Maturzystka pozwała Okręgową Komisję Edukacyjną
EWA ORACZ • dawno temuSprawa jest precedensowa. Krakowska maturzystka nie dostała się na wymarzone studia stomatologiczne. Zabrakło jej jednego punktu i, jak twierdzi, winę za to ponosi Okręgowa Komisja Egzaminacyjna, która źle oceniła jej odpowiedzi maturalne z biologii. Pierwsza rozprawa w marcu.
Sprawa jest precedensowa. Krakowska maturzystka nie dostała się na wymarzone studia stomatologiczne. Zabrakło jej jednego punktu i, jak twierdzi, winę za to ponosi Okręgowa Komisja Egzaminacyjna, która źle oceniła jej odpowiedzi maturalne z biologii. Pierwsza rozprawa w marcu.
Kinga nie zgadza się z oceną trzech odpowiedzi, która zaważyła na wyniku końcowym, wskutek czego zabrakło jej jednego punktu, by stać się studentką stomatologii. Według Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej pytania oceniano według określonego klucza. Co to oznacza w praktyce? To, że muszą paść określone słowa i definicje, aby odpowiedź została zaliczona. Maturzystka uważa, że nie może ponosić konsekwencji rozbieżności, jakie zachodzą między podręcznikiem, z którego korzystała, a egzaminatorem, który zbyt rygorystycznie przestrzegał narzuconego klucza. Cała sprawa jest niewątpliwie bardzo ciekawa i rozpoczyna, nie po raz pierwszy zresztą, dyskusję na temat kondycji współczesnej edukacji. Jest też precedensowa i dlatego Helsińska Fundacja Praw Człowieka będzie monitorowała cały proces.
Plusem sprawy jest to, że młoda dziewczyna postanowiła spróbować walczyć z systemem, jest to przecieranie bardzo ciężkiego szlaku. Wyobrażacie sobie, co mógłby zapoczątkować korzystny dla maturzystki wyrok? Należy tu też dodać, że pozew dotyczy naruszenia dóbr osobistych, ponieważ w Polsce nie ma możliwości odwołania się od decyzji Komisji Egzaminacyjnej, co jest dość absurdalne. Podziwiam ją, bo aż za dobrze wiem, co oznacza sprawa w sądzie i jak wielki jest to stres. Dzielna dziewczyna, która walczy o słuszność sprawy, w którą wierzy.
Komu i czemu ma służyć edukacja? Kończymy przeróżne uczelnie i szkoły z nadzieją, że dzięki temu nasze życie będzie lepsze i łatwiejsze. Z tego samego powodu nasi rodzice posyłali nas na edukację, licząc na ułatwienie nam startu w dorosłość i dobrą pracę. Współcześni maturzyści raczej już wiedzą, że skończenie większości uczelni nie jest gwarancją niczego, nie łudzą się. Dobrze mieć dyplom, ale jego przydatność jest coraz bardziej ograniczona. Szkoła uczy przede wszystkim wypluwania odpowiedzi na testach, udzielania takich informacji jakich oczekują autorytety i podporządkowania się. Zresztą nie jest to wymysł obecnych czasów, to tradycyjny model edukacji, funkcjonujący od czasów rewolucji przemysłowej. Szkoły przypominają swoją organizacją fabryki z klasami, dzwonkami, podziałem według wieku i mundurkami. Jednym z założeń edukacji jest przekazanie tożsamości kulturowej — to cel państwowy. O indywidualnym podejściu do ucznia można zapomnieć, w szkołach jest coraz więcej standaryzowania i dostosowywania. Być może jedną z ofiar takiego systemu jest waleczna Kinga.
Przypomina mi się pała z wykrzyknikiem, jaką dostałam w liceum z historii za pisanie turkusowym atramentem i brak marginesów w zeszycie. Oczywiście ta ocena zaważyła na semestralnej i końcowej. Każdy były uczeń zapewne ma takie absurdalne wspomnienie z czasów szkolnych. Zabawne to, bo na jednej lekcji rozbieraliśmy na części najmniejsze Ferdydurkę, a zaraz po przerwie na innej autorytet doprawiał nam wielką gombrowiczowską gębę. To wszystko zależało od tego jaki nauczyciel się trafił. Czynnik ludzki okazuje się być decydujący o tym, jakie będziemy mieli wspomnienia ze szkoły. Czasem warto skończyć uczelnię tylko po to, by mieć możliwość być na wykładach jednego wykładowcy. Ja czuję się szczęściarą, bo miałam takich dwóch.
Do czego nadaje się współczesny nastolatek świeżo po maturze? Po odpowiednim szkoleniu może podawać hamburgery w amerykańskiej sieciówce. Smażąc w tygodniu frytki, można mieć jeszcze weekendy na studia zaoczne. Potem z dyplomem będzie troszkę łatwiej, bo już przy biurku, wymagana będzie za to umiejętność odbijania karty. Przesadzam? Być może, jednak tak też bywa często. Poza tym nie dla wszystkich praca w korporacji jest złem wcielonym. I jakkolwiek ciężko mi w to uwierzyć, ale niektórzy są w takich miejscach szczęśliwi.
Z ciekawością będę obserwowała sprawę krakowskiej maturzystki, bo jak powiedział Herbert Read: Jeśli się nie buntujemy, jesteśmy albo niewrażliwi moralnie albo zbrodniczo egoistyczni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze