Zamek z piasku
CEGŁA • dawno temuPopełniłam straszny błąd. Zerwałam z chłopakiem. On wstał, ukłonił się, pocałował mnie w rękę i zwyczajnie wyszedł. Od kilku miesięcy ma dziewczynę. Zapytałam, czy to coś poważnego, czy jest szczęśliwy i czy ewentualnie widziałby możliwość, za jakiś czas… Ale on jej nie widzi. Chcę Go z powrotem. Czy jest jakaś luka w prawie, która pozwala mi walczyć o Niego?
Kochana Cegło!
Popełniłam straszny błąd. W głowie wierciły mi się smoki i potwory zazdrości, podejrzewałam Go o najgorsze, wreszcie czarka się przepełniła i powiedziałam Mu: „Spie…!”. Pomijając słownictwo, była to scenka jak z Kabaretu Starszych Panów. On wstał, ukłonił się, pocałował mnie w rękę i zwyczajnie wyszedł, dokładnie tak, jak sobie życzyłam. Bez słowa. To już gorzej.
Od kilku miesięcy ma dziewczynę. Kiedy tylko się o tym dowiedziałam, zadzwoniłam do Niego. Był miły, ale nie rozmowny, odpowiadał „tak” lub „nie”. Zapytałam, czy to coś poważnego, czy jest szczęśliwy, czy to się zaczęło, kiedy jeszcze byliśmy razem (idiotka!!!), i czy ewentualnie widziałby możliwość, za jakiś czas… Dwa razy „tak”, dwa razy „nie”. Czyli 4:0 dla Niego.
Nigdy nie zrobił nic złego, teraz to wiem. Był i jest Tą Osobą, Drugim Pół. A ja to zniszczyłam podejrzeniami, wyssanymi z moich kompleksów, niepewności, nieufności. Czy mogę próbować Go odzyskać? Czy mam ku temu jakiekolwiek argumenty, atuty w ręku?
Nie pomogła mi dotąd żadna rozmowa z żywym człowiekiem – z przyjaciółką, przyjacielem, matką. Na rozmowę z Nim nie ma szans, jak widać. Przeczytałam natomiast niesamowitą książkę (to właściwie 3 książki) Zamek z piasku, który runął. Tytuł mnie dobija, ale nieważne. Jest tam mądry facet, chyba alter ego pisarza. Uderzyło mnie jedno zdanie – wiesz, takie, które nagle otwiera ci oczy na wiele spraw i widzisz je z całą bolesną jaskrawością. Brzmiało mniej więcej tak: Nigdy nie nachodził kobiet, które z nim zerwały, ani nie próbował ich odzyskać, bo uważał, że to by oznaczało brak szacunku dla nich, dla ich decyzji.
Pomyślałam nagle: to jest to! Tak właśnie myślą uczciwi, normalni faceci. Szanują drugą osobę, a przy okazji… szanują samych siebie i nie pukają drugi raz do drzwi, które zatrzaśnięto im przed nosem. Poczucie własnej godności jest równie ważne jak miłość, może ważniejsze.
Tylko że ja mam w dupie godność. Chcę Go z powrotem. Nie potrafiłabym pokochać nikogo innego – i nie chciałabym. Czy jest jakaś luka w prawie, która pozwala mi walczyć o Niego w sytuacji, jaką opisałam?
Mika
***
Kochana Miko!
Jesteś mądra i dobrze wiesz, że opisanej sytuacji nie reguluje żadne Prawo. Tylko potocznie mówimy o „prawie do miłości”, tak, jak o prawie do wolności, do nienawiści, do wybaczenia… Te prawa przysługują wszystkim na równi i bez wyjątku – Tobie, Jemu… Jego nowej dziewczynie również. Chciałoby się westchnąć: niestety… Musisz jednak wziąć to pod uwagę, zanim wykonasz kolejny ruch.
Przyznajesz się do winy. On o tym nie wie – chyba, że zrobiłaś coś, by to przeczytał i rozpoznał w tym Waszą historię (taka „manipulacja” mieści się jeszcze w granicach fair play). Ale tu zasadniczo kończy się Twoje pole manewru, przykro mi.
Może Ci się wydawać, że narzucam zbyt wyśrubowane standardy moralne, chociaż Czytelnicy tej rubryki wiedzą, że jestem, delikatnie mówiąc, liberalna. Serce i mózg to narządy tak skomplikowane, że nigdy nie poddadzą się rygorowi prostych zasad, jestem tego świadoma. Ale jeśli komuś uda się na własne użytek wprowadzić w ten prywatny chaos jakieś elementy uporządkowania – wówczas, dokładnie, tak jak napisałaś, należy to uszanować. Chłopakowi, którego kochasz, na tę chwilę się udało. Jeśli stwierdził, że jest szczęśliwy, oznacza to dla Ciebie szlaban. I odradzam Ci analizowanie, czy przypadkiem nie kłamał, bo wiem, jak wielka to pokusa… Ile by potrwało, tak na marginesie, zanim znów zaczęłabyś się zastanawiać, czy On Cię NAPRAWDĘ kocha, czy nie wrócił z litości etc.? Nie warto nic robić w tym kierunku. Uwierz mi. Jeśli nie chcesz swojego poczucia winy powiększać.
Nie namawiam Cię, byś wyrzuciła Go ze swoich myśli. Przeciwnie – Twoja „pokuta” jeszcze nie dobiegła końca i per saldo, im dłużej potrwa, tym lepiej Ci się przysłuży. Ale niech te rozmyślania będą pod kontrolą. Nie pozwól im się wymknąć, przerodzić w czyn i namieszać w Jego życiu. Wykorzystaj je natomiast dla… własnego dobra. Spróbuj przekierować chociaż część energii na zrozumienie samej siebie. Jesteś w tym wszystkim bardzo ważna i postaraj się w to uwierzyć.
Poruszyłaś bardzo istotny motyw: opisałaś, które z Twoich cech w Twoim odczuciu zniszczyły ten związek. Może warto się bliżej temu przyjrzeć? Skąd wzięła się w Tobie niewiara w szczerość Jego uczuć, w Jego lojalność? Czy wcześniej zranił Cię ktoś inny i „przeprojektowałaś” to doświadczenie na kolejną osobę? Jakie przekonanie w Tobie przeważa: o nieuczciwości innych ludzi, czy o własnej niższości? Chyba to drugie, prawda? I właśnie ono woła o solidną analizę.
Jest wiele prawdy w tym sloganie, że najpierw trzeba pokochać siebie… W przeciwnym razie niewiele ma się do zaofiarowania innym — poza wygórowanymi żądaniami, podejrzliwością i niesprawiedliwym osądem. Człowiek, nawet zakochany, postawiony w takiej sytuacji jest bez szans, bo żadne jego wysiłki nie uleczą kompleksów partnera. Musisz popracować nad odzyskaniem siebie, Miko – nie Jego. To Twoje zadanie numer jeden.
Dopiero, kiedy Ci się to uda, będziesz mogła rozejrzeć się wokół, otworzyć się na to, co może się wydarzyć. Nie wiesz na razie, co będziesz wtedy czuła. Może nadal będziesz pragnąć, by wrócił, a może przestanie Ci zależeć? Może dojdziesz do nieoczekiwanego wniosku, że Jego powrót miał Ci jedynie załatwić doraźnie Twój problem ze sobą, przekonać Cię, że jednak jesteś coś warta. A o tym właśnie musisz się przekonać samodzielnie, bez takiej „pomocy”.
Przyszłość jest zagadką. Nie rób planów – daj się jej zaskoczyć. Jako nowa Ty, która nie będzie się dziwić, że ktoś ją kocha. A jeśli nie poradzisz sobie z samotnością i nie zdołasz sama wziąć się w garść, poszukaj terapeuty. To normalna sprawa.
Trzymam za Ciebie kciuki i myślę o Tobie.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze