Fotki
JAROSŁAW URBANIUK • dawno temuLubicie zdjęcia? Ja umiarkowanie. To znaczy lubię je robić, lubię przeglądać fotoblogi i galerie na fotograficznych portalach. Miło znaleźć zdjęcie z przeszłości, na którym Krystyna była jeszcze Krysią, a Tomasz Tomeczkiem. Miło powspominać stare czasy, podpierając pamięć zdjęciami. Z drugiej strony często nie jest miło – jak choćby wtedy, kiedy rodzina mówi, że pokaże nam swoje zdjęcia z wakacji.
Przeżywałem to. Nie raz. I zawsze było właściwie tak samo. Kilkaset zdjęć, które często różnią się od siebie wyłącznie ujęciem leżącego nad basenem wczasowicza (oczywiście tradycyjne – last minute w Maroku, Egipcie lub inne all inclusive na „riwierze tureckiej”), wycieczki objazdowe, podczas których turyści z naszej rodziny zwiedzali z szybkością odrzutowca kolejne zabytki i urokliwe zakątki. Może i takie zwiedzanie jest przyjemne, ale o ile ktoś nie jest dobrym fotografem, to proszę mi uwierzyć – zdjęcia z wyjazdów mają prawdziwą wartość dla tego, kto je robi, jest na nich przedstawiony lub pozostaje w niemym zachwycie nad ich wysoką klasą.
Niestety na co dzień jest nieco inaczej. Mamy bowiem do czynienia z kolejnymi fotkami, robionymi automatycznie i bez żadnego zastanowienia. Dla nas może one są i ważne, ale zapewniam — dla oglądającego czwarte ujęcie chorwackiego wybrzeża czy nawet Majorki, to przeważnie o jedno za dużo. Dla domorosłych fotografów na wakacjach wycieczka po pięknej okolicy w słoneczny dzień jest sama w sobie niesamowitym przeżyciem, dla nas przed ekranem monitora czy telewizora nie jest to już takie oczywiste. Właśnie… przed ekranem.
Coraz mniej ludzi pamięta, jak to było, zanim pojawiła się fotografia cyfrowa. Robienie zdjęć było dawniej tylko początkiem procesu. Potem wywoływanie i odbitki robione samodzielnie w ciemni lub w punkcie fotograficznym. O ile dawniej każde zdjęcie było kolejnym wydatkiem (nawet tak niewielkim jak koszt jednej klatki taśmy fotograficznej i jej samodzielnego wykonania), to jeszcze dodatkowo amatorski fotograf co pewien czas dochodził do końca taśmy. Teraz to inna bajka. Potanienie kart do cyfrowych aparatów fotograficznych (a i samych urządzeń) oraz możliwość natychmiastowego odtworzenia zdjęć na ekranie domowego komputera zaowocowała robieniem zdjęć seryjnych, nieprzemyślanych i niedopracowanych. Potem bez jakiejkolwiek selekcji spokojnie można potraktować innych swoją „twórczością”. Ku zachwytowi jednych, zazdrości innych i znudzeniu pozostałych.
To minusy posiadania cyfrowych aparatów fotograficznych. Do plusów należy to, że zawsze, właściwie w każdej sytuacji, możemy mieć aparat fotograficzny przy sobie, by uwiecznić bez przeszkód najważniejsze chwile naszego życia, a w końcu pierwszy uśmiech naszego dziecka, czy nawet te wyśmiewane przeze mnie zdjęcia wakacyjne.
Ponadto nie można zapominać, że posiadanie fajnego cyfrowego aparatu staje się swoistą modą i powodem do dumy, takim jak w przypadku innych elektronicznych gadżetów. Istnieją całe serie kompaktowych aparatów cyfrowych, których celem ma być zmieszczenie się w, nawet niewielkiej, damskiej torebce, a ich wygląd jest często na tyle atrakcyjny, że stają się interesującym trendziarskim drobiazgiem, którego nie tylko przyjemnie używać, ale też po prostu warto go mieć.
A aparat posiada już chyba większość z nas. Cyfrowy lub analogowy, a nawet po prostu zamontowany w telefonie komórkowym. Żyjemy w cywilizacji obrazu. Jednocześnie mamy do czynienia z nowym trendem. Otóż portale plotkarskie pokazują, że coraz więcej reprodukowanych tam zdjęć celebrytów nie pochodzi z gazet czy portali, ale jest autorstwa internautów. Powszechność robienia zdjęć powoduje, że właściwie każdy z nas może, choć na chwilę, stać się paparazzo, który uwieczni najnowszą dziewczynę Wojewódzkiego czy Andrzeja Chyrę podczas zabawy na mieście. Nie żebym proponował zostanie paparazzo, ale robienie takich zdjęć może być ciekawą przygodą. Jak powiedział kiedyś wybitny reżyser teatralny Jerzy Grotowski: wiem, o czym mówię, robiłem to.
Jeśli nasze zdjęcia będą naprawdę dobre i dokonamy ich selekcji, to mimo wszystko warto je pokazać, a wtedy świetnym rozwiązaniem są galerie fotograficznych serwisów takich jak Flickr czy Picasa. W takim internetowym albumie można pogrupować zdjęcia i umożliwić ich przejrzenie bez narzucania się bliźnim. Ot, wystarczy rozesłać link.
A jak poradzić sobie z nudnymi zdjęciami, których za kilka lat nawet sami nie będziemy chcieli oglądać? Po pierwsze starać się robić ładne zdjęcia w momencie wykonywania fotografii. Zapewniam, że nie potrzeba do tego jakiejś wiedzy fotograficznej, choć oczywiście im będziemy mieli jej więcej, tym zdjęcia będą lepsze – na początek polecam instrukcję obsługi aparatu i internetowe samouczki, po prostu zaangażowanie fotografa zawsze ujawnia się na zdjęciach. Jeśli trochę pokombinujemy z kadrem zdjęcia, to będzie one dużo lepsze od przypadkowego cyknięcia, nawet jeśli nasza wiedza fotograficzna jest znikoma. Jak powiedział jeden mądry człowiek: Hobbyści są wyższym typem człowieka. Fotografia zaś może być jak gotowanie i stać się hobby dostępnym każdemu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze