Sezon ogórkowy w kinach rozpoczął się na dobre. Na ekrany trafia kolejne dzieło skrojone według recepty "oby się tylko zbytnio główka nie zmęczyła". Do niedawna jeszcze przeciętny widz czekał na lato z zapartym tchem. Wiadomo było bowiem, że wtedy to Hollywood wypuszcza tych kilka tytułów, nad których poziomem ubolewają krytycy, a które dla reszty oznaczają wielką radochę i popcornową ucztę. Sęk w tym, że filmy obliczone jako blockbustery to ostatnio coraz częściej klapy frekwencyjne. Sromotna klęska Speer Racera braci Wachowskich, spektakularne fiasko Incredible Hulk czy skromniutki wynik Iron Mana powinny dać do zastanowienia wielkim studiom filmowym z Fabryki Snów. Może po prostu nikt już tego badziewia nie chce oglądać?
Wszystko wskazuje na to, że podobny los podzieli film Wanted: ścigani w reżyserii Timura Bekmambetova, autora głośnej rosyjskiej trylogii Straż nocna/Straż dzienna/Straż wieczorna (ostatniej części doczekamy się dopiero w przyszłym roku i zostanie ona zrealizowana już w Hollywood). Rosjanin, w którym wielu widziało wielkiego wizjonera komercyjnego kina, dostał na swoją adaptację serii komiksowej Wanted Marka Millara taki budżet, o jakim mógł tylko pomarzyć, gdy przed pięcioma laty pracował w Rosji nad kultową sagą fantasy. Stąd oczekiwania względem jego hollywoodzkiego debiutu były duże, a nawet - jak się teraz okazało - o wiele za duże.
Wobec takich smaczków założenie twórców by wykreować magiczny, sugestywny świat obraca się w proch i pył. Wygląda to z grubsza tak: Wesley Gibson (James McAvoy) - główny bohater filmu, który wcześniej wiódł spokojny żywot urzędnika, nie umiał oprzeć się werbunkowi pięknej Fox (Angelina Jolie) i przystępuje do tajnego bractwa. Bractwo to zajmuje się eliminowaniem ze społeczeństwa tych, którzy w krótkim czasie wyrządziliby straszliwe krzywdy bliźnim. W odnajdywaniu niedoszłych złoczyńców tkaczom-zabójcom pomaga Krosno Przeznaczenia (sic!), które raz na tydzień wyrzuca płótno z nazwiskiem kolejnej ofiary. Bzdura bzdurę pogania. Nijak nie wzrusza też sztandarowy u Bekmambetova motyw walki ojca o zbawienie duszy syna (Gibson wychował się jako sierota i nie wiedział, że przez cały czas z dystansu opiekował się nim jego ojciec).
Wobec braku logicznej treści film staje się feerią tandetnych efektów specjalnych: mamy więc samochody przelatujące ponad ulicami wbrew wszelkim zasadom fizyki (choć te niby je obowiązują), pociąg widowiskowo opadający w przepaść oraz bezdennie głupie i naganne pod względem etycznym wykorzystanie szczurów z przytroczonymi ładunkami wybuchowymi do wysadzenia w powietrze zamku, w którym ukrywa się Sloan. Aż żal serce ściska. Można jakoś zrozumieć Angelinę Jolie, która musi przecież utrzymać spore stadko pociech z czterech stron świata, ale że też taki aktor jak James McAvoy - znany z Pokuty czy Ostatniego Króla Szkocji wziął udział w tym żenującym widowisku! W głowie się nie mieści.
Nie rozwodząc się zbytnio: Wanted jest filmem źle napisanym, kiepsko zagranym i pozbawionym sensu, przez co nudnym. Wątpię, by Polska tłumnie ruszyła na ten gniot, nawet Polska "B". Dzieło Bekmambetova to natomiast pewny faworyt przyszłorocznej gali rozdania Złotych Malin. Typuję kategorie film, reżyseria, scenariusz, najgorszy aktor i aktorka czyli z grubsza wszystkie najważniejsze.