Natura obdarzyła mnie chyba jednym z najtrudniejszych i najbardziej kłopotliwych w pielęgnacji rodzajów cery: cerą mieszaną. Czoło, nos i broda nie dość, że po kilku godzinach się świecą, to jeszcze nadzwyczaj często zaskakują mnie niespodziankami w rodzaju mniejszego czy większego pryszcza... Nie jestem już nastolatką, tym bardziej więc nie podobają mi się takie "rewelacje".
Spośród wielu kosmetyków, których używałam, nic nie wydaje mi się bardziej godne polecenia jak krem Acnicare. Jak pisze producent, jest on przeznaczony do cery zanieczyszczonej i tłustej - ale myślę, że obejmuje swoim działaniem także cerę lżej przetłuszczającą się i trądzikową. Ma konsystencję emulsji, ni to kremu, ni żelu. Rozsmarowuje się dzięki temu bardzo dobrze i jest wydajny. Wchłania się raczej szybko. Największym minusem jest jego zapach - na początku myślałam, że po prostu zjełczał; ale nie. Na szczęście woń ta szybko się ulatnia. Byłam dość sceptyczna, ale poddałam się - to jedyny krem, dzięki któremu mogę zapomnieć o świecącym się nosie, czole i brodzie! Nie do wiary, myślałam, że nic się z nimi nie upora! Polecam, wypróbujcie na sobie.
Producent | General Topics |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: matujące |
Przybliżona cena | 36.00 PLN |