Niezwykły hotel - bo dla zwierząt
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuMa dwa koty, ale oprócz nich zajmuje się wszystkimi gośćmi hotelu dla zwierząt "Bazyli" w Łomnej-Las. Właścicielem tych terenów jest Polska Akademia Nauk. W latach sześćdziesiątych lekarze przeprowadzali tu doświadczenia neurologiczne na zwierzętach. Takie doświadczenia na psach i kotach na szczęście są już zabronione. Bogusław Rocki wydzierżawił ten teren i przysposobił istniejące już wybiegi dla potrzeb gości hotelowych.
Ma dwa koty, ale oprócz nich zajmuje się wszystkimi gośćmi hotelu dla zwierząt "Bazyli" w Łomnej-Las. Właścicielem tych terenów jest Polska Akademia Nauk. W latach sześćdziesiątych lekarze przeprowadzali tu doświadczenia neurologiczne na zwierzętach. Takie doświadczenia na psach i kotach na szczęście są już zabronione. Bogusław Rocki wydzierżawił ten teren i przysposobił istniejące już wybiegi dla potrzeb gości hotelowych:
Założenie hotelu dla zwierząt jest kosztowne. Musieliśmy zainwestować nasze oszczędności w modernizację tego terenu. Prowadzenie hotelu dla zwierząt to działalność sezonowa. Największy ruch zaczyna się w wakacje — czasami w lipcu i w sierpniu brakuje kwater. Oblegane są miejsca w święta i ferie. Niektórzy zostawiają swoich podopiecznych na weekendy, ale to sporadyczne przypadki. Zdarza się, że zwierzęta nie mogą podróżować samolotem lub czekają na wyrobienie odpowiednich dokumentów. Tutaj znajdują potrzebną im przez ten czas opiekę.
Ośrodek jest strzeżony całą dobę, ale my pracujemy od 8.00 do 16.00 od poniedziałku do soboty, a w niedzielę od 8.00 do 12.00. Koszty pobytu zwierzaka są uzależnione od jego wielkości: za drobne zwierzęta — ptaki, żółwie, świnki morskie, szczury 15 zł za dobę, 25 zł za jamnika, kota, tchórzofretkę, królika, szynszylę, 30 za sznaucera średniego, 35 za owczarka niemieckiego i 40 za kaukaza.
Mamy osiemnaście miejsc dla kotów i pięćdziesiąt sześć miejsc dla psów. Pobyt zwierząt w hotelu może trwać jeden dzień lub kilka miesięcy. Najdłużej gościliśmy psa, którego pani ciężko zachorowała i nie mogła się nim opiekować. Zdecydowała się więc płacić za opiekę nad nim przez pół roku. Zdarzają się przypadki, że właściciele nie chcą odebrać pozostawionych u nas zwierząt. Raz nie udało nam się, mimo gróźb sądem i policją, zmusić właściciela do odebrania swojego psa. Został u nas trzy miesiące, aż dzięki ogłoszeniom w gazecie znaleźliśmy mu innych właścicieli. Nie przyjmujemy bezdomnych zwierząt, chociaż pomagamy fundacjom zajmującym się szukaniem domów dla zwierząt ze schronisk. Świadczymy także usługę dla firm transportowych. Mieliśmy w hotelu kilka zwierzaków, które czekały na transport za granicę.
W tej chwili w hotelu wypoczywają koty, kilka psów i królik. Oprócz nich gościliśmy także tchórzofretki, szynszyle, żółwie drapieżne i stepowe, świnki morskie, szczury, ptaki, rybki oraz małpę koczkodana białonosego — Figę. W swoim wybiegu miała huśtawkę, drąg z linami. Lubiła pić wodę z sokiem malinowym i jeść biszkopty dla królika. Dzieciaki z pobliskiej wsi tuż po skończonych lekcjach całymi wycieczkami przychodziły, żeby ją zobaczyć. W mojej obecności karmiły ją wiśniami z naszego drzewa. Figa najpierw zjadała pestkę, a dopiero później miąższ.
Bywają tu różne rasy o przeróżnych, czasem dziwnych imionach, od Halutanu, czyli gazu wziewnego do narkozy, przez pospolite Azory, a na całych miotach o nazwach alkoholowych kończąc. Dziś właściciel przyjeżdża po Badiego, a to imię oznacza gatunek twardego, egzotycznego drewna, używanego do podłogi.
Pozostawienie zwierzaka w hotelu nie oznacza, że będzie on mieszkał w pokoju ze skórzanymi kanapami i z telewizorem. Naszym gościom hotelowym gwarantujemy kilkumetrowe, murowane, ogrzewane zimą lokum z legowiskiem, drewnianą podłogą i z prywatnym wybiegiem, pełne wyżywienie — raz dziennie mielone mięso z puszki oraz całodobowy dostęp do wody i suchej karmy. Mają także opiekę weterynaryjną i bezpieczeństwo. Koty w swoich wybiegach mogą wspinać się na pieńki i gałęzie, które celowo są wyposażeniem ich lokum.
Zwierzęta potrzebują dużych wybiegów, więc hotel dla nich powinien być zakładany za miastem. Jeśli ma być to hotel dla wszystkich zwierząt, mieszkania dla kotów powinny być oddalone od psich wybiegów, co najmniej o trzydzieści metrów. Bliska obecność psów byłaby dla nich niezwykle stresująca. Tak duży teren dzierżawiony w miastach jest bardzo drogi i nieosiągalny dla mnie, czyli lekarza weterynarii. Poza tym tworzenie hoteli dla zwierząt w mieście jest uciążliwe dla mieszkańców. Kto zniósłby szczekanie sfory psów? Taka działalność powinna być prowadzona z dala od siedzib ludzkich. Hotele dla zwierząt istnieją także w dużych miastach, a dla niektórych klientów ta lokalizacja jest lepsza, bo mogą tam zawieść swojego pupila w każdej chwili środkami komunikacji miejskiej. Dojazd do naszej placówki jest dla niezmotoryzowanych prawdziwą wyprawą.
Funkcjonowanie takiej placówki ma rację bytu tylko wtedy, gdy połączone jest z usługami weterynaryjnymi. Opieka lekarska nad zwierzętami jest niezbędna. Zdarza się, że przyjmujemy zwierzęta w trakcie leczenia, ale tylko z chorobami nie zagrażającymi innym. Wymagamy, żeby właściciel udokumentował szczepienia ochronne i odrobaczenie. Sprawdzamy, czy nie mają pcheł. Niektórzy klienci zlecają nam przeprowadzenie zabiegów chirurgicznych, odbierają zwierzaka po skończonej rehabilitacji. W ten sposób unikają zmian opatrunku i wizyt w klinice.
By placówka dobrze prosperowała, a zwierzęta nie tęskniły za właścicielem, trzeba mieć umiejętności interpersonalne, trzeba umieć stworzyć im atmosferę miłości. Zwierzętami nie może zajmować się laik. Trzeba mieć wiedzę dotyczącą ich zachowania, bezpieczeństwa, wyżywienia, chorób, upodobań. Nie może to być także osoba niezrównoważona, agresywnie podchodząca do zwierząt lub bojąca się ich. A zdarzają się nam groźne rasy psów. Kiedyś zostałem pogryziony i to nie przez jakąś bestię, ale przez jamnika króliczego. Był wystraszony, a ja chciałem go pogłaskać, więc mnie ugryzł.
Niektóre zwierzęta mają specjalne upodobania kulinarne, o których dowiadujemy się od właścicieli i staramy się sprostać tym wymaganiom, żeby nie zmieniać przyzwyczajeń pupila i żeby pobyt zwierzątka był jak najbardziej przyjemny. Jeden pies musi rano zjeść kajzerkę, inny lubi biały ser, inny pije mleko i wylizuje serek homogenizowany. Mieliśmy tchórzofretki, które uwielbiały przeciery dla niemowląt. Nasi goście opuszczają hotel najedzeni, zdrowi, odrobaczeni, nie zapchleni, nie pogryzieni lub z niepożądaną ciążą w przypadku samic.
Cieczka czy ruja wprowadza lekkie zamieszanie w towarzystwie, ale nie możemy przecież dyskryminować samic i ich przypadłości. Musimy wytrzymać ujadanie i ślinienie się pozostałej, samczej części gości hotelowych. O niepożądanej ciąży na terenie hotelu nie ma mowy. Metalowe, wysokie siatki nie pozwalają na wydostanie się zwierząt. A te wysoko skaczące i lubiące ucieczki oraz samotne spacery mają wybieg z siatką nawet na suficie.
Im częściej zwierzę jest zostawiane w naszej placówce, tym mniej tęskni. Po drugim razie kojarzy już, że to stan przejściowy, a jego właściciel zjawi się tu z pewnością za kilka dni i zabierze do domu. Jeśli zauważymy, że zwierzę jest smutne, podsuwamy mu jakiś smakołyk, po dwóch dniach adaptuje się. Zdarza się, że zwierzę na początku pobytu prawie nic nie je. Często jest to spowodowane tym, że właściciele opychają swoich podopiecznych tuż przed przywiezieniem ich do naszej placówki, kierując się powiedzeniem - "nie ma jak u mamy". Nic, więc dziwnego, że zalegające w brzuchu smakołyki są powodem braku apetytu. Często właściciele zostawiają zwierzakom ich miski, ulubione poduszki, na których wylegują się w domu, zabawki, żeby miały coś swojego i nie tęskniły tak bardzo. Bywa też, że to właściciele bardziej tęsknią za swoim pupilem — odwołują urlop i przyjeżdżają po niego jeszcze tego samego dnia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze