Skończyła mi się właśnie odżywka do włosów, więc z zamiarem jej zakupu powędrowałam do drogerii. Na półce znalazłam nową dla mnie serię Timotei z wyciągiem z bambusa i masła shea. Bez wahania włożyłam ją do koszyka.
Już dawno i bezpowrotnie minęły czasy, gdy nie uważałam za konieczne stosowania odżywek, a pielęgnację włosów ograniczałam do użycia szamponu. Trudno mi więc oceniać ten produkt jako taki, ponieważ dla mnie jego główną funkcją jest po prostu umycie i oczyszczenie włosów oraz przygotowanie do przyjęcia odżywki.
Z tego, co zauważyłam, szampon wywiązuje się z tego zadania przyzwoicie. Nie splątuje włosów, nie spływa z nich, dobrze się pieni. Ale też nie zauważyłam jakichś spektakularnych efektów wygładzenia. Ma trochę dziwną, w porównaniu z innymi szamponami Tmotei, konsystencję. Jest dość gęsty, jakby żelowy, tak jak żel pod prysznic czy... kisiel, ewentualnie galaretka. Gdy zużyjemy już około 1/3 zawartości, trudniej przychodzi wydobycie go z butelki.
Zamknięty jest w standardowej butelce o pojemności 300 ml. Jest różowego koloru. Jego zapach kompletnie mi nie odpowiada. Co więcej - pachnie identycznie jak pewien podłej jakości żel pod prysznic, który zdarzyło mi się niedawno opisać. Tyle tylko, że tamten zapach miał ambicję być określany jako "magnolia". Dla mnie jest duszący i nieprzyjemny. Na włosach nie czuć go prawie w ogóle.
Produkt przeciętny. Nie zauważyłam żadnej odkrywczej mocy bambusa i Shea butter. Moje długie włosy (do takich jest on przeznaczony) raczej go nie polubiły.
Producent | Timotei |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Szampony: wygładzające |
Przybliżona cena | 5.00 PLN |