Człowiek, tak jak wszystkie zwierzaki futerkowe, ma w ciągu roku okresy, w których znacznie intensywniej traci włosy. I kiedy u zwierząt sytuacja taka jest w pełni uzasadniona, to u ludzi jest ona całkowicie bezzasadnym atawizmem. Jak walczyć z naturą? Jak naprawić pióropusz na naszej głowie? Przeczytajcie!
Amerykańska firma Joico oddała w nasze ręce serię kosmetyków K-Pak, łączących w sobie właściwości stylizujące z odbudowującymi strukturę włosa. Przywracają one do optymalnego stanu włosy zniszczone zanieczyszczeniami środowiska, zwyczajnymi czynnościami higienicznymi, jak również intensywnymi zabiegami chemicznymi.
Osobiście sceptycznie podchodzę do takich nowinek, gdyż włosy z natury mają niezbyt wielkie możliwości regeneracyjne, jednak postanowiłam spróbować. Któż z nas nie zna tego problemu: grzebień, szczotka, suszarka, lokówka, prostownica, zimna-gorąca woda, wiatr, liche farby do włosów, wżerające się preparaty do stylizacji. A włosy stają się matowe, połamane, wręcz kruche, wypadają jak jesienne liście z drzew i niemym krzykiem wołają o ratunek.
Dawno temu znajoma fryzjerka podzieliła się ze mną swoją życiową mądrością. Otóż wszystko to, co jest dobre dla nas samych, będzie dobre też dla naszych włosów. I tak, wraz z tym przykazaniem: woda, która parzy rękę, poparzy również włosy. Zimne czy gorące powietrze, które nie służy naszym płucom i skórze, nie będzie też korzystne dla włosów. A przy zakupie nowego, nieznanego szamponu czy odżywki należy przeprowadzić próbę organoleptyczną, czyli ostrożnie spróbować smaku. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale wierzcie mi – działa. Szampony i odżywki gorzkie mają w sobie za dużo chemii i środków myjących, także przypuszczalnie za wysokie pH – zwykle wysuszają i najmocniej strzępią włosy. Kwaśne z kolei mają zbyt niskie pH, które nie jest korzystne dla skóry głowy i mogą wywoływać łupież. Najzdrowsze są lekko słodkawe i bez smaku. Taka też jest ta odżywka, przy pH optymalnym dla włosów i skóry głowy 4,5 - 5,5, a smaku nie ma wcale i momentami może być zastanawiające, czy specyfik ten w ogóle zadziała. Ale działa – wierzcie mi – i to jak!
Po nałożeniu gęstego kremu rekonstruktora na włosy, w miłej kokosowej woni, należy odczekać 5 minut, spłukać go i dalej postępować jak zwykle, czyli wysuszyć i ułożyć włosy. Ku mojemu zdziwieniu, po wykonaniu tych czynności, moje sfatygowane włosy wyglądały dosłownie jak nowe. Czułam się jakbym miała coś zupełnie nieswojego na głowie. Włosy nabrały pięknego połysku i gładkości, postrzępione do tej pory końcówki wyglądały jak świeżo przystrzyżone. Włosy stały się miękkie i chętne do współprac, świetnie się ułożyły. Nie były ciężkie, czy „przyklapnięte”. A co ciekawsze, wszystko to stało się po jednym użyciu. Na dłuższą metę, jakby nagle przestały masowo wypadać, znikły też kruche i połamane końcówki. Zwykle myję włosy co 2 dni. Po użyciu rekonstruktora włosy w świetnym stanie wytrzymały tydzień! A gdyby nie moja nadgorliwość, wytrzymałyby pewnie jeszcze dłużej. Nie było mowy o jakimkolwiek przetłuszczeniu czy zbijaniu się w „strąki”.
Efekt zregenerowanych włosów utrzymuje się oczywiście na stałe, dlatego kosmetyk ten spokojnie można stosować raz na 2 tygodnie lub rzadziej – w razie konieczności. Do jednego zabiegu potrzebna jest znikoma ilość specyfiku a stosunkowo nieduża tuba (150 ml) starcza na bardzo długo.
Jedyną wadą jaką udało mi się znaleźć to właśnie opakowanie – tuba jest wysoka i wykonana z bardzo miękkiego plastiku – przy aplikacji momentami sprawia psikusy. Do nabycia jest niestety tylko w specjalistycznych salonach fryzjerskich i za pośrednictwem sklepu internetowego firmy Joico.
Rekonstruktor jest warty swojej wysokiej ceny i z czystym sumieniem polecam go wszystkim, którzy nie są zadowoleni ze swoich włosów. Rewelacja!
Producent | Joico |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do spłukiwania |
Przybliżona cena | 121.00 PLN |