Jednorazowo i nieuporczywie
LAURA BAKALARSKA • dawno temuCo znaczy sformułowanie w niemal każdej ofercie pracy: „oferujemy pracę w młodym, dynamicznym zespole”? Oznacza: starym babom wstęp wzbroniony. Po czterdziestce uprawiaj ogródek, baw wnuki, a jeśli ci się nie podoba – zdechnij. Już sam fakt niższego wieku emerytalnego dla kobiet stawia je na przegranej pozycji. Nie dość, że zarabiają mniej od mężczyzn przez całe życie, to potem mają niższą emeryturę.
Jakiś czas temu miały miejsce ciekawe wydarzenia – niestety jasełka urządzone przed Trybunałem Konstytucyjnym niejako je przyćmiły. Mam na myśli popis kultury, elokwencji i troski o wizerunek publicznego radia w wykonaniu Jerzego Targalskiego. Pokrótce przypomnę. Polskie Radio pozbywa się pewnej części pracowników. I to Jerzy Targalski przeprowadzał z nimi rozmowy. W istocie Targalskiemu nie chodziło ani o kwalifikacje, ani o wyniki pracy, tylko o to, czy do radia przyszli przed 1989 rokiem. Jerzy Targalski oświadczył zatem na tej fali, że czyści radio ze złogów gomułkowsko-gierkowskich, że wokół widzi tylko same stare kobiety, a średnia wieku w PR jest bliska tej na cmentarzu.
I tak przewidziana do zwolnienia matka dwójki adoptowanych dzieci usłyszała od Targalskiego, że jeśli wzięła sobie dzieci po pijakach, to jej problem. Maria Szabłowska dowiedziała się natomiast, że musi odejść, ponieważ „on teraz w radiu robi porządki i likwiduje przestarzałe komunistyczne struktury”. Zwolnienie Tadeusza Sznuka, jednego z najbardziej znanych głosów publicznego radia, Targalski uzasadniał w ten sposób: „Jak się puści w obozie koncentracyjnym miły głos, to też ludzie się z nim zżyją”.Joanna Dukaczewska natomiast została zwolniona, bo jej nazwisko źle się kojarzyło z generałem Markiem Dukaczewskim, byłym szefem WSI i współpracownikiem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Dukaczewska z generałem nie ma nic wspólnego. I gdyby to nie było takie żałosne, to może nawet byłoby i śmieszne.
Państwowa Inspekcja Pracy w osobie Madame Pająk, zawezwana na tę okoliczność w celu zbadania sprawy, stwierdziła jednakowoż, że o żadnej dyskryminacji, a tym bardziej mobbingu mowy być nie może, ponieważ pan Targalski wypowiadał się nieuporczywie – czyli jednorazowo. Mam nadzieję, że jeśli ja wyrażę swój pogląd, że Targalski wygląda, jakby wyskoczył żywcem z albumu Lombroso, to też jest to nieuporczywe… Dodać jeszcze warto, że Targalski urodził się w Roku Pańskim 1952, zatem sam jest złogiem.
Czy można jednak mieć pretensje tylko do Targalskiego? Otóż nie – bo jaki pan, taki kram. Po prostu tak o kobietach myśli większość społeczeństwa, a w każdym razie ta większość, od której zależy los kobiet. O tym jednak nikt – ani gazety, które o tym pisały, ani stacje telewizyjne, które komentowały sprawę – nie wspomniał. Zrobiło się o sprawie głośno, bo Targalski obraził Marię Szabłowską, którą radiosłuchacze rozpoznają po głosie i są do niej przywiązani. Ale co kogo obchodzi los na przykład reżysera dźwięku? Gdyby wśród obrażonych przez Targalskiego osób nie było Marii Szabłowskiej, nie wyszłoby to poza środowisko. Gdyby Szabłowską zwolnił w białych rękawiczkach, znajdując jakiś pretekst – bo przecież kto chce psa uderzyć, ten kij zawsze znajdzie?
Zwolnienie ze względu na wiek jest już sprawą normalną. Przed tym nie można się obronić. Najprościej to się przekłada na fakt, że zarząd Polskiego Radia kilkanaście (!) godzin obradował, czy Targalskiego zawiesić w obowiązkach, czy też może jednak nie. Jednym słowem – Targalski zachował się jak cham i prostak, ale ogólnie to miał rację. Tylko użył nie tych słów, tak?
Co znaczy sformułowanie w niemal każdej ofercie pracy: „oferujemy pracę w młodym, dynamicznym zespole”? Oznacza: starym babom wstęp wzbroniony. Po czterdziestce uprawiaj, złogu, ogródek, baw wnuki, a jeśli ci się nie podoba – zdechnij.
Już sam fakt niższego wieku emerytalnego dla kobiet stawia je na przegranej pozycji. Nie dość, że zarabiają mniej od mężczyzn przez całe życie, to potem mają niższą emeryturę z powodu wcześniejszego na nią przejścia. Wiele z nich otrzymuje jakieś śmieszne alimenty na dzieci, które de facto same utrzymują. Czyli swoją pensją dzielą się z dziećmi, podczas gdy ojciec daje tylko jakąś humorystyczną jej część. Jeśli doliczyć do tego to spojrzenie, na które jest przyzwolenie – że czterdziestoparoletnia kobieta jest już do niczego, a jej rówieśnik – mężczyzna to facet w kwiecie wieku, to stoimy na naprawdę przegranej pozycji.
W sumie historia Szabłowskiej to tylko wierzchołek góry lodowej. Codziennie tak zwalnia się kobiety. Nie mówi się o tym, bo to normalka. Tylko kto wyznaczył tę normę i czy w ogóle można ją zmienić?!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze