Zarabiają nawet 100 tys. za rodzenie dzieci. Polskie prawo nie radzi sobie z surogatkami
Macierzyństwo zastępcze to wciąż nierozwiązany przez polskie prawo temat. Choć jest nadzieją dla par, które same nie są w stanie zajść w ciąże, budzi wiele skrajnych emocji.
Macierzyństwo zastępcze to wciąż nierozwiązany przez polskie prawo temat. Choć jest nadzieją dla par, które same nie są w stanie zajść w ciąże, budzi wiele skrajnych emocji. Nie tylko na temat moralności, człowieczeństwa czy religii. Kontrowersje budzą choćby koszty, jakie przyszli rodzice muszą ponieść, by doczekać się upragnionego dziecka. Ceny wahają się pomiędzy 25 a 150 tysięcy złotych. Niektóre anonimowe surogatki na swoich blogach opisują jednak, że szybują one niekiedy znacznie wyżej. Dodatkowo rodzice zastępczy muszą pokryć koszty procedury in vitro, opieki nad ciężarną i wynagrodzenia dla matki ich dziecka. Transakcja opiera się na podpisaniu umowy i… weksla, które mają zagwarantować im, że za 9 miesięcy "otrzymają" potomka. Gwarancji jednak nie ma. W obliczu polskiego prawa, niezależnie od genów dziecka, jego biologiczną matką jest kobieta, która je urodziła. W każdej chwili może zdecydować, że dziecko zostanie przy niej.
Z punktu widzenia prawa nie budzi żadnych wątpliwości, że matką jest kobieta, która dziecko urodziła. Jeżeli dawcą nasienia jest mężczyzna, to co najwyżej może domagać się kontaktu z takim dzieckiem i ciąży na nim obowiązek alimentacyjny. Gdyby sąd dowiedział się, że taka transakcja miała miejsce, w grę wchodziłyby bardzo poważne reperkusje, np. ograniczenie władzy rodzicielskiej. To są rzeczy, które dzieją na co dzień. I to przy aprobacie ustawodawcy, który nie robi niczego, aby z tego impasu wyjść – tłumaczy adwokat, Piotr Kaszewiak.
W sieci można znaleźć potężną dawkę informacji na temat surogactwa. Źródłem wiedzy są przede wszystkim blogi kobiet, które zdecydowały się na urodzenie dziecka rodzicom zastępczym. Niektóre twierdzą, że publiczne wpisy to dla nich terapia, inne po prostu pomagają kolejnym kobietom w zdobyciu wiedzy o niezbędnych procedurach. Choć zawsze podpierają się szlachetną misją powiększania rodzin innym ludziom, w wielu przypadkach łatwo zauważyć, że głównym czynnikiem są pieniądze. Często nie poprzestają bowiem na jednym dziecku, i gdy kończą się im pieniądze, decydują się na kolejną transakcję.
Swoją historię opowiedziała w sieci m.in. autorka bloga surogatka.blog.onet.pl. Choć ostatni wpis opublikowała w 2011 roku, jej blog wciąż cieszy się zainteresowaniem. Kobieta zdradza w nim, jak została surogatką, opowiada o pierwszym dziecku nazwanym przez nią „bambino” (z jęz. włoskiego) i drugim dziecku - „lapsi” (z jęz. fińskiego) oraz cenach za usługi surogatki.
Również blog macierzynstwozastepcze.blog.onet.pl to prawdziwa skarbnica wiedzy dla przyszłych matek zastępczych. Kobiety znajdą tu informacje, jak formułować umowy, kiedy zrzec się praw do dziecka, jak postępować z przyszłymi rodzicami, a nawet, jak surogactwo postrzega Kościół. Wszystko z punktu widzenia doświadczonej surogatki.
Rodzice, którzy pragną dziecka, i matki zastępcze bez problemu mogą znaleźć się w sieci. Fora internetowe pełne są regularnie zamieszczanych ogłoszeń. Niemal każdego dnia pojawiają się nowe publikacje od kolejnych zainteresowanych. Wystarczy prześledzić jedno z nich (robimydzieci.com), by przekonać się, że Polacy są żywo zainteresowani tematem.
„Wynajmę brzuszek”, „Urodzę dzieciątko, byłam już MZ”, „30-sto letnia mama pomoże parze”, „Dam upragnione maleństwo”, „Poszukuję miłą, dyskretną surogatkę”, „Zdrowa mama 3-letniego chłopca . Pomogę innym wynajmując brzuch”, „Pomogę po raz drugi zostać rodzicom”, „Tu jest Wasze dzieciątko. Brzuszek do wynajęcia” - to tylko niektóre oferty, które można znaleźć w internecie.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze