Klasyka Lancome, czyli cztery kolory cieni i duże lusterko to mój podróżny niezbędnik. Bardzo podoba mi się takie zestawienie, bo każdym kolorem uzyskać można inny efekt. W mojej paletce znalazły się odcienie:
- biały Daylight (matte) – idealny do punktowych rozjaśnień,
- piaskowy Vue (shimmer), czyli beżowy rozświetlacz,
- miedziany Model (metalic) – awangardowy, ale idealny na wieczór,
- brązowy Coture (intense) – do cieniowania lub rysowania kresek na mokro.
Vue i Model są perłowo-opalizujące, ale dyskretne a Daylight i Coture to prawdziwy mat. Moje ulubione zestawienie to właśnie podwójny mat, czyli Daylight na wewnętrznych kącikach oczu z Coture na zewnętrznych i konturze. Ale oczywiście dozwolone są dowolne połączenia, także perła z perłą lub mat z perłą. Zaskoczyła mnie jednak różna trwałość cieni – ciemniejsze trzymają się znacznie dłużej.
Cienie są drobno zmikronizowane, rozprowadzają się gładko i równomiernie a uzyskanie maksymalnych nasyceń kolorów i efektu kryjącego, zwłaszcza na mokro, to nie problem. Nie osypują się podczas nakładania i w normalnych (nieekstremalnych) warunkach nie rolują się.
Właściwie nie można im nić zarzucić, ale trzeba przyznać, że ogromna część ceny tych cieni to marka, bo produkty podobnej jakości znaleźć można nawet w niedrogich liniach oferowanych nastolatkom. Myślę jednak, że upominek w postaci Color Design Quad (ja także zostałam nimi obdarowana przez przyjaciółkę) ucieszy nawet najwybredniejszą koneserkę kosmetyków.
Producent | Lancome |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kamieniu |
Przybliżona cena | 120.00 PLN |