej pielęgnacji po zabiegu, czyli codziennym natłuszczaniu skóry, opalenizna może się utrzymywać nawet do 14 dni. Następnie zabieg można oczywiście powtarzać w celu utrzymania naturalnie wyglądającej opalenizny. Opalenizna ta, dokładnie tak samo jak naturalna, zanika w sposób stopniowy wraz z naturalnym złuszczaniem się naskórka.
Kolejną zaletą opalania natryskowego jest fakt, że nadaje się ono do każdego rodzaju i karnacji skóry – od bardzo jasnej po ciemną. Jest to możliwe dlatego, że opalanie natryskowe daje nam wybór odcienia opalenizny i intensywności, jaką chcemy uzyskać. Co więcej, opalanie to jest również bezpieczne dla kobiet w ciąży. Ponieważ płyn opalający nie przenika w głębsze warstwy skóry, nie ma mowy o jakimkolwiek zagrożeniu dla dziecka. Brak też jest jakichkolwiek przeciwwskazań medycznych do wykonania takiego zabiegu. Korzystanie z takiej metody przyciemnienia karnacji może mieć również efekt estetyczny, ponieważ piegi czy pieprzyki stają się mniej widoczne.
Z opalaniem natryskowym oszczędzasz czas, który musiałabyś spędzić na plaży, oraz własne zdrowie. Jedyną wadą zabiegu jest to, że nie ma on nic wspólnego z procesem powstawania melaniny w naszym organizmie, dlatego opalenizna uzyskana w gabinecie kosmetycznym nie chroni nas w żaden sposób przed szkodliwym promieniowaniem UV. Jednak w obecnych czasach znacząca większość kosmetyków stosowanych na co dzień zawiera filtry UV. Poranny nawyk nałożenia kremu na twarz w zupełności wystarczy pod warunkiem, że jest to krem z filtrem.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze