Od związku do związku
ANNA PAŁASZ • dawno temuNiektóre kobiety są jak małpy — jednej gałęzi nie puści, dopóki drugiej nie chwyci. Po co rozpaczać po rozstaniu, skoro można od razu wpaść w ramiona nowego ukochanego? To dużo lepszy pomysł, niż wypłakiwanie się przy ckliwych komediach romantycznych czy wyżalanie przyjaciółce. W końcu najlepiej wybić klin klinem!
Alina (27 lat, asystentka z Warszawy) najpierw zakończyła dwuletni związek, by dwa tygodnie później rozpocząć kolejny, z nowym partnerem.
— Lubię być w związku. Lubię to uczucie, że komuś na mnie zależy. Mojego obecnego partnera poznałam, jak sypał się mój poprzedni związek i prawdę mówiąc, pomogło mi to odejść od mojego byłego. Nie chciałam być sama, zwłaszcza, że nie mam już siedemnastu lat i znalezienie wolnego faceta przed trzydziestką niemal graniczy z cudem. Chcę mieć poczucie, że mam do kogo wracać, że nie będę musiała spędzić weekendu samotnie, albo na jakiejś nędznej imprezie. Nie chcę być singielką, nie odpowiada mi to. Odkąd pamiętam, miałam jakiegoś faceta — pierwszego chyba w wieku szesnastu lat, i mniej więcej co dwa, trzy lata pojawiał się kolejny. Koleżanki śmieją się ze mnie, że bez partnera nie potrafię normalnie funkcjonować. Może coś w tym jest? Bycie w związku ma wiele plusów, nigdy się nie nudzę i zawsze mam na kim polegać.
Z kwiatka na kwiatek
Patrycja (31 lat, kierownik sklepu w Poznaniu) nie pamięta, żeby kiedykolwiek była sama dłużej niż dwa tygodnie. Jej obecny partner to dobry kolega jej byłego faceta.
— Poznaliśmy się dawno temu, ale dopiero kiedy mój związek przestał dawać mi satysfakcję, związałam się z obecnym partnerem. Obecny zaprosił mnie na wesele, byłam wtedy jeszcze z moim byłym, ale na tym weselu właśnie coś zaiskrzyło i kilka dni później zerwałam z byłym. Nie nazwałabym tego przeskakiwaniem z kwiatka na kwiatek, raczej szukaniem szczęścia. Mój poprzedni związek trwał prawie rok, jeszcze wcześniej byłam z facetem prawie półtora. Jak będzie teraz? Zobaczymy, póki co jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że tak pozostanie. Lubię być w związku, bo jest fajnie — po prostu. Nie ma w tym jakiejś większej filozofii, po prostu lepiej czuję się w duecie, lepiej wtedy funkcjonuję.
Nowy, lepszy model
Katarzyna (23 lata, studentka z Bydgoszczy) była do tej pory w trzech związkach, każdy po mniej więcej dwa lata. Obecnego partnera poznała w pracy.
— Z byłym różnie się układało, a kiedy poznałam obecnego faceta, wreszcie zakończyłam tamten związek. Wcześniej bałam się samotności, z byłym facetem mieszkaliśmy razem i byłam trochę od niego uzależniona. Z obecnym zamieszkałam niedawno, po kilku miesiącach znajomości i nie uważam, że to zbyt szybko. Bycie w związku jest dla mnie dobre, bo mam na kim polegać, mam z kim mieszkać, jest dużo łatwiej, zarówno uczuciowo, jak i finansowo, wszystkie koszty, obowiązki dzielimy na dwoje. Dość praktycznie rozwiązanie. Gdybym musiała wrócić do domu rodzinnego, byłabym załamana. Nie chcę być sama, nigdy nie byłam sama, bo każdy związek zaczynałam krótko po zakończeniu poprzedniego. Wolę być z kimś.
We dwoje raźniej
Agnieszka (33 lata, kelnerka z Wrocławia) spotykała się z obecnym partnerem za plecami swojego byłego. Wszystko po to, by przygotować grunt pod nowy związek.
— Wiedziałam, że z byłym to nic poważnego, więc jak poznałam obecnego faceta, od razu zaczęłam nakręcać temat. Wiedziałam, że będziemy razem, dlatego zerwałam z byłym, jak miałam pewność, że z obecnym mam wszystko nagrane. I tak po zerwaniu wprowadziłam się do mojego obecnego partnera. Wiem, że to brzmi jak brzmi, ale mam swoje lata, nie chcę być sama, potrzebuję faceta. Mój obecny nie ma pojęcia, że spotykałam się z nim, nie będąc wolną dziewczyną. Myślę, że wówczas nic by między nami nie zaszło. Chcę być w związku, bo tak jest wygodnie, dobrze, czuję się potrzebna i kochana. I o to w życiu chodzi. We dwoje jest raźniej.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze