Giełda pomysłów
CASTORP • dawno temuNie ma między płciami zgody w kwestii umów przedmałżeńskich. Rozgraniczenie przeprowadzone w oparciu o płeć jest zapewne uproszczeniem, lecz dopuszczalnym i koniecznym, aby naszkicować charakter sporu i sylwetki antagonistów.
Generalnie stanowisko kobiet jest jasne dla każdego mężczyzny, który wkroczyłna ścieżkę dojrzałych związków, czyli zazwyczaj zaraz po szkole średniej.Całkiem słusznie kobiety w tej materii wykazują się bezkompromisowością.Okazywana milcząca niezgoda, niezbity dowód kobiecej kolektywnej przebiegłości,onieśmiela mężczyczn i studzi ich zapał do polemik, które są niczym innym jak próbąrozmiękczenia partnerki. Nieocenione w walce z zakusami mężczyzn są równieżsolidarność pań i, poniekąd przeznaczone dla męskich uszu, komentarze na temathonoru i tego, jak niegodne miłości są w ich oczach choćby drobne napomknieniao ustanowieniu odrębności majątkowej.
Alergia uwarunkowana jest historycznie i społecznie, tylko głupiec dziwiłby sięantymęskiemu pragmatyzmowi i wspólnemu frontowi przyszłych małżonek. Więc dyskutujemyskrycie, z dala od uszu partnerki i bez ryzykowania ostracyzmu ze strony jej koleżanek,wśród których szybko rozeszłoby się, jakim to niegodziwymi draniami jesteśmy.Przypominają te konspiracyjne rozmowy mężczyzn giełdy pomysłów, jak przechytrzyćpartnerkę, uśpić czujność i uniknąć piętnowania nas jako osoby małostkowej. Czytaka sytuacja jest powszechna? Nie da się oczywiście zataić faktu, że wciąż dominujewśród par zdrowy i niekontrowersyjny pogląd o bezwarunkowej wspólnocie, jaką jestmałżeństwo. Moje słowa są wyłącznie konstatacją zjawiska, które obserwuję w pewnym,tak się zdarzyło, że również moim, środowisku: nie w pełni samodzielne kobietyi zamożni mężczyźni, którym sen z powiek spędza pytanie, jak utrwalić dysproporcjemajątkowe i chronić własny stan posiadania na wypadek separacji.
Powtórne zainteresowanie zagadnieniem wspólnoty czy też odrębności majątkowejrozbudził we mnie tekst opublikowany w "Gazecie Prawnej" 20 marca br., gdzie omówionezostały właściwe dla sprawy uregulowania prawne, co prawda przywołane w węższymkontekście odpowiedzialności za podatki. Czytamy tam, że "z podatkowego punktu widzeniazawieranie umów o rozdzielności majątkowej ma zatem sens wtedy, gdy umowę takązawiera się jeszcze przed ślubem." "W dużej mierze jest to spowodowane obowiązującymobecnie przepisami podatkowymi. Przewidują one, że w przypadku osób pozostających w związku małżeńskim odpowiedzialność za podatki obejmuje majątek odrębnypodatnika oraz majątek wspólny podatnika i jego małżonka. […] I to nawetwtedy, gdy z podatkami zalega nie sam małżonek, ale prowadzona przez niegofirma." Oznacza to tyle, że małżonkowie być może będą zmuszeni solidarnieodpowiadać za błędy zawinione przez jedno z nich. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację,w której niefrasobliwość jednego z małżonków lub podytkowane ambicjami uporczyweskrywanie kłopotów własnych prowadzić może do bankructwa obojga małżonków.Biorąc pod uwagę, że to właśnie męski "styl" radzenia sobie z kłopotami bliższyjest introwertyzmowi, negowaniu problemów i desperackim próbom "zachowania twarzy",to właśnie kobiety postrzegam tutaj jako potencjalne ofiary.
Podpisywać intercyzę czy nie. Jakie jest stanowisko Czytelniczek?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze