Czasem w ogromie rzeczy, jakie przetaczają się przez moją kosmetyczkę i łazienkę trafia się cudeńko, które wzbudza we mnie natychmiastowy zachwyt i dozgonną miłość od pierwszego... użycia. Tak właśnie było w tym przypadku. Ten balsam do ust kupiłam trochę pod wpływem chwili, tak jak to bywa z balsamami do ust. Zachęcił mnie świetny skład tego produktu no i fakt, że pochodzi z Hawajów, a za oknem było akurat szaro, buro i ponuro, nie mogłam się powstrzymać - chyba sami rozumiecie?
Balsam zamknięty jest w bardzo urokliwej, oldschoolowej puszeczce z wizerunkiem Hawajki z kwiatem we włosach. Pachnie pięknie wanilią, taką prawdziwą. Jest treściwy, dobrze "trzyma" się ust, po jakimś czasie znika zostawiając usta nawilżone i w świetnej formie, bez potrzeby ciągłej reaplikacji. Po tygodniu używania widać już długotrwałą poprawę.
Skład tego balsamu jest również bardzo przyjazny - same naturalne składniki, zero syntetyków, barwników, konserwantów, sztucznych zapachów. Tylko nierafinowany olej kokosowy, masło kakaowe, wosk pszczeli, olej z awokado i makadamia, miód, ekstrakty roślinne i już. Nic więcej.
Pojemność to 21 g.
Dostępny w różnych wariantach:
- pomarańczowym,
- waniliowym,
- miętowo-waniliowym,
- hibiskusowym,
- kokosowym,
- cytrynowym.
Produkt jest organiczny, certyfikowany. Testowany dermatologicznie.
INCI: Virgin coconut oil*, cocoa butter*, Hawaiian beeswax*, avocado oil*, macadamia nut oil*, shea butter*, Hawaiian honey*, sea buckthorn berry extract*, calendula extract*, rosehip extract*.
Producent | Mama Coco's |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: nawilżające |
Przybliżona cena | 28.00 PLN |