Preferuję kredki automatyczne do powiek, wolę je od zwykłych wymagających temperowania, aczkolwiek te pierwsze zazwyczaj mają twardszy wkład, niż te zatopione w drewnie. Niemniej, kredka Marki Mary Kay zaskoczyła mnie niezwykle miło swoją miękkością, tym jak delikatnie sunie po powiece pozostawiając równomierną, mocną kreskę.
Mam wersję czarną kredki i kolor jest tu głęboki, nasycony. Kreska jest trwała, nie znika w ciągu dnia nawet bardzo upalnego, nie odbija się i nie rozmazuje, choć raczej nie zaryzykowałabym stwierdzeniem, że jest całkowicie wodoodporna. W każdym razie, kiedy wracam do domu po całym dniu, widzę, że kreska nadal pięknie jest namalowana, a nie jak w przypadku wielu kredek zostają tylko jakieś smugi cienia.
Bardzo ładnie prezentuje się na oku, elegancko, wyraziście. Dobrze zaznacza kontur oka, zagęszcza rzęsy, być może dlatego, że jest tak przyjemnie miękka, że można nią dowolnie manewrować, nie ryzykując przy tym jej ułamania się.
Nie podrażnia oczu, można ją zastosować także do mocniejszego wieczornego makijażu na linię wodną. Wśród tych wszystkich wspomnianych plusów, muszę jednak wskazać na jedną wadę, mianowicie samo opakowanie. Opakowanie kredki jest krótkie, a tam gdzie powinno się ją trzymać przypada niewygodne w trzymaniu zgrubienie przez co właśnie kredkę trzyma się dość niestabilnie. Niby to szczegół ale bardzo utrudnia operowanie kosmetykiem, który jednak wymaga precyzji użycia.