Małżeństwa znów w modzie
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuPo latach, kiedy życie singla było trendy, a ślub był przeżytkiem, znów przyszła moda na wchodzenie w związki małżeńskie. Pobierają się nawet bardzo młodzi ludzie, często jeszcze na studiach. Tłoczno zrobiło się w salach weselnych, które trzeba zamawiać nawet z rocznym wyprzedzeniem. Liczba ślubów wzrosła o 20–30% w porównaniu do poprzednich lat.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Po latach, kiedy życie singla było trendy, a ślub był przeżytkiem, znów przyszła moda na wchodzenie w związki małżeńskie. Pobierają się nawet bardzo młodzi ludzie, często jeszcze na studiach. Tłoczno zrobiło się w salach weselnych, które trzeba zamawiać nawet z rocznym wyprzedzeniem.
W badaniach społecznych przeprowadzonych przez konsorcjum firm LRDP, Pentor i EFICOM zapytano Polaków, czy uważają, że małżeństwo to przestarzała instytucja. „Tak” odpowiedziało zaledwie 7% Polaków i 5% Polek. Powrót do życia w zalegalizowanych związkach widać w Urzędach Stanu Cywilnego, kościołach, salonach sukien ślubnych i firmach organizujących śluby. Najlepsze domy weselne i restauracje dziś zgłoszenia przyjmują już na 2011 rok. Wszyscy zgodnie przyznają, że w branży ruszyło, liczba ślubów wzrosła o 20 – 30% w porównaniu do około 3 lat wstecz.
Dlaczego ludzie tak chętnie stają na ślubnych kobiercach?
Przede wszystkim małżeństwo daje poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa i kontroli nad własnym życiem, co w niestabilnych czasach ma duże znaczenie. Poza tym zaspokaja potrzebę bliskości i więzi z drugim człowiekiem. Przeczytajcie, co na temat małżeństwa mówią inni.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Joanna (26 lata, polonistka z Bydgoszczy):
— Z Jarkiem pobraliśmy się dwa lata temu, na ostatnim roku studiów. Byliśmy razem od trzech lat. Jarek nigdy nie miał ciepłego, dobrego domu, bo jego rodzice rozstali się, kiedy skończył 3 lata. Ojca widział dwa razy w życiu i za każdym razem był pijany. Dziś nie wie nawet, co się z nim dzieje. Miałam więcej szczęścia w życiu, bo mam dobrą rodzinę. Oboje marzyliśmy o prawdziwym domu i oboje byliśmy zgodni, że życie bez ślubu to nie do końca rodzina. To jakby zostawianie sobie furtki na ewentualne rozstanie, takie bycie ze sobą na pół gwizdka. A my chcieliśmy być razem do końca, na dobre i na złe.
Moi rodzice wcale nie byli szczęśliwi, kiedy mając 22 lata powiedziałam, że planuję wyjść za mąż. Wpadli w panikę. Ciągle słyszałam, że jesteśmy za młodzi, że ten związek nie jest jeszcze dojrzały, że nie będziemy mieli z czego żyć, że musimy się wyszumieć i poznać świat. Stawali na głowie, żeby nie dopuścić do małżeństwa. Niby akceptowali Jarka, ale wciąż przypominali, że jego ojciec to pijak, dopytywali, czy Jarek nie zagląda do kieliszka. Nigdy wcześniej nie zawiedli mnie tak bardzo; pokazali, że nie mają do mnie nawet odrobiny zaufania. Było mi strasznie przykro, bo okazało się, że uważali mnie za nieodpowiedzialną osobę, gówniarę, która nie wie, na co się porywa. Po którejś kłótni wyprowadziłam się z domu, nie odzywaliśmy się do siebie ze dwa miesiące. W końcu mama zadzwoniła do mnie, powiedziała, że się martwi, prosiła, żebyśmy porozmawiały. Nie zamieszkałam z nimi ponownie, ale przynajmniej zaczęliśmy naprawiać relacje. Ojciec nadal był obrażony, powiedział, że nie dołoży do ślubu, skoro jesteśmy tacy dorośli, to możemy sami sobie poradzić. Nie potrzebowaliśmy wesela. Mogliśmy równie dobrze wziąć skromny ślub.
