Cocooning – nowy trend
SYLWIA BEŁŻECKA • dawno temuCocooning to celebrowanie domatorstwa. Zjawisko, które socjologowie postrzegają jako odpowiedź na pęd współczesnego życia. Zmęczeni zmianami, koniecznością uczestniczenia w wyścigu szczurów, mamy trudności w odnalezieniu się w rzeczywistości, która wymaga od nas ciągłej aktywności, dlatego zaszywamy się w domach. Pomaga w tym Internet, który umożliwia zdalną pracę, zakupy i kontakt ze znajomymi. Po co wychodzić z domu, kiedy mamy tu wszystko, czego potrzebujemy? Jest bezpiecznie i spokojnie.
Cocooning, angielski termin określający nowy społeczny trend, można przetłumaczyć jako celebrowanie domatorstwa. To zjawisko, które socjologowie postrzegają jako odpowiedź na pęd współczesnego życia. Zmęczeni zmianami, koniecznością uczestniczenia w wyścigu szczurów, mamy trudności w odnalezieniu się w rzeczywistości, która wymaga od nas ciągłej aktywności, dlatego zaszywamy się w domach. Pomaga w tym Internet, który umożliwia zdalną pracę, zakupy i kontakt ze znajomymi. Po co wychodzić z domu, kiedy mamy tu wszystko, czego potrzebujemy? Jest bezpiecznie i spokojnie, a tego właśnie coraz częściej pożądamy.
Aśka, trzydziestodwuletnia warszawianka, wiele lat pracowała w agencji reklamowej. — Praca po 14 godzin dziennie, spotkania biznesowe, lunche ze znajomymi, po pracy drink z koleżankami, impreza w klubie do rana, a potem kilka godzin snu i znów do roboty – opowiada. – Miałam mnóstwo znajomych, ciągle się coś działo. Ale w pewnym momencie poczułam się tym wszystkim zmęczona. Ile można gadać o niczym ze znajomym z pracy po to tylko, żeby zapełnić czas? Z dnia na dzień przestała chodzić na imprezy, zaszyła się w domu. Zmieniła system pracy. Teraz pracuje zdalnie z mieszkania, które stało się jej azylem. Kokonem.
Aśka dawniej bywająca w domu tylko po to, by się przespać, teraz pielęgnuje swoje gniazdko. – Odkryłam, że udoskonalanie mojego lokum daje mi wiele satysfakcji – opowiada. Kupowanie gadżetów i drobnych sprzętów domowych jest tak samo fajne, jak kupowanie ciuchów. Luksusowy młynek do kawy świetnie się komponuje z designerskim blatem w kuchni, który Aśka sprowadziła sobie z Niemiec. Wielka plazma na ścianie kosztowała dużo, ale można na niej oglądać filmy, czując się zupełnie jak w kinie. Po co więc wychodzić do zatłoczonych multipleksów, gdzie inni widzowie tylko denerwują gadaniem podczas filmu? Wiele filmów można zobaczyć przecież w kinie internetowym, takim jak chociażby www.iplex.pl – gdzie są normalne godziny seansów, dobry repertuar, a wszystko to dostępne bez wychodzenia z domu.
Tacy jak Asia wolny czas wolą spędzać przed telewizorem lub komputerem. Nie unikają jednak kontaktów towarzyskich. – Cocooning nie musi oznaczać zupełnej izolacji – tłumaczy Asia. — Chętnie spotykam się ze znajomymi. Oni wpadają do mnie, czasami ja do nich. Zamiast imprezy w klubie urządzamy wspólne gotowanie nowych potraw, gramy w planszówki, czasem organizujemy wieczorki fryzjerskie – spotykamy się w kilka osób i zamawiamy do domu fryzjera, który obcina nas „hurtowo”. Jest świetna zabawa, a wszystko to we własnych czterech ścianach – opowiada.
— Jeśli skupimy się na drobnych przyjemnościach, nauczymy się czerpać radość z najprostszych rzeczy – opowiada Asia. – Kąpiel z bąbelkami, kieliszek dobrego wina i ciekawa książka – dawniej tylko o tym marzyłam, biegnąc z jednego spotkania na drugie. Dzisiaj to mam i z tego się cieszę. Nie muszę się martwić, że jest piątek, a ja nie mam planów imprezowych. Po porostu rozkoszują się wolnym czasem.
Tu cocooningowi blisko do filozofii slow movement – ruchu, który postuluje zwolnienie obrotów i promuje teorię, że prawdziwe życie to życie nie wypełnione gonitwą i bezmyślnym pośpiechem a spokojnym celebrowaniem każdego dnia. Najwyższy czas zatrzymać się i pomyśleć, czego naprawdę chcemy – przekonują zwolennicy slow movement.
Takich osób jak Aśka i jej znajomi jest coraz więcej. Ich styl życia dostrzegli marketingowcy, którzy w grupie domatorów widzą doskonałych klientów i teraz jak mogą, starają się wygenerować coraz to nowe potrzeby dla zakokonowanych. Wszystko co oferują, musi być idealnie dopasowane do odbiorcy i jego oczekiwań – od kanapy z ergonomicznym oparciem po wygodnie leżący w dłoni kieliszek. Powstał nawet sklep internetowy www.cocoonzone.com, oferujący produkty dla domatorów. Kupimy tu oprócz mebli i sprzętu elektronicznego barowy stojak na alkohole, opiekacz do hot-dogów, przenośny mini piecyk do pizzy, piłkarzyki czy stół do ping-ponga.
Choć domatorstwo wydaje się bezpieczną odtrutką na styl życia polegający na ciągłym imprezowaniu i ciągłym byciu w biegu i poza domem, w wersji ortodoksyjnej może stać się niebezpieczne. Czym innym jest bowiem domatorstwo, czym innym zupełne odizolowanie się od świata i ukrycie w domowym kokonie. Najlepszym przykładem jest plaga dotykająca japońskich nastolatków zwana hikikomori. To rodzaj depresji, choroba cywilizacyjna o podłożu psychiczno-emocjonalnym, syndrom skrajnego wycofania społecznego, który objawia się całkowitym odcięciem się od społeczeństwa i nie wychodzeniem z domu. Niektórzy chorzy nie opuszczają swojego mieszkania przez kilka lat! W ten sposób uciekają oni od oczekiwań społecznych, od ról jakie społeczeństwo im narzuca.
Dopóki więc cocooning jest ucieczką od chaosu współczesnego świata – może nam pomóc zyskać dystans do rzeczywistości, pozwolić odpocząć i odkryć samego siebie. Kiedy jednak zaczniemy obserwować, że obudowani wygodnymi meblami, funkcjonalnym sprzętem i ładnymi bibelotami coraz rzadziej chcemy w ogóle wychodzić z domu, warto zastanowić się chwilę, czy nasz kokon nie stał się pułapką.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze