Nie umiem żyć bez Pudelka!
JOANNA SZWECHŁOWICZ • dawno temuUzależnić można się od wszystkiego. Od papierosów, czekolady, a nawet nieprzyzwoicie zdrowego jedzenia. O ludziach uzależnionych od Internetu słyszeliśmy wszyscy. Ale jest wśród nich specyficzna grupa – uzależnieni od internetowych plotek. Niewinne odświeżanie co kilka minut strony Pudelka w godzinach pracy może przerodzić się w nałóg.
Moje rozmówczynie uważają, że ich zainteresowanie internetowymi plotkami jest czymś nieszkodliwym. Ot, niewinna rozrywka w nudnej pracy lub między zajęciami na studiach. W końcu coś trzeba robić z wolnym czasem. Czy aby na pewno? Ich wypowiedzi świadczą raczej o tym, że są coraz bliżej popadnięcia w plotkarski nałóg.
Kasia z Łodzi, studentka, sama zastanawia się, co właściwie jest źródłem popularności stron opisujących życie celebrytów:
— Tak zasadniczo to guzik mnie obchodzi, kto jest nową dziewczyną Mroczka. W końcu nawet ich nie odróżniam. Albo Joanna Liszowska i jej waga. I szczerze mówiąc, raczej nie uważam, żeby gwiazdy seriali czy programów rozrywkowych miały jakieś wstrząsająco ciekawe życie. Ale coś mnie kusi, żeby o tym czytać. Studiuję polonistykę, więc powinnam siedzieć w Orzeszkowej i Kochanowskim, ale najlepiej znam biografię Grocholi. Zwłaszcza odkąd występuje w „Tańcu z gwiazdami”.
Dlaczego to czytam? Trudne pytanie. Może to jakaś potrzeba, którą dawniej realizowało się „siedząc w oknie” i gapiąc na sąsiadów? Dzisiaj możemy to robić w samotności, bez udziału osób trzecich. Do czytania plotek w Internecie potrzebny jest w końcu tylko komputer i łącze. Nie ma się przed kim wstydzić.
Komentarze? Nie, nie piszę. Bez przesady – nie należę do jednostek, które obwieszczają światu, że są pierwsze albo, że „Zenek kocha Kasię” pod artykułem o Kindze Rusin. Tak źle jeszcze nie jest.
Jednak spędzanie czasu na czytaniu ciekawostek o gwiazdach nie jest tylko domeną ludzi młodych. Agnieszka z Warszawy, urzędniczka koło pięćdziesiątki, mówi:
— Robię to codziennie, po kilkanaście razy. Szczerze mówiąc, nie mam dużo pracy, a czymś trzeba zająć czas. Odkąd zablokowano nam naszą klasę, przeczesuję sieć w poszukiwaniu informacji na temat gwiazd. Interesuję się ich życiem – myślę, że takich osób są miliony, ale mało kto się do tego przyzna. Wszyscy udają, że korzystają z sieci tylko po to, by się dokształcać czy sprawdzać wiadomości polityczne.
Dlaczego czytam teksty na plotkarskich portalach? Mam spokojne życie, z jednym mężczyzną od liceum… więc te rozwody i zdrady gwiazd traktuję trochę jak zastępcze emocje. Sama, oczywiście, w życiu bym się nie rozwiodła. Cały czas mam w przeglądarce otwarte okno z Pudelkiem. Odświeżam go co dwadzieścia minut. Nie jest mi z tego powodu wcale głupio: choć śledząc informacje o celebrytach okradam swojego pracodawcę? Hm, jaka płaca taka praca, a dostaję 1800 brutto. Gorzej, że chyba zaczynam się źle czuć bez tych informacji – nie wpływają one w żaden sposób na moje życie, ale bez nich czuję, że dzień w pracy był jakiś taki… pusty.
Gdy byłam na wakacjach, denerwowałam się, że nie mam Internetu w komórce. Czułam, że czegoś mi brakuje. Wmawiałam sobie, że chodzi o możliwość sprawdzenia poczty… ale nie ma się co oszukiwać. To był syndrom odwyku.
Iza ze Śląska, nauczycielka, twierdzi:
— Gdyby moi uczniowie wiedzieli, że dzień zaczynam od sprawdzenia, co nowego u Kasi Cichopek, pewnie padliby ze śmiechu. Zwłaszcza, że sama przestrzegam ich przed niebezpieczeństwami czyhającymi w sieci. Powtarzam, żeby lepiej wyszli na świeże powietrze lub porozwiązywali kilka równań. No, w zasadzie to nie hipokryzja, bo tak właśnie uważam. A że robię inaczej to już inna sprawa… Tak, to chyba uzależnienie.
Są jednak osoby, które z dużym dystansem traktują swoją potrzebę czytania plotkarskich portali. Monika, prawniczka z Gdańska, mówi:
— Hm… trochę głupio byłoby mi kupować te różne kolorowe gazetki z gwiazdami w tytule. W końcu pracuję w kancelarii adwokackiej, a w okolicy nawet pani kioskarka mnie zna. Trzeba dbać o wizerunek. Ale czytam plotkarskie portale, nie da się ukryć.
Jako prawnik czasami zastanawiam się, czy aby na pewno robienie zdjęć aktorkom, gdy wychodzą rano po bułki i dodawanie podpisu „Tak wygląda w rzeczywistości!”, jest do końca w porządku i zgodne z prawem. Z drugiej strony, takie portale pozwalają pozbyć się kompleksów – jeśli pryszcze ma Doda czy Anna Dereszowska, to chyba i ja mogę sobie na nie pozwolić?
Kiedyś aktorzy czy piosenkarze byli odlegli, więc wydawali się idealni, prawie jak jacyś bogowie. Dzisiaj wiemy, że są tacy sami jak my. Dlatego uważam, że plotkarskie strony pełnią także pożyteczne funkcje.
Czy mogą być groźne? Chyba wszystko zależy od człowieka – dla jednego to będzie miły przerywnik w ciężkiej pracy, a dla innego wypełniacz pustego życia. Moje, póki co, jest ciekawsze od internetowych plotek.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze