Grudniowa pajdokracja
ALEKSANDRA POWIERSKA • dawno temuZbliża się grudzień, czyli miesiąc, w którym wszyscy zaczynają żyć świętami Bożego Narodzenia. I miesiąc, w którym rządy przejmują dzieci. Mikołajki oraz Gwiazdka to doskonałe okazje, by wymusić na rodzicach zakup kolejnych zabawek. A sklepy tylko w tym pomagają, kusząc dzieci kolorowymi maskotkami i wizerunkami mikołajów z wypchanymi workami. Jak nie zwariować i nie zbankrutować podczas grudniowej pajdokracji?
Krystyna Kofta w swej Małej encyklopedii małżeńskiej bardzo trafnie definiuje pajdokrację. Według autorki to sytuacja, w której małe i nie tylko małe dzieci rządzą rodzicami, wymuszając na nich kupowanie tego, co chcą, bez względu na koszty, różnymi metodami dążąc do spełnienia swoich kaprysów (…) Znają rodziców, wiedzą, czego oni się wstydzą, a więc potrafią na wizycie u starszych ciotek rzucić się na podłogę, walić piętami tak długo, aż dostaną obietnicę spełnienia żądań.
Kto z nas nie zna sytuacji, kiedy dziecko rzuca się na podłogę i krzyczy wniebogłosy, bo mama lub tata nie chce mu kupić upatrzonej zabawki? Pół biedy, jeśli jesteśmy tylko obserwatorami takiej sceny – gorzej jeśli rzecz dotyczy naszej pociechy. A to się zdarza, zwłaszcza w grudniu, kiedy dzieci tak bardzo chcą, by mikołaj przyszedł nieco wcześniej… I wcale nie jest łatwo oprzeć się ich naleganiom. Po pierwsze, kierowane do nich komunikaty reklamowe są niezwykle skuteczne, ponieważ dziecko zaczęto traktować w kategoriach konsumenta, który podejmuje decyzje zakupowe. Po drugie, wspólne zakupy w galeriach handlowych stały się jedną z form spędzania wolnego czasu, stąd dzieci już od najmłodszych lat uczą się konsumpcyjnego stylu życia. Przy czym często nie rozumieją, że zakupy to nie tylko włożenie do koszyka tego, co się spodoba. Za pełen koszyk trzeba jeszcze zapłacić. A pieniądze na karcie rodziców nie biorą się znikąd. I wreszcie po trzecie, rodzicom trudno jest odmówić, bo w końcu chcą dać swemu maluchowi wszystko, co najlepsze i przede wszystkim to, czego sami nie mieli. Warto jednak nie mylić miłości z obdarowywaniem dzieci prezentami – to najprostszy krok do pajdokracji i wychowania w gruncie rzeczy nieszczęśliwego, dorosłego człowieka.
Jak zatem radzić sobie w sytuacjach kryzysowych? W przypadku, kiedy dziecko ląduje na podłodze, najlepszym rozwiązaniem wydaje się brak reakcji. To nie jest obojętność, ale nauka szacunku i ignorowanie oznak szantażu. Trzeba jednak pamiętać, by wytłumaczyć mu swoje zachowanie oraz poprosić o spokój. Warto również uczyć dziecko podczas zakupów, jakie produkty wybieramy i dlaczego, a z jakich rezygnujemy. Dziecko powinno rozumieć, że nie każda wizyta w sklepie jest równoznaczna z zakupem zabawki. Upragniony drobiazg może być także formą nagrody za posprzątany pokój czy po prostu niespodzianką dla grzecznego malucha. A jak wiadomo mikołaj właśnie takim dzieciom przynosi prezenty… ale najpierw trzeba napisać do niego list, bo na próżno szukać prawdziwego Św. Mikołaja w hipermarkecie.
Źródło cytatu: Krystyna Kofta, Mała encyklopedia małżeńska, Warszawa 2012, s. 121
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze