Od dwóch lat staram się powrócić do mojego naturalnego koloru lub jakiegoś zbliżonego - szatynu z refleksami. Po wielu przejściach fryzjerskich, nieudanych niestety, byłam posiadaczką nadal prawie czarnych włosów. Staram się pokornie walczyć z włosami i ich kolorem - długo próbowałam używać jaśniejszych farb czy wreszcie szamponów koloryzujących, ale efekt był ten sam - pogłębienie czerni, a następnie jaśniejsze odrosty i ciemne końce. Rozjaśniacz Delii to moja ostatnia próba. Nie miałam zamiaru przeistoczenia się w godzinę z brunetki w misia polarnego i tak się nie stało.
Właściwie stało się bardzo niewiele, bo producent daje 2 możliwości: trzymanie rozjaśniacza na włosach 20 minut i rozjaśnienie ich (tak, uwzględnione są również włosy farbowane na ciemne kolory!) o 2 - 4 tony lub przedłużenie tego czasu do 40 minut i uzyskanie koloru jaśniejszego od wyjściowego o... 6 tonów.
W pudełku ze zdjęciem nieciekawej modelki z nieciekawym blondem na głowie znajdziemy:
- 1 saszetkę z preparatem rozjaśniającym 50 g,
- 1 butelkę z utleniaczem 50 ml,
- rękawiczki,
- 1 saszetkę z balsamem ceramidowym 15 ml.
Oczywiście w celu wymieszania składników rozjaśniacza trzeba użyć własnej miseczki i pędzelka.
Niebieski krem rozprowadza się na włosach tragicznie! Włosy robią się tępe, skołtunione, nie pozwalają się rozczesać - koszmar. To wszystko sprawia, że rozjaśniacz jest absolutnie niewydajny i na włosy do łopatek wypadałoby użyć co najmniej 3 opakowania...
Nie było mi dane sprawdzenie obietnic rozjaśniania włosów o 6 tonów, bo po niecałych 20 minutach moje włosy nie tylko zrobiły się gorące, ale skóra głowy odbierała ten bodziec prawie jak polewanie wrzątkiem.
Maseczka nałożona po spłukaniu rozjaśniacza dała mi nadzieję na rozczesanie włosów i muszę stwierdzić, że ona najbardziej udała się producentowi w tych wszystkich obietnicach.
To, co uzyskałam, to moje naturalne odrosty w kolorze bursztynowego blondu i włosy farbowane różnymi odcieniami brązu lekko rozjaśnione - gdyby udałoby mi się wytrzymać 40 minut z pewnością mogłabym liczyć na całkiem niezły efekt.
Dalej poczyniłam pewne kroki, by nie wzbudzić w nikim sensacji moją fryzurą, natomiast sam rozjaśniacz pomógł mi w uzyskaniu słonecznych refleksów, co nie udało się dwóm fryzjerkom i dał mi nadzieję na jaśniejszy kolor bez ponownej i kosztownej dekoloryzacji.
Rozjaśniacz nie różni się niczym od innych z tego przedziału cenowego.
Struktura włosa nie została nadszarpnięta, sam produkt nie spowodował też nagminnego wypadania włosów czy jakiegoś koszmarnego przesuszenia.
Można wypróbować - pamiętając o niewydajności.