Zachęcona dobrymi doświadczeniami z cieniami Inglota, zakupiłam sobie eyeliner w kredce. I cóż? Porażka na całej linii... Gdzie ta jakość, którą uraczył mnie Inglot, doprowadzając do tego, że moja szuflada załamuje się pod ciężarem cieni właśnie tej firmy??
Kredka jest twarda, za twarda. Twarda do tego stopnia, że niemal rani powieki!!! Daje cień koloru, bo tylko tak można nazwać tą barwę - oczywiście nie licząc czerwonych powiek. Kredki użyłam raz i stop! Przez dwa tygodnie leczyłam podrażnione powieki. Podrażnione do tego stopnia, że opuchlizna ani troche nie chciała zejść mimo okładów z lodu i rumianku oraz maseczki chłodzącej i rozgrzewającej.
Podsumowując kredka jest tak twarda, że zamiast obrysować oko, zapewnia okropną opuchliznę. Praktycznie nie daje żadnego koloru. Ozdobą kosmetyczki też nie jest - taka sobie zwykła kredka.
W każdym razie nie polecam! A właściwie kategorycznie odradzam! Za 11 zł można kupić kredki, które nie tylko nie podrażniają, ale także malują.
Ta kredka to pieniądze wyrzucone w błoto!