W końcu zrozumieli, że nic nie zdziała ich protest i pogodzili się z naszą decyzją. Wszystko się poukładało. Mój mąż jest programistą, ma dobrą pracę, ja zaczęłam uczyć w szkole. Wesele zorganizowali rodzice, bo to oni chcieli przyjęcia, na którym będzie cała rodzina. Nie ciągniemy jednak pieniędzy od nich, chociaż są dość zamożnymi ludźmi. Może chcemy im pokazać, jak bardzo się mylili, że damy sobie radę, a może też chcemy sami do wszystkiego dojść. Najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Kochany człowiek u boku jest ważniejszy, niż imprezy, kariera zawodowa, pieniądze rodziców i lepszy model samochodu razem wzięte.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Julita (37 lat, graficzka z Warszawy):
— Nigdy więcej nie wyjdę za mąż. Po prostu, uczę się na własnych błędach. Bycie w związku to kwestia miłości i zaufania i nic do tego urzędnikom. Jeśli ludzie kochają się i szanują, to będą razem tak czy inaczej.
Marka poznałam jeszcze na studiach, na ASP. To specyficzne środowisko, wszyscy dobrze się bawią i są zwariowani. Tylko, że niektórzy nigdy nie dorastają. Dwa lata po studiach zaszłam w ciążę. Postanowiliśmy, że się pobierzemy. Chyba trochę pod wpływem nacisków naszych rodzin, które powtarzały, że „dziecko musi mieć rodzinę”. Ale też kochaliśmy się i myśleliśmy, że będziemy razem; mówiliśmy, że ten ślub nam nie zaszkodzi. Zaszkodził i to bardzo. Pijakowi i lekkoduchowi musiałam oddać połowę majątku, na który pracowałam ja, ale też moi rodzice. Zaraz po ślubie dostaliśmy od nich mieszkanie. Pracuję w firmie reklamowej, poświęciłam swoje ambicje zawodowe, żebyśmy mogli żyć na dobrym poziomie. Kupiliśmy samochód, domek nad jeziorem, bo oboje uwielbiamy Mazury. Mąż ciągle zajmował się sztuką i robił pseudokarierę. Do dziś czeka aż docenią jego „geniusz”. Jest zwykłym pijakiem i leniem. Wiem, że nikt go nie doceni, bo on niczego sensownego nie robi. Prowadzi bujne życie towarzyskie i wydaje moje pieniądze. Mamy dwójkę dzieci, wolałabym, żeby ta połowa majątku była dla nich na przyszłość, ale mojemu mężowi nie drgnęło sumienie, kiedy po rozwodzie walczył ze mną o każdy grosz. W świetle prawa połowa majątku należała do niego. Dziewczyny nie dajcie się oszukać.
Kalina (53 lat, nauczycielka z Białegostoku):
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
— Pół roku temu wyszłam za mąż trzeci raz. Nie miałam szczęścia w życiu. Mój pierwszy mąż był przystojnym mężczyzną, ale hulaką. Podczas jakiejś imprezy doszło do bójki, chłopak zmarł w szpitalu, a on poszedł siedzieć. Czekałam na niego 5 lat, wrócił inny człowiek, pił jeszcze więcej, zrobił się agresywny. Zaczął podnosić na mnie rękę. Odeszłam od niego. Po kilku latach dowiedziałam się, że miał drugi zawał i zmarł. Drugiego męża poznałam w pracy, złoty człowiek. Łagodny, i posprzątał, i ugotował. Mam z nim cudowną, mądrą córkę. Zginął w wypadku. Znowu zostałam sama. Nie miałam z kim się podzielić problemami, ale też i radości przeżywałam sama. Trzeciego męża — Waldka poznałam przez znajomą. Jego żona zmarła. Na początku nie zaiskrzyło. Ale on chciał się spotykać. Zapraszał mnie na kolacje, kupował kwiaty, nie wiem skąd się dowiedział, jakie są moje ulubione perfumy. Ponad rok mnie zdobywał. Pierwszy chyba raz w życiu czuję się kobietą adorowaną, dowartościowaną. Dostaję od niego akceptację, jakiej nigdy w życiu wcześniej nie doświadczyłam. Jestem katoliczką i dla mnie życie bez ślubu jest grzechem. Poza tym uważam, że tylko ludzie, którzy nie chcą brać za siebie odpowiedzialności żyją na kocią łapę.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze