Podróż życia
JAROSŁAW URBANIUK • dawno temuPodróż życia to coś o czym większość z nas marzy. Ci którzy nie marzą, nie robią tego raczej dlatego, że podróż tę odbyli, ale z powodu porzucenia nadziei na jej realizację. Bo wiadomo: albo jest za drogo, albo nie ma na nią czasu. Dlatego, kiedy planujemy podróż życia, powinniśmy czasem choć odrobinę powściągnąć swe marzenia.
Podróż życia to coś o czym większość z nas marzy. Ci którzy nie marzą, nie robią tego raczej dlatego, że podróż tę odbyli, ale z powodu porzucenia nadziei na jej realizację. Bo wiadomo: albo jest za drogo, albo nie ma na nią czasu, albo dzieci, albo problemy rodzinne, albo po prostu czujemy się już za starzy by przemierzać daleką Północ czy gorące Południe. Dlatego właśnie, kiedy planujemy podróż życia, powinniśmy czasem choć odrobinę powściągnąć swe marzenia.
Owszem takie podejście nieco kłóci się z pojęciem podróży życia, czyli tego wyjazdu, który jest naszym najważniejszym i najbardziej wymarzonym, ale zgódźmy się – przecież prawdopodobieństwo, że dotrzemy do bieguna południowego psim zaprzęgiem, lub przemierzymy świat śladami Fileasa Fogga jest niewielkie (choć nie zerowe!). Niebezpieczeństwo wyznaczenia sobie zbyt ambitnego celu łączy się z tym, że będziemy przez całe życie zwlekać z jego realizacją, tylko po to, aby w końcu ostatecznie z podróży życia zrezygnować w poczuciu zgorzknienia i w ramach „syndromu zmarnowanego życia” (Życie mi się nie udało – by Dzień Świra).
Niestety sam ostatnio przeżyłem tego typu zawód. Otóż podczas spotkania towarzyskiego z kolegami zaczęliśmy planować właśnie powtórzenie podróży Fileasa Fogga opisanej w W osiemdziesiąt dni dookoła świata Juliusza Verne’a. Początkowo zrozumieliśmy, że raczej nie przepłyniemy Atlantyku i Pacyfiku statkiem (przynajmniej o ile nie skażemy naszych rodzin na co najmniej roczne ubóstwo), potem – po krótkich obliczeniach z mapą podróży pana Fogga w ręce, wyszło nam, że same wizy będą kosztować więcej niż dwutygodniowa wycieczka po Europie Wschodniej. W końcu zrozumieliśmy, że o ile nie zostaniemy milionerami, to raczej nie zrealizujemy swojego marzenia. I to milionerami – rentierami, bo nawet większości milionerów nie stać na wyłączenie się z życia zawodowego na dwa miesiące. Tak więc tego typu podróż będzie musiała „poczekać”.
Nie warto też przeginać w drugą stronę. Jeśli ktoś stwierdzi, że jego podróżą życia powinien być: wyjazd w Bieszczady lub all inclusive w Egipcie (albo i na Wyspach Kanaryjskich) to niewątpliwie uda mu się zrealizować to marzenie, ale zgódźmy się – co to za przyjemność odbyć podróż, z której najbardziej poruszającym przeżyciem jest to, że były bardzo wygodne leżaki i naprawdę fajne drinki? Na podróż życia warto wybrać coś naprawdę ekstra, coś co da nam poczucie, że przeżyliśmy coś wyjątkowego przynajmniej na tle innych naszych wycieczek.
Co ciekawe, podróż życia wcale nie musi być droższa niż wczasy all inclusive! Swego czasu pisałem tutaj o możliwościach organizacji tanich, a ciekawych wakacji, w tym miejscu warto przypomnieć o jednej zasadzie: im dłużej i dokładniej będziemy przygotowywać naszą podróż, tym mniej pieniędzy na nią stracimy. Moi znajomi, którzy podróż życia już odbyli (przejazd przez Stany Zjednoczone słynną Route 66 czy wyprawa na Spitsbergen) twierdzą, że byli zaskoczeni, że za tak niewielkie (oczywiście relatywnie!) pieniądze można zrealizować tego typu wyprawy.
Jeszcze jedna rada: z wyprawą życia nie warto zbytnio zwlekać, ale i nie warto wykonywać ich zbyt wcześnie. No bo jeśli pojedziemy w podróż dookoła świata to, co właściwie nam pozostanie? O ile nie zostaniemy zawodowymi podróżnikami i nie pojedziemy na prawdziwą wyprawę, to raczej tego nie przebijemy. Tu warto zaznaczyć, że według mojej osobistej typologii wycieczka to wycieczka zorganizowana, podróż to wycieczka, którą sami sobie organizujemy, ale w rejonach cywilizowanych, natomiast wyprawa to dotarcie do miejsc, gdzie po prostu nie ma dróg, a klasyczna komunikacja nie funkcjonuje jak choćby Amazonia, czy niektóre regiony wspomnianego już Spitsbergenu.
Wycieczkę można organizować co roku, na wyprawę możemy nie mieć czasu i może kosztować nas dużo więcej, niż moglibyśmy w stanie zapłacić (często nie w kategoriach finansowych), ale podróż pozostaje jak najbardziej w zasięgu przeciętnego Polaka. Jedźmy więc w podróż. W podróż życia. Moja dopiero przede mną. Miejmy nadzieje, że się ziści.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze