Polański: życie kontra twórczość
MAGDALENA LITTERER • dawno temuNasza miłość jest lepsza od nas samych - mówił poeta Josif Brodski. Podobnie sztuka.
Skandal wokół domniemanego uwiedzenia przez Romana Polańskiego nieletniej wydawałmi się zawsze kwestią prawno-obyczajową, ale reakcje na projekcję "Pianisty" w StanachZjednoczonych zdają się świadczyć o tym, że dla wielu Amerykanów plama na reputacjireżysera umniejsza również wartość jego twórczości. Co więcej, krytyk opiniotwórczegomagazynu Slate przyznaje, że na jego odbiór najnowszego filmu Polańskiego rzutujeświadomość, że ów reżyser jest w Stanach Zjednoczonych uznanym za przestępcę na tle seksualnym.
W jego recenzji "Pianisty" czytamy: "Szczerze mówiąc, nie wiem jak pogodzić moje uczuciawobec filmu z uczuciami wobec Polańskiego. Nie zapominam też, że ten człowiek w jednymżyciu stracił dwie rodziny i przeszedł przez piekło, które niewielu z nas może sobie wyobrazić.Być może powrót do ojczystej Polski po 40 latach i do tematyki Holocaustu dała mu nową moralnączystość." Z powyższego wynika, że recenzent, którego charakter wykonywanej powinienpowstrzymywać od postrzegania artysty przez pryzmat jego życia osobistego, właśnie to robii informuje o tym czytelnika, żeby i on nie zapomniał o wstydliwej karcie z życiorysu RomanaPolańskiego. W swoim tekście podejmę się polemiki z takim podejściem, wymierzonym nie tylkow reżysera "Pianisty" osobiście, ale w szerszym sensie w całą sztukę. Sądzę bowiem, że próbyinterpretacji twórczości poprzez pryzmat życia prywatnego artysty zwykle bardziej szkodząniż służą jej rozumieniu.
Wpierw jednak przytoczę okoliczności samego incydentu, który zmusił tego robiącegooszałamiającą karierę w USA absolwenta łódzkiej PWSF do ucieczki do Francji.W połowie lat 70-tych Polański, w tamtym czasie tragicznie owdowiały mężczyzna w sile wieku,rzekomo uwiódł i molestował — trudno tu wchodzić w próby definiowania tego terminu — 15-letnią dziewczynę. Wypływa ostatnio wiele faktów, które podważają siłę oskarżenia: uwiedziona nastolatkawyglądała i twierdziła, że jest dużo starsza, ktoś manipulował nią i faktami, itd.Jestem skłonna przychylić się do tej wersji zdarzeń, choć z drugiej strony w zupełnąniewinność Polańskiego nie wierzę. Nie wierzę, bo wyjąwszy homoseksualistów i mężczyzno zupełnie nietypowych upodobaniach seksualnych, mężczyzn którym najbardziej podobają sięnastolatki jest tak bez mała 100%. Oczywiście duży procent poprzestaje na odnotowaniupierwszego impulsu, jaki dociera do ich świadomości na widok młodziutkiej piękności.Nie rozwijają nawet tego w jakieś bardziej sprecyzowane pragnienie, czy to z poczuciaprzyzwoitości, czy to dlatego, że są samokrytyczni i nie chcą z siebie w myślach robić satyra,czy też z obawy przed potępieniem społecznym, czy w końcu dlatego, że myślą przyszłościowoi chcą tworzyć trwały związek z osobą, z którą mają realne szanse powodzenia. Nie ma sięco oszukiwać; atrakcyjne kobiety w średnim wieku nie dlatego cieszą się powodzeniem,że ich ciała osiągnęły dojrzałość typową dla ich wieku, ale dlatego, że zachowały więcej niż ichrówieśniczki z dziewczęcych kształtów i świeżości. Warto na marginesie przypomnieć, że krajachAmeryki Łacińskiej dopuszczalny wiek małżeństwa to 15 lat, czyli przełom podstawówki i liceum.Fakt gorszący, a jednocześnie świadczący o tym, że mężczyźni, gdy rządzą niepodzielniei są wychowani w kulturze utwierdzającej ich na każdym kroku w przekonaniu o ich supremacji,właśnie takie prawo ustanawiają. Nie mnie jednak rozstrzygać te kwestie.
Powodem, dla którego piszę niniejszy felieton, jest chęć powiedzenia, że nas, odbiorcówsztuki, zgłębianie życia osobistego twórcy w celu dotarcia do sensu jego przekazumoże zaprowadzić na manowce. Czynność ta odciąga raczej od szukania prawdy,którą artysta chce przekazać abstrahując od swojego prywatnego "ja" i wypowiadając sięuniwersalnie. Jeśli się dobrze zastanowimy, to przecież my też — mówię my, gdyż zdecydowanawiększość ludzi, jaką znam, odznacza się tą umiejętnością - formułujemy opinie, przezktóre niekoniecznie wyrażamy siebie "w czynach". A zarzuty, jakoby nasze postępowanienie zawsze było w zgodzie z artykułowanymi przez nas zasadami, traktujemy jako niedorzecznei dziecinne. Przeciętny człowiek, podobnie jak artysta, potrafi się wznieść ponad siebie,z tą różnicą, że ten ostatni potrafi dać wyraz temu doświadczeniu z lepszym wyczuciem,subtelniej, precyzyjniej itp. Zdrada własnych ideałów, jaka przydarza się każdemu- może z wyjątkiem tych, którzy nie mają ideałów albo są naprawdę święci — nie oznaczajednak automatycznie, że musimy się na zawsze ich wyzbyć, tym bardziej, że samete ideały przez fakt naszej słabości nie tracą na wartości. Nawet jeśli miliony ludzi na świeciekradną, mówią fałszywe świadectwa przeciw bliźniemu swemu i dopuszczają się tysiącainnych przewinień, nie znaczy to, że te zasady uczciwości choć trochę zdewaloryzowały się.
Krytyk amerykański zdaje się mówić, że film "Pianista" mu się podobał, ale myślo postępkach jego twórcy zasiała niepewność w jego umyśle, czy oby ten filmjest rzeczywiście dobry. Pomieszanie uczyć jest potęgowane przez świadomość,że w Polańskim trzeba widzieć osobę tragicznie doświadczoną, a takiej osobie należywspółczuć.
Ja z kolei powiadam, że choćby Roman Polański wielkim grzesznikiem był, albo wręczprzeciwnie, nic by nie miał na sumieniu, a tylko wielkie współczucie budzić powinien,to żadne z tych okoliczności nie zmąciłyby mojego spojrzenia na jego twórczość.Podobnie jak fakt, że Bruno Schulz został zamordowany przez nazistę nie podnosiwalorów jego prozy i tak jak przypuszczenie, że Francois Villon zabił człowieka,nie umniejsza ani o jotę jego statusu najwybitniejszego trubadura średniowiecza.
Odkąd przeczytałam powieść "Nieśmiertelność" czeskiego pisarza Milana Kundery,hołduję jego przemyśleniom na temat plagi "badaczy kałów" wywlekających na światłodzienne sprawy intymne artystów. Kundera nazywa zabiegi interpretacji twórczościpoprzez życie prywatne, a wręcz psychoanalizę artysty, wulgaryzacją rzeczywistości,która potrzebna jest wielu ludziom dla zaspokojenia pewnych ich potrzeb psychicznych:oni chcą widzieć twórczość raczej jako proces będący niejako pochodną osobistychprzeżyć i uczuć artysty, niż wynikający z potrzeby ekspresji intelektu i talentu.Dzięki uproszczeniu "życie prywatne równa się twórczość" konsumpcja kulturyjest bardziej atrakcyjna, bo z jednej strony zwalnia z niepisanej powinności poszukiwaniajej sensu, a z drugiej ma w sobie posmak sensacji i skandalu obyczajowego.
Film "Pianista", ogłoszony właśnie w Stanach Zjednoczonych najlepszym filmem 2002 roku,oglądałam ze wzruszeniem i podziwem, do czego nie potrzebna mi była wiedza,czy reżyser wypracował już w sobie nową moralną czystość, czy nie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze