Nie chodziłam na religię
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuStatystyki mówiÄ…, że ponad 90% Polaków to katolicy. Na mocy konkordatu religiÄ™ wprowadzono do szkół w roku 1990. Ustawa gwarantowaÅ‚a uczniom nie bÄ™dÄ…cym katolikami alternatywne do religii nauczanie etyki, ale w wiÄ™kszoÅ›ci szkół lekcji etyki nie ma. Jak sobie radzÄ… ci, którzy nie uczÄ™szczajÄ… na lekcje religii? Czy majÄ… jakieÅ› kÅ‚opoty w zwiÄ…zku z tym, że nie sÄ… katolikami w katolickim spoÅ‚eczeÅ„stwie?
Malwina (19 lat, studentka z Warszawy):
— Moi rodzice sÄ… ateistami i tak zostaÅ‚am wychowana. ByÅ‚o dla mnie zawsze zrozumiaÅ‚e i oczywiste, że czÅ‚owiek powstaÅ‚ w wyniku ewolucji, a nie boskiej ingerencji, a po Å›mierci nie ma ciÄ…gu dalszego. Å»e wszystko, co nas spotyka, jest wynikiem przypadku, a także naszej pracy, naszych dziaÅ‚aÅ„. Nikt, tylko my sami jesteÅ›my w peÅ‚ni odpowiedzialni za nasze życie.
Od początku było dla mnie jasne, że nie będę chodziła na religię. Wiem, że kiedy byłam mała, mama i tata mieli kłopot ze znalezieniem przedszkola, w którym nie byłoby religii. W końcu znaleźli przedszkole prywatne, dużo za nie płacili, ale nikt mnie nie indoktrynował. Fakt, że chodziłam do prywatnego przedszkola, w którym było dużo takich dzieci jak ja, w pewnym sensie mnie chronił. Tam nikt nie zadawał żadnych pytań i czułam się w pełni akceptowana.
Wszystko się zmieniło, kiedy poszłam do szkoły. Teraz mieszkamy w Warszawie, ale do podstawówki chodziłam w małym miasteczku na Mazurach. Mama i tata mają firmę, w związku z którą musieliśmy się kilka razy przeprowadzać. Najpierw było więc prywatne przedszkole w Warszawie, a potem podstawówka w E.
I wtedy się zaczęło.
Jako jedyna w klasie nie chodziłam na religię. Nie dość, że byłam obca, to jeszcze nie chodziłam na religię! Mama na pierwszym zebraniu nie kryła swoich poglądów i oznajmiła wszem i wobec, że jesteśmy ateistami. To, co spotkało mnie później, mogę spokojnie nazwać koszmarem.
Kiedy ksiÄ…dz z tamtejszej parafii dowiedziaÅ‚ siÄ™, że ma na swoim terenie ateistów, od razu wygÅ‚osiÅ‚ stosowne kazanie na nasz temat. Nie podawaÅ‚ oczywiÅ›cie żadnych nazwisk, ale i tak wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Powiedzieli nam o tym nasi sÄ…siedzi, z którymi moja rodzina szybko siÄ™ zaprzyjaźniÅ‚a. Od ich córki dowiedziaÅ‚am siÄ™ także, że w scholi (coÅ› na ksztaÅ‚t szkółki niedzielnej) ksiÄ…dz mówiÅ‚ dzieciom o mnie, zakazujÄ…c siÄ™ im ze mnÄ… bawić. NazywaÅ‚ mnie antychrystem! I tak, na dzieÅ„ dobry, staÅ‚am siÄ™ wrogiem publicznym. Ja i moi rodzice. Wydaje mi siÄ™ jednak, że oni jakoÅ› to lepiej znosili. Im nikt nie dokuczaÅ‚, nie pytaÅ‚ ich, czy mordujÄ… koty, nie wkÅ‚adaÅ‚ myszy do tornistra. Nikt nie pokazywaÅ‚ na nich paluchami, nikt siÄ™ z nich nie Å›miaÅ‚. Nawet gdyby… potrafiliby siÄ™ obronić. Byli doroÅ›li.
Miałam tylko jedną koleżankę, tę sąsiadkę, o której mówiłam. Nie wiem, co bym tam wtedy bez niej zrobiła? Chyba bym nie przeżyła. Któregoś dnia, kiedy ktoś mi naładował do tornistra myszy, nie wytrzymałam i powiedziałam rodzicom, że chcę chodzić na religię tak jak inne dzieci. Opowiedziałam im o tym, co mi robią. Zamknęli się wtedy w pokoju i długo rozmawiali. Chyba się kłócili. W końcu oznajmili mi, że zrobię, jak będę uważała. Nie wyglądali na zachwyconych, ale dali mi wolną rękę. Zaproponowali też, że pójdą do szkoły i zajmą się moim problemem. Tego nie chciałam. Czułam, że jeśli przystanę na ich propozycję, będę miała jeszcze większe kłopoty. A ja po prostu chciałam być taka, jak inni.
ZapisaÅ‚am siÄ™ na lekcjÄ™ religii. Naiwnie spodziewaÅ‚am siÄ™, że od tej chwili wszystko siÄ™ zmieni, bÄ™dÄ™ lubiana. Ale nic siÄ™ nie zmieniÅ‚o… Wciąż miaÅ‚am kÅ‚opoty. Poza tym nie potrafiÅ‚am uwierzyć w ani jedno sÅ‚owo katechetki, wiÄ™c zadawaÅ‚am jej wiele trudnych pytaÅ„, na które nie umiaÅ‚a odpowiedzieć. Jakich? A na przykÅ‚ad takich – skÄ…d siÄ™ wzięły koÅ›ci dinozaurów? Albo, skoro byÅ‚ Adam i Ewa, a potem Kain i Abel, to skÄ…d taka różnorodność ras na Å›wiecie? Pytania byÅ‚y naiwne, ale szczere. Tylko że przez nie miaÅ‚am jeszcze wiÄ™ksze nieprzyjemnoÅ›ci. Katechetka kilka razy wyrzuciÅ‚a mnie za drzwi za to, że bluźniÄ™.
Dopiero kiedy przeprowadziłam się do Warszawy, do dużej szkoły, wszystko znów się zmieniło. Nikt mnie nie pytał, w co wierzę. W szkole zresztą było więcej takich jak ja, byli też muzułmanie i protestanci, świadkowie Jehowy, więc moja inność już się tak nie rzucała w oczy.
Czy mam pretensję do rodziców, że zgotowali mi taki los? Nigdy w życiu! Jestem im wdzięczna za to, że dali mi wolność, pozwolili decydować za siebie. Jestem wolna, choć był taki czas, kiedy ta wolność wiele mnie kosztowała.
Ania (17 lat, licealistka z Wrocławia):
— WÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ rok szkolny. Nie chodziÅ‚am na religiÄ™, bo taki jest mój wybór. ZostaÅ‚am ochrzczona, byÅ‚am u pierwszej komunii i nawet mam bierzmowanie. ByÅ‚ w moim życiu taki okres, kiedy bardzo intensywnie braÅ‚am udziaÅ‚ w życiu KoÅ›cioÅ‚a. JeździÅ‚am na spotkania mÅ‚odzieży, należaÅ‚am do oazy. Co siÄ™ staÅ‚o? Zaczęłam czytać i samodzielnie myÅ›leć. Ponieważ temat religii byÅ‚ moim hobby, postanowiÅ‚am zobaczyć, jak to jest u innych wyznaÅ„. Jaka jest historia KoÅ›cioÅ‚a. Im wiÄ™cej czytaÅ‚am, tym bardziej zaczÄ…Å‚ mi siÄ™ jeżyć wÅ‚os na gÅ‚owie. KtóregoÅ› dnia obudziÅ‚am siÄ™ i poczuÅ‚am bardzo wyraźnie, że Boga nie ma, a religiÄ™ wymyÅ›lili ludzie. Nie chcÄ™ siÄ™ teraz wdawać w dyskusje teologiczne, bo nie mamy dowodów na istnienie Boga, tak samo, jak nie mamy ich na jego nieistnienie. To proste – albo wierzysz, albo nie.
Oznajmiłam rodzicom, że nie będę już chodziła do kościoła ani na religię. Mama się rozpłakała, a tata chwycił za serce, jakby zaraz miał mieć zawał. Myślałam, że będzie trudniej, ale mam mądrych rodziców. Wysłuchali mnie, podyskutowaliśmy, wreszcie uznali, że nikogo do wierzenia przekonać się nie da.
W szkole poszłam na ostatnią lekcję religii. Pod koniec oznajmiłam księdzu, jakie jest moje stanowisko i że to moja ostatnia lekcja. Kazał mi (lekceważąco się przy tym uśmiechając) przynieść pozwolenie od rodziców, że zgadzają się na to. Ale się zdziwił, kiedy mu je pokazałam od razu! Byłam przygotowana. Mina mu zrzedła od razu. Poczerwieniał jak burak i kazał mi wyjść, choć lekcja się jeszcze nie skończyła. Próbowałam z nim jakoś porozmawiać, podyskutować, pokazać mu, że moja decyzja to nie jakiś głupi wybryk, ale dojrzałam, przemyślałam tę sprawę dogłębnie. Myślę, że tamtym zachowaniem sam sobie wystawił świadectwo.
A jeÅ›li chodzi o moich kolegów i koleżanki, szybko staÅ‚am siÄ™ ich… bohaterkÄ…! Gratulowali mi później odwagi i mówili, że oni też by tak chcieli, ale nie mogÄ…, bo rodzice każą im uczÄ™szczać na katechezÄ™. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko im współczuć.
Nie, nie miałam nigdy kłopotu z tym, że nie chodzę na religię. Może gdybym była młodsza, byłoby mi trudnej. Ale kiedy podjęłam taką decyzję, byłam już prawie dorosła, to była moja decyzja, poparta wieloma przemyśleniami i sporą wiedzą.
W mojej klasie tylko ja nie chodzę na religię. Ale widzę, że w młodszych jest więcej takich jak ja. Każdego roku ich przybywa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze