Prześmiewca Kryszak
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuZnany wszystkim komik Jerzy Kryszak nie tylko naśladuje polityków, ale również improwizuje. Na swoich recitalach prowadzi żywe rozmowy z publicznością, która na jego komendę wstaje, odpowiada na pytania, a nawet gra role. Jego satyrze towarzyszy nieustanny śmiech. A dostaje się głównie Lechowi Wałęsie, premierowi Buzkowi i jego żonie Ludgardzie, Andrzejowi Lepperowi, Adamowi Michnikowi, oraz Jolancie Kwaśniewskiej i Danucie Wałęsowej.
Kryszak ma nawet swój program w jednej ze stacji telewizyjnych. Zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań.— Ile lat już pan satyrykuje?
— Tak naprawdę występy estradowe zacząłem w 1983 roku. Wcześniej grałem w kabaretach w Krakowie, był to koniec lat 70. Bardzo szybko wyuczone teksty stawały się moimi, sam je zmieniałem i udoskonalałem.
— A teraz sam pan pisze teksty czy korzysta z czyjejś pomocy?
— Nie ma takiej sytuacji, żebym usiadł i je pisał. Powstają w mojej głowie.
— Nie spisuje pan ich i nie uczy się na pamięć?
— To nizanie paciorków w trakcie jazdy samochodem, podczas chodzenia, jedzenia posiłków. Oglądam programy publicystyczne i dzienniki w telewizji, czytam gazety, a wtedy zapamiętuję te perełki, które padają z ust naszych polityków i wykorzystuję je w swoich skeczach. Muszę opierać się na faktach, które są wszystkim znane. Wydarzenia próbuję obrobić po swojemu.
— Czy ćwiczy pan naśladowanie głosów. Przypominam sobie telewizyjne "Polskie ZOO"?
— Nie. Jest to naśladowanie, ale nie staram się być parodystą głosów. Nie mam takich warunków i nie umiem tego. Jestem raczej aktorem. Gram postacie znanych polityków, a głos, który się wydobywa, jest konsekwencją myślenia o tej postaci. Nie parodiowałem w “Polskim ZOO” Wałęsy, bo wiedziałem, że nie umiem. Narzucam publiczności, że to Wałęsa i ludzie kupują to do końca. Kreuję swoją wizję polityków, ale nie robię parodii.
— Skąd wybór akurat takich polityków jak Wałęsa, Lepper?
— Są z krwi i kości, łatwi do obróbki. Tak jak z materiałem — w lipie świetnie się rzeźbi, w sośnie już trudniej, bo będą drzazgi. Na przykład polityk typu Kwaśniewski… przecież nie włożę sobie gąbki w usta? Poza tym musiałbym stać sztywno i się napompować, a zwłaszcza górną część ciała. Kwaśniewski mówi jak środkowy Europejczyk, czyli nijak nie mam o co zahaczyć.
— A czy ten wybór nie jest trochę podyktowany tym, że właśnie ci politycy pana śmieszą?
— Na pewno nie. Są mi potrzebni, ponieważ barwnie kreują rzeczywistość. Lepper, Wałęsa kreują rzeczywistość bardzo barwnie, a Michnik jest komunikatywny i rozpoznawalny.
— Jeśli można spytać, na kogo będzie pan głosował?
— Ha, ha, ha. Odpowiem jak minister Kalisz na pytanie, czy będzie veto prezydenckie w sprawie pornografii: “Jeszcze nad tym pracujemy.”
— Czy jako dziecko też był pan takim prześmiewcą?
— Podobno robiłem żarty, ale ja tego nie pamiętam. Wydawało mi się, że byłem bardzo skromny, a rodzina i znajomi mówią coś innego. Byłem wodzirejem klasy.
— Kiedy pana coś najbardziej rozśmieszyło?
— Często się uśmiecham lub się śmieję, ale nie wiem z czego najbardziej. Ogólnie lubię się śmiać, ironizować. Jestem trochę cyniczny.
— Ale często podczas koncertu śmieje się pan z tego, co pan mówi.
— Tak, ponieważ często improwizuję. Podczas występu wymyślam nowe rzeczy. Gdy coś idealnie pasuje do danej chwili, sam się z tego śmieję. Jeśli widz bawi się tak jak ja, to mógłbym mówić i mówić…
— Czy pana mieszkanie umeblowane jest na biało?
— Ha, ha, ha.
— Zaraz powiem, dlaczego pytam.
— Dlaczego?
— Ponieważ na kursie dla dekoratorów wnętrz są slajdy z umeblowanego wnętrza pana mieszkania, jako przykład tego, w jaki sposób nie powinno się meblować mieszkań.
— Naprawdę…?! Rzeczywiście meble kuchenne i wszystkie ściany są białe.
— Czy pan przywiązuje wagę do takich rzeczy?
— Przywiązuję wagę do tego, jak mieszkam. Ważne, żeby mnie było przyjemnie, a nie komuś. W przeciwnym razie by się do mnie wprowadził!
— A to już ostatnie pytanie, jakie kobiety się panu podobają?Kobiece.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze