Czasem może być zastanawiające, dlaczego ludzie kupują tak drogie produkty, kiedy, przynajmniej teoretycznie na rynku dostępna jest cała masa dużo tańszych produktów o podobnym działaniu. Ale diabeł tkwi w szczególe i chciałabym zwrócić szczególną uwagę na określenie „podobnym”, jak się przekonałam na własnej skórze.
W moim przypadku przyczyną zakupu była desperacja. Kiedy włosy nie są ani proste, ani kręcone – są po prostu nijakie, a żadna z nas nie lubi być nijaka. Ja mam niestety ten problem. Wypróbowałam chyba wszystkie produkty prostujące i wygładzające włosy ale niestety żaden nie zadowolił mnie na tyle, abym mogła całkowicie zrezygnować z prostownicy do włosów. W przypadku K-Pak było trochę inaczej.
Ten balsam jest w zasadzie produktem mieszczącym się pomiędzy kategorią kosmetyków odżywiających a kosmetyków do stylizacji. Niewielką ilość nakłada się na wilgotne włosy i tutaj pojawia się problem, producent nie określa czy należy go spłukać, czy nie. W przypadku opcji ze spłukiwaniem, efekt jest nieco mniejszy. Natomiast jeżeli go nie spłuczemy to po wysuszeniu włosy sprawiają wrażenie jakby lekko się kleiły i plątały na końcach, lecz nie jest to zbytnio uciążliwe.
Kolejną istotna sprawą jest fakt, ze do aktywacji, czyli najpełniejszego działania, balsam wymaga ciepła. De facto sprowadza się to do użycia suszarki o dość wysokiej temperaturze nadmuchu lub po prostu prostownicy (lecz w tym miejscu wracamy do punktu wyjścia). Im więcej ciepła dostarczymy włosom, tym efekt prostowania utrzymuje się dłużej a włosy nabierają głębokiego połysku i wspaniałej miękkości. Panie, które nie używają suszarek mogą w zasadzie zapomnieć o tym kosmetyku.
Jeżeli uzyskamy już wymarzony efekt, nie musimy się martwić, że odrobina wilgoci zepsuje naszą prace i wysiłek. Włosy stają się praktycznie obojętne na wilgoć (pomijam oczywiście sytuacje ekstremalne, typu ulewny deszcz, lecz i on psuje tylko ogólny efekt i nie przywraca naturalnego skrętu włosów). Poza tym nawet kiedy odżywkę stosujemy co drugie mycie, włosy pozostają w międzyczasie proste, lecz są już mniej odporne na wilgoć. Sytuacja taka sprawia, że Balsam jest bardzo wydajny, choć pojemność tuby to tylko 150 ml. Dodam przy tym, że do jednego użycia potrzebna jest zaskakująco znikoma jego ilość.
Ponadto producent zapewnia, że oprócz naturalnych fal i loków, balsam rozprostuje także trwałą. Wydawało mi się to trochę nieprawdopodobne, ale pożyczyłam mój balsam koleżance, której trwała nie była zbyt efektowna. Ku zdumieniu obu z nas, jej włosy stały się takie jak przed trwałą! Lecz niestety bez regularnego stosowania trwała powróciła po kilku umyciach włosów.
Na uwagę zasługuje także fakt, ze produkt nie zawiera substancji chemicznych, niszczących włosy. Można to bardzo łatwo sprawdzić próbując smaku balsamu – nie jest ani gorzki, ani kwaśny, po prostu go nie ma (więcej szczegółów znajdziecie w mojej recenzji kosmetyku z tej samej serii – K-Pak Reconstructor), natomiast ma bardzo przyjemny kokosowy zapach. Do tego wszystkiego, jego receptura została wzbogacona w drobinki złota, co wzmacnia połysk i powoduje odbijanie delikatnych refleksów świetlnych w słońcu, lecz także niestety podwyższa cenę. Natomiast sprawą nieco niedopracowaną jest opakowanie – tuba jest bardzo miękka i bywa niewygodna w użyciu.
Podsumowując – nie szukajcie substytutów, bo znajdziecie najwyżej produkty trochę podobne, lecz na pewno nie takie same. Wybór należy do was czy lepiej zainwestować w prostownicę i niszczyć włosy, czy zakupić K-Pak i rozkoszować się zdrowymi włosami. Ja wciąż nie jestem przekonana, co wybrałabym gdyby sytuacja mnie do tego zmusiła, bo wciąż korzystam z dobrodziejstw jednego i drugiego!
Producent | Joico |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: wygładzające |
Przybliżona cena | 99.00 PLN |