Z całej gromadki pozyskanej na promocji Oriflame – te cienie przypadły mi do gustu najbardziej. Są bardzo uniwersalne i naturalne, nadają się na każdą okazję o każdej porze roku.
Dostępnych jest 8 kolorów, które idealnie pasują do najczęściej spotykanych w Europie typów urody:
Typ nordycki – jasne blondynki o jasnej karnacji:
- Misty
- Heather
- Mulberry
Typ środkowoeuropejski – ciemne blondynki i szatynki
- Chardonnay
- Sage
- Smoke
Typ śródziemnomorski – szatynki i brunetki o ciemnej karnacji
- Cinnamon
- Mocha
Oczywiście nie jest to sztywną regułą, bo jak wspomniałam odcienie są bardzo uniwersalne. Każdy dobierze sobie coś, co lubi. I to się firmie chwali.
Także ogromny plus za trwałość. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Po nałożeniu, cień trzyma się powieki calutki dzień bez poprawek, w największe upały nie spływa i nie zbiera w załamkach. Powieki pozostają przyjemnie suche, kiedy reszta makijażu dawno już spłynęła. Suche oczywiście nie znaczy przesuszone. Cień zawiera jedwab, witaminę E, olejek z ogórecznika i substancje nawilżające, dzięki czemu powieka nie tylko pięknie wygląda, ale także jest pielęgnowana.
Niestety mały minus za opakowanie. Brakuje mu okienka pokazującego kolor. Mając w kosmetyczce kilka identycznych pudełeczek, szczególnie w pośpiechu trudno znaleźć właściwy kolor. I ten aplikator – mały i krzywy – trudno utrzymać go w palcach. Ogólnie opakowanie jest dość ładne i solidne, o ile można wierzyć producentowi – wykonano je z tworzywa podlegającego szybszej biodegradacji. Jako ciekawostkę dodam, że standardowo trwa to około 450 lat. Jako biologa i ekologa cieszy mnie każda nowinka choć trochę zmieniająca ten przykry stan rzeczy.
Gorąco polecam te cienie. Biorąc pod uwagę ich jakość, nawet cena regularna nie jest zbyt wysoka!
Producent | Oriflame |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kamieniu |
Przybliżona cena | 26.00 PLN |