Bardzo lubię odżywki do włosów w postaci serum, szczególnie latem (wysuszające słonko) i zimą (centralne ogrzewanie) – skoncentrowane, niezwykle wydajne, mało kłopotliwe w użyciu. Gdy tylko zobaczyłam na sklepowej półce serum Diamond Gloss, oczywistym się stało, że stanę się jego posiadaczką. Czy szczęśliwą?
Szklana buteleczka (z pompką dozującą) o pojemności 30 ml skrywa w sobie zawiesinkę o bardzo przyjemnym i bardzo długo utrzymującym się na włosach zapachu (co niestety bywa problemem, bo potrafi „nachodzić” na perfumy). Serum, jak to serum – jest tłustawe, więc nie należy przesadzać z ilością, bo bardzo łatwo zrobić sobie na głowie strąki a'la mop (tyle, że przetłuszczony) – według producenta 2 do 3 kropli wystarczy. Ja jednak ograniczam się do 1, czasem niepełnych 2, bo mam bardzo delikatne włosy. Oczywiście tego typu odżywek nie spłukujemy.
Co do działania... No cóż, dość często podcinam włosy, więc nie pozwalam im zbyt się postrzępić – serum traktuję raczej zapobiegawczo (zresztą, czy ktoś uwierzy, że kosmetyk „poskleja” końcówki?) - póki co nie zauważyłam zniszczonych końcówek. Kosmetyk ułatwia rozczesywanie. I chyba tyle. Jakiegoś oszałamiającego diamentowego blasku nie zauważyłam, ale też tego nie oczekiwałam – w końcu to kosmetyk tylko na końcówki.
W cieplejsze dni, pod wieczór moje włosy potraktowane tym serum (jak zaznaczyłam wyżej, w ilości mniejszej od zalecanej) tracą świeżość, chętnie zlepiając się przy tym w „grupki”. Nie wygląda to jak efekt zaniedbanej, brudnej fryzury, ale mimo to mam uczucie dyskomfortu. Myślę jednak, że na włosach mocno zniszczonych, przesuszonych może spisywać się lepiej.
Czy kupię ponownie? Chyba nie. Po prostu znam lepsze, bardziej „wszechstronne” tego typu produkty. Ten jest poprawny. I tylko tyle.
Producent | Nivea |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Sera, ampułki do włosów |
Przybliżona cena | 24.00 PLN |