Filigranowe księżniczki
URSZULA • dawno temuJapońskie księżniczki w futrach i koronkach nie doczekają się nigdy miłego komentarza ze strony kolegi z pracy na temat swojego wyglądu, w który wkładają tyle wysiłku. Nawet w walentynki dawanie prezentów ukochanej osobie działa tylko w jedną stronę – kobiety dają czekoladki mężczyznom. Wprawdzie 14 marca jest drugie specyficznie japońskie święto, kiedy następuje rewanż, ale i tak to mężczyźni dostają prezenty pierwsi!
Uważam się za osobę ładną i na pewno zadbaną, zawsze starannie dobieram ubrania i układam włosy. Jednak już w pierwszym tygodniu po przyjeździe do Japonii okazało się, że w tej kwestii coś się zmieniło. Nie chodzi o to, że przestałam o siebie dbać. Nawet to, że codziennie muszę wstawać o szóstej trzydzieści rano, nie zniechęciło mnie do porannych łazienkowych rytuałów. Ale okazało się, że w Japonii nie odbiegam pod tym względem od normy. Ba, nawet jestem odrobinę poniżej!
Pewnego dnia, kiedy w legendarnym japońskim zatłoczonym pociągu jechałam na zajęcia, dotarły do mnie dwie rzeczy. Po pierwsze to, że kobiety, które mnie otaczają, właściwie wszystkie wyglądają jak powycinane z kolorowych czasopism o modzie i urodzie. Ich fryzury lśnią, jakby właśnie wyszły spod ręki renomowanego fryzjera, makijaże są nieskazitelne i niezwykle misterne, a ubrania idealnie czyste, wyprasowane i bardzo drogie. A po drugie, że japońscy mężczyźni zupełnie nie zwracają na te kobiety uwagi.
Aby przyjrzeć się zjawisku bliżej, kupiłam w najbliższym sklepie kolorowe pisemko dla dziewczyn w moim wieku. I możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że w pisemku owym widniały zdjęcia modelek poubieranych dokładnie tak jak większość dziewczyn, które widuję codziennie na uniwersytecie. Obok wypisane były adresy sklepów, w których kupiono ubrania. Jak dowiedziałam się potem od koleżanki, większość japońskich dziewcząt każdą wolną chwilę spędza, latając po różnych centrach handlowych, usiłując skompletować taki sam strój jak ten zaprezentowany w gazecie. Magazyny kobiece w Polsce także podają adresy sklepów, skąd pochodzą stroje modelek, ale ani ja, ani żadna z moich koleżanek nie posunęłaby się do tego, by ruszyć z gazetą w ręku w pogoń za prezentowaną kreacją!
U nas ceni się indywidualizm stroju, w Japonii wręcz przeciwnie. Kiedyś wybrałam się na zakupy z koleżanką, która potrzebowała dużej, czarnej, praktycznej torby. Gdy powiedziała sprzedawczyni, czego szuka, ta rozpromieniła się, zniknęła na chwilę na zapleczu, po czym wróciła, dzierżąc małą, różową torebkę z futerka, ozdobioną perełkami, kokardkami i Bóg jeden wie czym jeszcze, po czym oświadczyła rozbrajająco:
– Ta cieszy się największą popularnością!
Nic więc dziwnego, że japońskie kobiety wyglądają jak wycięte z kolorowych czasopism. Nie znaczy to jednak, że wszystkie wyglądają jednakowo. Są oddzielne magazyny dla dziewcząt w wieku licealnym i uniwersyteckim, oddzielne dla kobiet dorosłych, nie mówiąc już o wyspecjalizowanych czasopismach dla przedstawicielek różnych subkultur młodzieżowych, takich jak spalone w solarium i utlenione na blond dziewczyny z dzielnicy Shibuya czy dorosłe kobiety poubierane w stroje stylizujące je na dwunastolatki z XIX wieku. Wszystkie te czasopisma łączy tylko to, że sprzedają one gotowe zestawy ubrań, produkując tym samym nieskończoną ilość identycznie ubranych idealnych kobiet. To samo oczywiście dotyczy makijażu czy fryzury.
Można mieć oczywiście zastrzeżenia do stylu japońskich kobiet, szczególnie tych dwudziestoparoletnich, bo czasami po prostu razi nasze, przyzwyczajone do bezpretensjonalnej prostoty europejskie zmysły. Jednak kiedy patrzę na te rzesze dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach księżniczek, obwieszonych biżuterią, kwiatkami, perełkami, kokardkami, koronkami, futerkiem i obsypanych brokatem, drepczących pociesznie w dziesięciocentymetrowych szpilkach, często stawiając stopy palcami do wewnątrz, to wydaje mi się, że mężczyźni powinni mieć oczy dookoła głowy. I owszem, mają. Ale tylko cudzoziemcy.
Wiele ton papieru zostało zapisanych przez najróżniejszych badaczy kultury na temat dyskryminacji kobiet w Japonii, gdzie wielowiekowa tradycja, w której rolą kobiety jest wyłącznie usługiwanie mężczyźnie, wciąż jest bardzo żywa. Nie mnie to oceniać, ale jedno jest pewne – nie mogę przyzwyczaić się do faktu, że mężczyźni mają pierwszeństwo! Pierwsi wchodzą do windy czy nawet do restauracji, do której wybierają się na kolację z ukochaną. Kiedy zwolni się w pociągu jedno miejsce, a obok stoi para, oczywiście siada mężczyzna. Nie mówiąc już o tym, że nikt nie pofatyguje się, by powiedzieć „przepraszam”, gdy niechcący cię potrąci, czy aby pomóc ci pozbierać rozsypane drobiazgi.
Kiedy zapytałam moją japońską koleżankę, dlaczego tak bardzo chciałaby mieć chłopaka z zagranicy, powiedziała, że chce po prostu, aby chłopak przynosił jej kwiaty. Nie musi być nawet specjalnie przystojny. I tak wszystkie moje koleżanki zgadzają się, ze biali mężczyźni są generalnie przystojniejsi niż Azjaci. No, panowie – to chyba niezbyt duże wymagania? Miliony japońskich księżniczek czekają na was. I śpieszcie się, bo Amerykanie już tu są!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze