Pięknie obrysowane oko, któż nie chciałby takiego mieć. I nie mówię tu o lekko niemodnej czarnej kresce dookoła, skutecznie zamieniającej oko normalnego człowieka w oko Betty Boop, które jej zdecydowanie najlepiej pasowało. Dobrze pociągnięta kreska dodaje spojrzeniu głębi, lekko koryguje kształt oka, a nawet zmienia wyraz twarzy. Niestety jednak, klasyczne kredki w ołówku są na ogół pioruńsko twarde i nawet metody chałupniczo-specjalistyczne, jak np. podgrzewanie zapalniczką, niewiele dają (jeśli nie liczyć plamy na spódnicy). Po jednej z takich prób, z której wyszłam właśnie z plamą na spódnicy oraz z obolałym okiem, zakupiłam kredkę w plastikowej obsadce. Dzięki temu prostemu zabiegowi niczego nie trzeba temperować – sztyft wykręca się po kawałku w miarę potrzeby, jak w szmince. Niestety, nie da się go schować, więc zabawy nie są dobrym pomysłem. Na odwrotnej części kredki znajduje się gąbeczka do rozmazywania namalowanej kreski – nadzwyczaj przydatna rzecz, jeśli chcesz szybko wykonać tzw. przydymiony makijaż. Dzięki nadzwyczajnej miękkości można się nawet pokusić o pomalowanie całej powieki kredką, tym razem w funkcji cienia – skutek jest całkiem przyzwoity.
Kilkanaście kolorów do wyboru to sensowna propozycja. Polecam.
Polecam swietna kredka szczegolnie kolorek sliwkowy!!!
Opakowanie: Zapach: Konsystencja: Działanie: