Magia świąt
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuSzał zakupów trwający od połowy listopada, tony produktów spożywczych w kolorowych opakowaniach z motywem brodatego gościa w czerwonej czapce, sztuczny śnieg na szyby i pytania: komu, co i za ile… Ale czy o to właśnie chodzi? Czy tak powinny wyglądać najpiękniejsze, rodzinne święta?
Bogumiła (57 lat, prawnik z Chorzowa):
- Święta Bożego Narodzenia to czas niezwykły. Wszyscy gromadzą się przy wspólnym stole pełnym smakołyków. To wieczór, pięknej muzyki, ciepła i radości. Łamiemy się opłatkiem i składamy sobie życzenia. Cały rok czekam na te święta. Od kiedy sięgam pamięcią, w mojej rodzinie obchodzono je bardzo uroczyście. Z łezką w oku wspominam pasterkę, na którą całą gromadką udawaliśmy się do kościoła. Pamiętam zapach barszczu mojej mamy (mój nigdy tak pięknie nie pachnie), pamiętam wspólne śpiewanie kolęd, niecierpliwe czekanie na pierwszą gwiazdkę. Uwielbiam te święta, bo to jedyny dzień w roku, w którym widzę się ze swoimi dziećmi. Raz w roku odwiedzają swoją matkę właśnie w grudniu. Tegoroczne Boże Narodzenie będzie szczególne, ponieważ 3 miesiące temu zostałam babcią! Mały Robert to mój najpiękniejszy gwiazdkowy prezent.
Dariusz (47 lat, pracownik firmy transportowej z Bielska):
— Mam specyficzną pracę. Praktycznie non stop przebywam poza domem. Święta Bożego Narodzenia są dla mnie ważne, niestety…w zeszłym roku nie zdołałem wrócić na czas. Szef wysłał mnie w trasę do Włoch, po dach załadowany byłem jakimiś cholernymi piernikami. Byłem wściekły, ale odmówić nie mogłem. Pogoda była fatalna, więc droga powrotna zajęła mi w sumie 3 dni. Wigilię spędziłem na parkingu w Austrii, a wieczerza składała się z letniej kawy z termosu i herbatników. Do kraju wróciłem 27 wieczorem. Żona była smutna, dzieci obrażone. Magiczne święta… nie ma co. W tym roku byłem już asertywny i powiedziałem „nie” (trasa do Hiszpanii). Święta na szczęście spędzę w gronie najbliższych, ale Nowy Rok przywitam za kółkiem…
Kamila (24 lata, studentka z Krakowa):
— Wigilia Bożego Narodzenia to już nie to samo święto, co przed laty. Kiedyś wyjeżdżałam z rodzicami do babci w góry. Ogród był pełen kolorowych światełek, a w salonie stała ogromna, żywa, pięknie pachnąca żywicą choinka. Pamiętam jak wspólnie ubieraliśmy drzewko, jak tata brał mnie na barana, abym mogła umieścić wielką, złotą gwiazdę na samym szczycie drzewka. Mama przeważnie, przynajmniej 3 godziny, szukała przedłużacza. Ale jaki był efekt! Choinka stała w doniczce czasem do końca lutego, była tak piękna, że żal było nam ją wyrzucać. Wigilia — barszcz z uszkami lub pyszna zupa rybna, którą przywoziła ciotka, karp, kapusta z grzybami. Palce lizać! Po śmierci babci wszystko się zmieniło. Chociaż każdy bardzo się stara, to nie jesteśmy w stanie stworzyć już tego samego, niezwykłego klimatu.
Dorota (35 lat, księgowa z Katowic):
— To nie dla mnie! Tłumy ludzi w supermarketach, wyrywające sobie pudełka z bombkami, bo akurat są w promocji. Kolejki, wanny pełne przerażonych karpi. Rozwrzeszczane bachory tupiące nogami przy półkach z zabawkami. Miałam serdecznie dość oglądania po raz setny filmu Kevin sam w domu! Dlaczego nie puszą koncertu z kolędami? Ludzie kompletnie zapomnieli, z czym te święta są związane. Nie wiedzą, co świętują! Dlatego razem z Piotrem już 22 pakujemy walizki i wyjeżdżamy do naszego małego domku w Zawoi. Totalna cisza, brak telewizora, a setki choinek mamy za oknem — kto powiedział, że muszą mieć łańcuchy i światełka?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze