Nie lubię smażyć się w solarium, ale jeszcze bardziej nie cierpię straszyć bladością, dlatego do ciała stosuję balsamy brązujące, a jako dopełnienie makijażu twarzy stosuję pudry brązujące. Znajoma mojej mamy, która często jeździ do Niemiec i sprowadza stamtąd mnóstwo kosmetyków, przywiozła mi ostatnio puder brązujący nieznanej w Polsce firmy P2.
Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej, okrągłej kasetce bez lusterka i gąbeczki. Na powierzchni pudru wytłoczony jest kształt słońca. Konsystencja pudru jest dosyć zbita, nakłada się go trochę ciężko (przynajmniej w moim wypadku, gdyż ja nakładam go dużym pędzlem).
Producent opisuje swój produkt jako puder zawierający drobne pigmenty rozpraszające światło, dzięki czemu cera wygląda na lekko opaloną i zyskuje naturalny blask. I być może jest tak przez pierwszych parę minut po nałożeniu, potem wspaniałe wrażenie znika. Jeśli umiejętnie nałoży się ten bronzer na twarz (czoło, kości policzkowe, broda, nos) początkowy efekt jest bardzo przyjemny a potem zaczyna się magia, ale niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Puder nie odznacza się wielką trwałością i po jakimś czasie po prostu się ulatnia, pozostawiając punktowo mało estetyczne plamy. Jeszcze większa magia polega na tym, że kosmetyk w dziwaczny sposób zmienia kolor. Kiedy nałożę go na twarz, uzyskuję lekki brąz, który po paru minutach niespodziewanie przechodzi w dziwny kolor pomarańczowy i w efekcie wyglądam tak, jakbym posmarowała się marchewką.
Jeśli chodzi o zapach, to jest on praktycznie niewyczuwalny. Używałam już wielu pudrów brązujących i w porównaniu z nimi produkt firmy P2 wypada bardzo słabo, chociaż być może komuś jednak bardziej przypadnie do gustu.
Producent | P2 |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry brązujące |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |