Dzieciobójczynie!
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuDzieciobójstwo jest stare jak każdy gatunek, który przez zabijanie swoich dzieci reguluje liczebność stada, eliminuje jednostki słabe, chore i niezdolne do samodzielnego życia. U zwierząt w niewoli liczba dzieciobójstw wzrasta, co naukowcy tłumaczą stresem i niewystarczającą ilością pokarmu oraz przestrzeni życiowej. Ale dlaczego swoje dzieci zabijają przedstawiciele homo sapiens?
Media od kilku miesięcy żyją historiami trzech okrutnych matek, a imiona ich zmarłych dzieci znają wszyscy Polacy: to Madzia, Szymonek i Gabryś. Każda z historii tych dzieci wprawia w niedowierzanie. No bo jak to możliwe, żeby matka zrobiła coś takiego własnemu dziecku?
Żeby udusiła sześciomiesięczne niemowlę?
Albo przez kilka miesięcy trzymała podpalone ciało czterolatka w wersalce?
Biła dwulatka tak, by zmarł na sepsę, a potem wrzuciła jego ciało do stawu?
Sytuacja, w której matka, czyli ta, która daje życie, zabiera je, jest wbrew prawu naturalnemu. Już sam źródłosłów słowa matka to dawne zdrobnienie od mać – wyrazu odziedziczonego z języka prasłowiańskiego mati i praindoeuropejskiego mater. Oznacza rodzicielkę i brzmi podobnie w wielu językach. Być może dlatego dzieciobójstwo to zbrodnia, w którą tak trudno uwierzyć. Być może dlatego internauci pod makabrycznymi notkami prasowymi prześcigają się w wymyślnych karach, które zastosowaliby wobec słynnych na cały kraj zabójczyń swoich dzieci.
Już setki lat temu matki, które zabijały swoje dzieci, prawo traktowało bardzo surowo. Dzieciobójstwo było w Polsce karane ustawodawczo już od czasów średniowiecza. Za dzieciobójczynię uznawano tę kobietę, która pozbawiła życia noworodka, a także tę, która dokonała aborcji. Kary, jakimi podlegali dzieciobójcy (karano także mężczyzn, którzy brali udział w akcie dzieciobójstwa), były bardzo surowe. W 1532 roku wprowadzono na ziemie polskie niemiecką ustawę karną cesarza Karola V, zwana Constitutio Criminalis Carolina. Rodzaj kary nałożony na winną zbrodni zależał od tego, czy płód był rozwinięty, zwracano też uwagę na udział kobiety w dzieciobójstwie – karą było zakopanie jej żywcem i przebicie serca palem. Gdy płód miał rozwinięte wszystkie członki, matkę spotykała największa kara – przed jej zabiciem kat szarpał i przypalał jej skórę rozżarzonymi szczypcami. Czasem wyrok łagodzono, zamieniając go na karę śmierci przez utopienie. Śmiercią matki kończyło się również porzucenie dziecka, które w wyniku porzucenia zmarło. Mężczyzn, którzy brali udział w dzieciobójstwie, skazywano na śmierć przez powieszenie.
Ten pobieżny przegląd polskiego ustawodawstwa pokazuje, że dzieci bywają ofiarami własnych matek od zawsze. W Polsce każdego roku odnotowuje się od kilku do kilkunastu takich przypadków. Policyjne statystyki pokazują, że w ubiegłym roku zabitych zostało pięcioro dzieci, w 2007 roku było ich 13, a w 2010 - 10.
O ilu zabójstwach dzieci nie wiemy?
Wystarczy sięgnąć do niedalekiej przeszłości, by przekonać się, że o wielu. W roku 1998 Anna J. z Młynnego koło Limanowej utopiła w beczkach czworo swoich dzieci. Dwa lata później we Wrotnowie koło Siedlec odkryto na strychu zwłoki trzech niemowląt w foliowych workach. Morderczynią okazała się matka, Wanda Ł., skazano ją na dziewięć lat. W tym samym roku mąż Małgorzaty F. z Warszawy odkrył zwłoki noworodka w zamrażarce. Trzy lata wcześniej dziecko zostało zamordowane przez żonę. Była w stanie szoku poporodowego. Skazano ją na dwa lata w zawieszeniu. W roku 2003 na jednym z łódzkich osiedli w plastikowych beczkach ukrytych w szafie znaleziono zwłoki czworga dzieci: pięcioletnich bliźniąt i dwóch noworodków. Zabijali je po kolei rodzice, 29-letni Krzysztof N. z żoną. Kobieta podczas zatrzymania była w szóstym miesiącu ciąży. Już w więzieniu przyszła na świat dziewczynka. W tym samym roku w Szczecinie policja znalazła zwłoki dwojga dzieci. Zostały otrute przez własną matkę środkami nasennymi.
Polski kodeks karny jasno i wyraźnie określa, kto zasługuje na miano dzieciobójczyni. Artykuł 149 Kodeksu Karnego przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 wobec matki, która zabija dziecko w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu. Psychologowie jako okoliczność łagodzącą wskazują okoliczności samego porodu. Zmiany hormonalne, niepewność ekonomiczna, brak wsparcia wśród najbliższych i silny stres powodują, że niektóre kobiety nie widzą rozwiązania innego, niż tylko zabicie swojego dziecka. Artykuł bierze pod uwagę tzw. szok poporodowy.
O dzieciobójstwo nie oskarża się kobiet, które świadomie zabijają swoje dziecko, lub narażają je na niebezpieczeństwo, w wyniku którego ono umiera. Te traktuje się jak morderczynie.
Madzia, Szymek, Gabryś – to nie były ofiary dzieciobójczyń, ale morderczyń. Ich matki wiedziały, co robią. Pytanie dlaczego to zrobiły, nasuwa się samo.
I zdaje się, że nie ma na nie odpowiedzi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze